Cezary Kassak

Lady Pank ma już 40 lat. Jeden z pierwszych koncertów zagrali w Jaśle

Ten koncert w Tarnobrzegu zakończył się wielkim skandalem. Janusz Panasewicz śpiewał w stanie „wskazującym”. Fot. Marcin Radzimowski Ten koncert w Tarnobrzegu zakończył się wielkim skandalem. Janusz Panasewicz śpiewał w stanie „wskazującym”.
Cezary Kassak

W ciągu 40 lat działalności grupa Lady Pank zapracowała na miano gigantów polskiego rocka, stała się fabryką przebojów. Były i głośne skandale... W przebogatej biografii zespołu są „smaczki” dotyczące Podkarpacia.

UMaxima w Gdyni znów cię widział ktoś. Sypał zielonymi mahoniowy gość...” - słowa hitowej piosenki Lady Pank „Tańcz głupia tańcz” zna prawie każdy. Autor tych wersów, Andrzej Mogielnicki - w czasie sesji, na której nagrywano „Tańcz głupia tańcz” - rozważał korektę tekstu: gdyński Maxim (ekskluzywny nocny klub, dziś już nieistniejący) miał być zastąpiony... Ustrzykami Górnymi. Wszystko przez specyficzny, wschodni akcent urodzonego na Podlasiu wokalisty Janusza Panasewicza. W tamtym czasie (1982 rok) „Panas” był rockowym żółtodziobem, a i grupa Lady Pank dopiero startowała, chociaż gitarzysta Jan Borysewicz miał już za sobą kilkuletni staż w topowej Budce Suflera.

„U Maxima w Gdini znjów cje widzjał ktoś. Sipał zjelonymi...” - tak początkowo śpiewał Panasewicz. Mogielnicki zwrócił mu uwagę: „Świetnie ci idzie, ale zaciągasz”. „Jja zacjągam?” - bronił się wokalista. Rozwiązaniem problemu miało być umiejscowienie „akcji” „Tańcz głupia tańcz” właśnie w Ustrzykach Górnych. Po namyśle Mogielnicki uznał, że to bez sensu, bo w Bieszczadach przecież nie było Maxima. Zresztą Panasewicz nie potrzebował dużo czasu, aby załapać, jak trzeba śpiewać i wszelkie korekty tekstu stały się zbędne.

Przenieśli go do Sanoka

Panasewicz wtedy odbywał służbę wojskową. Z karabinem na warty nie chodził, ale śpiewał w reprezentacyjnym żołnierskim zespole Desant w Lublinie. Gdy dowiedziano się tam, że Panasewicz bez wiedzy dowódców kombinuje na boku z kapelą rockową, zaoferowano mu dłuższą współpracę z Desantem, wysokie pobory i mieszkanie. „Panas” odrzucił lukratywną propozycję. Nie zgodził się też na występ w telewizyjnym programie, w którym miał zaśpiewać bez Lady Pank. Za tę niesubordynację został karnie przeniesiony do jednostki w Sanoku.

- Do końca służby miałem miesiąc i te przenosiny bardzo mnie ucieszyły, chociaż tam byłem już normalnym żołnierzem, a nie artystą. Ale jako stary żołnierz leżałem sobie na łóżku... A piosenki, które z Lady Pank nagrałem na „lewiznach”, leciały już w radiu. Kolegom z jednostki mówiłem: „To ja śpiewam”. Oni na to: „Ty? Żartujesz chyba” - wspominał Panasewicz w radiowej Trójce.

- Kiedyś byliśmy z Lady Pank na południu Polski i podjechaliśmy autokarem pod tę jednostkę. Mówiliśmy: tutaj jest nasz wokalista. Wtedy mu uwierzyli - dorzucił z uśmiechem Andrzej Mogielnicki, nie tylko tekściarz, ale też współzałożyciel Lady Pank.

Jako ciekawostkę odnotujmy, że Panasewicz właściwie ma na imię Jan, a nie Janusz. Liderem Lady Pank był i jest jednak Jan Borysewicz. A ponieważ dwa grzyby w barszcz (czytaj: dwóch Janów w zespole, w dodatku mających nazwiska fonetycznie brzmiące podobnie) to mogłoby być za dużo, wokalista przybrał imię Janusz.

Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów

  • dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
  • codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
  • artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
  • co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.
Kup dostęp
Masz już konto? Zaloguj się
Cezary Kassak

Dodaj pierwszy komentarz

Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2023 Polska Press Sp. z o.o.