Z roku na rok kupujemy coraz mniej żywych karpi. Jest ich coraz mniej w ofercie supermarketów. Powodów jest wiele. Głównie chodzi o protesty obrońców praw zwierząt, którzy chcą skończyć z niehumanitarną "tradycją" wywodzącą się z okresu komunistycznej Polski.
Rybi Plac w Przemyślu. To od wielu lat tradycyjne miejsce zakupu żywych karpi. Jeszcze kilkanaście lat temu było kilka stoisk handlowych z basenami wypełnionymi żywymi karpiami i kolejki do każdego. W tym roku jest jedno stoisko, dość skromne, żywych ryb w baseniku niewiele. Klientów nie widać.
Cena? 18 złotych za kilogram karpia królewskiego. Taka sama jest na innych, mobilnych stoiskach. W Przemyślu takie znajduje się np. na podziemnym parkingu w galerii handlowej, a skromniejsze przy osiedlowych sklepikach spożywczych. W super i hipermarke-tach żywego karpia możemy kupić za 14 złotych za kilogram, choć zdarzają się również tańsze oferty. W mniejszych miastach w regionie jest jeszcze skromniej.
W dalszej części artykułu m.in.:
- W tym roku nie sprzedałem jeszcze ani jednej ryby, która miałaby być żywa, w całości doniesiona do domu -mówi jeden ze sprzedawców.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.