Linz to miasto idealne, by się zatrzymać w drodze na narty

Czytaj dalej
Magdalena Huzarska-Szumiec

Linz to miasto idealne, by się zatrzymać w drodze na narty

Magdalena Huzarska-Szumiec

Zell am see, Sölden, Stubai - narciarze przerzucają się nazwami najpopularniejszych austriackich ośrodków, nie mogąc się doczekać, kiedy wreszcie staną na ulubionych alpejskich stokach. Oczywiście, gdy wsiądzie się wcześnie rano do samochodu, da się do nich na wieczór dojechać. Ale po co się męczyć, kiedy można zrobić sobie po drodze przystanek i zatrzymać się na przykład w Linzu. Sprawdziliśmy, jak można tu ciekawie spędzić czas.

To nowoczesne, otwarte na przybyszów miasto, po którym nawet w mroźny dzień ma się ochotę zwyczajnie powłóczyć. W okresie przedświątecznym raz po raz trafia się na bardzo tu popularny Weihnachtsmarkt, czyli Bożonarodzeniowy Targ. Takich miejsc w Linzu jest kilka - m.in. w samym centrum na Hauptplatz, pod Nową Katedrą czy na przeciwko Musiktheater. Szczególnie wieczorami tłumy ludzi kupują tu prezenty pod choinkę, piją tradycyjny poncz lub Glühwein, czyli grzane wino, przegryzając gorącymi kiełbaskami, których zapach rozchodzi się po całym placu. Miejscowi jedzą je z kiszoną kapustą lub w bułce jak hot dogi.

To nie jedyne kulinarne przyjemności, jakie czekają na nas na świątecznych targach. Warto skosztować pieczonych ziemniaków wypełnionych pysznym sosem, a także Leberkäse czyli bułkę z czymś, co przypomina zapiekaną mielonkę. Choć mieszkańcy miasta na tę przekąskę chodzą do specjalnego miejsca, noszącego nazwę Leberkas-Pepi. Słynie ono z tego, że jest czynne do późnej nocy, gdy restauracje i inne lokale są już zamknięte. Kiedy poczuje się głód po spektaklu w teatrze albo wracając z imprezy, można tu zawsze wpaść, by zjeść różnego rodzaju Leberkäse, zarówno klasyczne, jak i z papryką, serem… Robi się to na stojąco, wśród rozbawionego tłumu ludzi, pijących ostatnie przed pójściem do łóżka piwo czy wino.

Linzer Torte – słodycz, która rozsławiła Linz

Po tak zakończonym wieczorze, dobrze jest zjeść na śniadanie coś słodkiego. A Linz słynie ze znakomitych ciast i ciastek. Energii na cały dzień dodają Bauerkrapfen, czyli tradycyjne pączki z konfiturą morelową na wierzchu. Jednak najbardziej znanym przysmakiem pochodzącym z Linzu jest Linzer Torte. Jego obecną recepturę opracował w 1822 roku przybyły do stolicy Górnej Austrii cukiernik, Johann Konrad Vogel, choć smakołyk znany był już wcześniej i uchodzi za jeden z najstarszych, a może najstarszy tort na świecie. Jego ciasto musi mieć przede wszystkim charakterystyczny akcent smakowy, jakim jest cynamon. Na takim cynamonowym placku kładzie się konfiturę, a na nią kratkę z ciasta. Na wierzchu lądują migdałowe płatki. To jeden z najpopularniejszych przysmaków w okresie Bożego Narodzenia i to nie tylko w Austrii. Charakterystyczne puszki z Linzer Torte eksportowane są niemal na cały świat.

Kulturalne doznania w teatrze i muzeach

Ale nie tylko jedzeniem człowiek żyje. Będąc w Linzu warto skorzystać z szerokiej oferty kulturalnej miasta. Jeśli tylko znajdziecie czas, polecamy wizytę w tutejszym Musiktheater - nowoczesnym teatrze muzycznym, z ogromną sceną obrotową, na której mogą być wystawiane imponujące inscenizacje operowe czy musicalowe. W tym sezonie dobre recenzje zbiera „Rinaldo” Georga Friedricha Haendla, którego akcja rozgrywa się na lotnisku. Chrześcijanie i Saraceni nie są tu - jak chciał Torquato Tasso, autor „Jerozolimy wyzwolonej”, na której oparto libretto opery - rycerzami, tylko biznesmenami, którzy prowadzą interesy w VIP-owskich salonach hali odlotów.

Spragnieni doznań kulturalnych turyści mogą wybrać się również do Lentos Kunstmuseum, czyli muzeum sztuki nowoczesnej. Wrażenie robi już sam budynek w kształcie przeszklonego prostopadłościanu, w którym znajdują się dzieła tej rangi twórców co: Gustav Klimt, Oskar Kokoschka, Egon Schiele, Andy Warhol… Organizowane są tu też wystawy czasowe. Do sierpnia 2023 r. możemy oglądać niezwykle interesującą twórczość Karla Hauke, który malował piękne akty złączonych w miłosnym uścisku kochanków, a także ekspresjonistyczne sceny rodzajowe, jak ta na płótnie zatytułowanym „Sala taneczna”.

Z kolei wielbiciele sztuki dawnej powinni wybrać się do zamku, w którym niegdyś mieszkał Fryderyk III, a potem Rudolf II. Jego południowe skrzydło zostało zniszczone w wyniku ogromnego pożaru w 1800 roku. Udało się je odbudować i to w ciekawy sposób. Architekci wykorzystali do tego szkło i stal - materiały, które świetnie wkomponowały się w dawne mury zamku. A w środku jest równie ciekawie jak na zewnątrz. Zwiedzających zaskakuje znakomita kolekcja gotyckich, renesansowych i barokowych rzeźb i obrazów. Poza tym znajdą się tu sale poświęcone sztuce ludowej, broni, monetom czy instrumentom muzycznym. W okresie świątecznym, do 6 stycznia 2023 r. jest tu czynna ekspozycja szopek, i to zarówno tych, które stawiano w pałacowych wnętrzach, jak i takich, które ozdabiały chłopskie chaty.

Ars Electronica Center dla dzieci i dorosłych

Inny charakter ma jeszcze jedno muzeum, które nie bez powodu jest dumą Linzu i które koniecznie trzeba odwiedzić. To Ars Electronica Center - miejsce, w którym czują się znakomicie dzieci i dorośli. Wszyscy mogą tu nie tylko poznać możliwości, jakie stwarza nowoczesna technika, w tym sztuczna inteligencja, ale przede wszystkim ich dotknąć, gdyż muzeum jest w pełni interaktywne. Fantastyczna zabawa zaczyna się już w sali projekcji, gdzie na trójwymiarowym ekranie możemy oglądać na przykład najdrobniejsze urwiska skalne na szczycie Mont Blanc, by za chwilę poddać się złudzeniu optycznemu i poczuć, jakbyśmy naprawdę zjeżdżali na nartach z jednej z alpejskich gór. Muzeum pozwala także świetnie bawić się dźwiękiem, który przetwarzany jest na obrazy. Z kolei wchodząc do studia nagrań zrozumiemy, co czuje wokalista nagrywający płytę. W Ars Electronica Center można spędzić pół dnia, nie nudząc się ani przez chwilę.

Po takich wrażeniach koniecznie trzeba odpocząć. A to najlepiej zrobić wybierając się na górujące nad Linzem Pöstlingberg, czyli

górę, na którą wyjeżdża się specjalnym tramwajem. Podróż z Hauptplatz trwa około 30 minut i podobno jest to jeden z najbardziej stromych, tramwajowych podjazdów. Ze szczytu rozciąga się piękny widok na miasto, które przecina wijąca się wstęga Dunaju. Warto też wstąpić do znajdującego się tu kościoła - późnobarokowej bazyliki p.w. Siedmiu Boleści Maryi, która jest popularnym miejscem ślubów.

Z większości tych atrakcji można bezpłatnie korzystać, podobnie jak z miejskiej komunikacji, kupując Linz-Card, www.linztourismus.at.

Magdalena Huzarska-Szumiec

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.