Szacunki mówią o ponad 100, a nawet 200 tysiącach Polaków, którzy w końcowym okresie PRL-u wyjechali do pracy na zagraniczne kontrakty. Głównie do państwa arabskich: Libii i Iraku. Budowali drogi, mosty, cukrownie, elektrownie, farmy.
„Chody” w „Dromeksie”
Każdy, kto wracał, mógł czuć się krezusem. I to raczej nie za sprawą wielkości posiadanej gotówki w dolarach na specjalnym koncie, ale możliwości kupowania za tę walutę w sklepach Pewexu. I to nie produktów powstałych na Zachodzie, ale naszych, krajowych, tyle że bez kolejek. Jednym z synonimów paradoksalnej gospodarki socjalistycznej był bowiem permanentny brak poszukiwanych towarów w sklepach. Na małego fiata w normalnej sprzedaży trzeba było czekać kilka lat. Na mieszkanie - kilkanaście. Tymczasem w Peweksie za dolary można było nabywać bez kolejek fiaty zarówno 125, jak i 126p, polonezy, zastawy, a nawet... łady, natomiast w firmie Locum - mieszkania własnościowe praktycznie „od ręki”.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.