Lena nie chodzi. „Ale do ślubu pójdę, choć to będzie trwało”
Lena patrzy na Marka i się uśmiecha. - Wymodliłam go sobie - mówi. Znają się od pięciu lat, 16 czerwca tego roku powiedzą sobie „tak” przed Bogiem, przyjaciółmi, rodziną. - Gdy patrzę na Lenę, to nie widzę niepełnosprawności. Widzę piękną kobietę, z którą chcę się zestarzeć - mówi Marek.
Po schodach wychodzi na czworakach. Podpiera się na rękach i podciąga ciało na kolejny stopień. Gdy jest już na prostej drodze do pokoju, Marek podaje jej rękę. Lena siada na kanapie i chwyta w obu dłoniach kubek z kawą, którą przyniósł jej narzeczony.
Gdy nie ma go w pobliżu, to szklankę z herbatą przesuwa sobie po podłodze.
Czytaj więcej:
- Umieranie, szansa, miłość i życie...
- Jeden z lekarzy w Polsce zapytał Lenę, po co jej ta operacja, po co cały ten ból i strach. „Nie ma pani raka, z tym można żyć”
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.