Laleczki skazańców. Kobiety, które znalazły sobie mężów za kratkami

Czytaj dalej
Fot. Fot. 123rf
Aleksandra Suława

Laleczki skazańców. Kobiety, które znalazły sobie mężów za kratkami

Aleksandra Suława

Trudno wyobrazić sobie gorszego kandydata na męża niż skazaniec z celi śmierci. Przynajmniej teoretycznie, bo w praktyce nie brakuje kobiet, które z więźniami nie tylko korespondują, ale zawierają małżeństwa. Ich historie w książce „Laleczki skazańców” opisała Linda Polman.

Najprostsze pytanie: Dlaczego ktoś decyduje się na związek ze skazanym na śmierć?
Pytanie może i jest proste, ale – jak to w przypadku związków bywa – odpowiedź już nie. Mimo że przez kilkanaście lat odwiedzałam te kobiety w domach, słuchałam ich opowieści, towarzyszyłam im w podróżach do Stanów, nie znalazłam jednego „typu psychologicznego”. Jedyne, co udało mi się wyłowić, to kilka wspólnych cech: każda z laleczek była wykształcona – w końcu, żeby korespondować ze skazanym Amerykaninem trzeba dobrze znać angielski, zaradna – nie każdy potrafi zorganizować podróż za ocean i przeraźliwie znudzona życiem. Większość z bohaterek miała dość nieciekawej pracy, wiecznie obrażonych dzieci i męża, który, jak określiła to jedna z laleczek: „po dwudziestu latach był bardziej zżyty z telewizorem niż z nią”. Były zaniedbane, a chłopcy z cel poświęcali im całą swoją uwagę.

Psychologia ma na to odpowiedni termin: „hybristofilia”
Tak, pociąg seksualny do osób, które popełniły przestępstwo. Swoje teorie mają też biolodzy, którzy mówią o związku między agresją i ilością testosteronu. Co nieco dorzucają i antropolodzy, twierdząc, że w początkach ludzkości to właśnie związek z silnym, zdeterminowanym mężczyzną gwarantował przetrwanie. Jednak mnie żadne z tych wytłumaczeń nie przekonuje w stu procentach – ludzie, zwłaszcza zakochani ludzie, są zbyt skomplikowani, żeby móc opisać ich prostą naukową teorią.

Jak zwykle zaczyna się taki związek?
Od listu. To jedyny sposób, by nawiązać kontakt z więźniem, którego nie znasz. Jeszcze dekadę temu po adres trzeba było zgłosić się do Amnesty International, które pośredniczyło między osadzonymi a osobami chcącymi udzielić im korespondencyjnego wsparcia. Teraz wystarczy poszukać w internecie: przez strony takie jak prison-penpals czy loveaprisoner można nawiązać kontakt ze skazanym. Nieco przypomina to portale randkowe.

Czytaj więcej:

  • Ile czasu mija od listu do spotkania?
  • Randka w więzieniu brzmi dość… smutno

 

Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów

  • dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
  • codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
  • artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
  • co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.
Kup dostęp
Masz już konto? Zaloguj się
Aleksandra Suława

Reporterka Działu Kultury "Dziennika Polskiego" i "Gazety Krakowskiej".

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.