Łamał drzewa, zrywał dachy...
„Ksawery ty ch...” – można było przeczytać w piątek na plandece auta na parkingu w Zielonej Górze. Orkan pozbawił Lubuszan nie tylko prądu i wody
– To był prawdziwy dramat. Stałem na przystanku. Drzewa się łamały, w pewnym momencie wyrwało jedną ścianę, potem drugą. W końcu w powietrze wyleciał dach – opowiada Michał z Zielonej Góry, który wracał z zajęć pozalekcyjnych do domu. – Wszyscy pasażerowie byli przerażeni. Od razu wsiedli do pierwszego autobusu, który podjechał. Nieważne, jaka była jego trasa. Najważniejsze było to, by schronić się przed wichurą.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.