Krzysztof Błażejewski

Kto odpowiednio „posmarował”, wiedząc gdzie, ten był górą. Kontrakty zagraniczne oznaczały kokosy

Kto odpowiednio „posmarował”, wiedząc gdzie, ten był górą. Kontrakty zagraniczne oznaczały kokosy Fot. pixabay Kto odpowiednio „posmarował”, wiedząc gdzie, ten był górą. Kontrakty zagraniczne oznaczały kokosy
Krzysztof Błażejewski

Szacunki mówią o ponad 100, a nawet 200 tysiącach Polaków, którzy w końcowym okresie PRL-u wyjechali do pracy na zagraniczne kontrakty. Głównie do państwa arabskich: Libii i Iraku. Budowali drogi, mosty, cukrownie, elektrownie, farmy.

„Chody” w „Dromeksie”

Każdy, kto wracał, mógł czuć się krezusem. I to raczej nie za sprawą wielkości posiadanej gotówki w dolarach na specjalnym koncie, ale możliwości kupowania za tę walutę w sklepach Pewexu. I to nie produktów powstałych na Zachodzie, ale naszych, krajowych, tyle że bez kolejek. Jednym z synonimów paradoksalnej gospodarki socjalistycznej był bowiem permanentny brak poszukiwanych towarów w sklepach. Na małego fiata w normalnej sprzedaży trzeba było czekać kilka lat. Na mieszkanie - kilkanaście. Tymczasem w Peweksie za dolary można było nabywać bez kolejek fiaty zarówno 125, jak i 126p, polonezy, zastawy, a nawet... łady, natomiast w firmie Locum - mieszkania własnościowe praktycznie „od ręki”.

Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów

  • dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
  • codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
  • artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
  • co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.
Kup dostęp
Masz już konto? Zaloguj się
Krzysztof Błażejewski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.