Dlaczego przed marketami są parkingi, a przed urzędami miejsc brakuje? Teoretycznie reguluje to prawo, ale praktycznie - bywa z tym różnie.
- Odwiozłem żonę na oddział ratunkowy szpitala Jurasza - opowiada Czytelnik. - Musiałem się tłumaczyć przed strażnikiem i prosić, żeby łaskawie uniósł szlaban. Oczywiście, usłyszałem, że nie mogę zostawić auta na podjeździe, a płatny parking jest kawałek obok. Mogę też - powiedział strażnik - próbować szukać miejsca dla samochodu między blokami po drugiej stronie ulicy. To dziwna i nieodosobniona sytuacja przed instytucjami. Nie jechałem przecież do szpitala na własne życzenie...
w dalszej części artykułu:
- Dlaczego przy bydgoskich instytucjach brakuje miejsc parkingowych?
- Czy są szanse na poprawę tej sytuacji?
- Jak to się więc dzieje, że przed marketami miejsc parkingowych nie brakuje?
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.