Księgowa Jolanta K., zmarły biznesmen i niemoralne propozycje dla dłużników

Czytaj dalej
Fot. Artur Drożdżak
Artur Drożdżak

Księgowa Jolanta K., zmarły biznesmen i niemoralne propozycje dla dłużników

Artur Drożdżak

Przedsiębiorca z Chrzanowa raczej nie podejrzewał, że zaufana księgowa wywinie mu taki finansowy numer. Tak się jednak stało, ale dopiero po śmierci Bogusława G.

Bogusław G. miał bezgraniczne zaufanie do swojej księgowej i pewnie mocno by się zdziwił, gdyby się dowiedział, co Jolanta K. zaczęła robić w jego firmie, gdy biznesmen wyzionął ducha.

Finał tej historii kryminalnej rozgrywa się teraz przed Sądem Apelacyjnym w Krakowie, który ocenia wyrok sądu I instancji i bierze pod lupę każdy aspekt sprawy, która zaprowadziła na ławę oskarżonych cztery osoby. Wszystkie zaprzeczają stawianym zarzutom i bronią się, jak potrafią, przed surowym osądem wymiaru sprawiedliwości. Póki co ciąży na nich nieprawomocny wyrok bezwzględnego więzienia, ale sąd II instancji może to jeszcze zmienić. Może, ale nie musi.

Księgowa zastępuje


Osobą, która już nie zabierze głosu za lub przeciw oskarżonym, jest Bogusław G., przedsiębiorca z Chrzanowa, który od dawna prowadził rozległe interesy, a od 1991 r. handlował węglem i innymi paliwami.

Radził sobie znakomicie, obracał dużymi kwotami, miał przy tym wsparcie księgowej Jolanty K., osoby sumiennej, obrotnej, ale co najważniejsze, zaufanej.

Nie tylko umiała rozeznać się w gąszczu przepisów i wiedziała, gdzie są ważne dokumenty, ale od czasu do czasu kontaktowała się z kontrahentami firmy, przyjmowała też wpłaty gotówkowe, sporządzała wykazy należnych wierzytelności i obsługiwała rachunek bankowy.

W zamian za tak sfabrykowany dokument Jolanta K. zażyczyła sobie połowę zaległej należności do spłacenia, czyli 35 tysięcy złotych

Podczas nieobecności Bogusława G. godnie go zastępowała. A tak się zaczęło dziać coraz częściej, bo jej szef w 2015 r. więcej uwagi poświęcał na ratowanie zdrowia, ale walka z nowotworem to nie przelewki. Lekarze, zabiegi, kolejne szpitale, biznesmen czuł, że traci siły i w takich chwilach to na głowie Jolanty K. była jego cała firma.

Biznesmen miał takie zaufanie do podwładnej, że przekazał jej szereg druczków in blanco, na których był tylko jego podpis i pieczątka. To miało ułatwić prowadzenie interesów pod jego nieobecność.

Śmierć biznesmena

Od września 2015 r. Bogusław G. praktycznie już nie mógł opuszczać mieszkania, pod koniec tego miesiąca sporządził testament, by uporządkować sprawy majątkowe. Zmarł dwa tygodnie później, 11 października. Od tej chwili wygasła umowa o pracę z księgową i faktycznie nie powinna już prowadzić żadnych działań bez porozumienia ze spadkobiercami zmarłego, ale Jolanta K. miała swój plan, który miał jej przynieść zyski finansowe.

Niemoralna propozycja

W grudniu 2015 r. odbyła rozmowę telefoniczną z Arkadiuszem J., biznesmenem z branży węglowej, który ostatnie 15 lat prowadził interesy ze zmarłym Bogusławem G. i nawet dzierżawił od niego plac przemysłowy w Głogowie. Kontrahent zmartwił się na wieść o śmierci mężczyzny, ale z drugiej strony mogło to być korzystne w zakresie prowadzonych interesów, bo w stosunku do chrzanowskiego przedsiębiorcy miał do spłacenia dług w wysokości 70 tys. zł. Zdziwił go nieco telefon od księgowej Jolanty K., ale w prawdziwe osłupienie wprawiły go dopiero słowa kobiety. Przyznała, że dysponuje drukami in blanco z podpisem Bogusława G., wiedziała o zaległej wierzytelności na 70 tys. zł i zaproponowała, że posiadany druk wypełni w ten sposób, że będzie z niego wynikało, że Arkadiusz J. jeszcze przed śmiercią biznesmena z Małopolski spłacił mu całą należność.

W zamian za tak sfabrykowany dokument Jolanta K. zażyczyła sobie połowę należności do spłacenia, czyli 35 tys. zł.
Arkadiusz J. był zszokowany słowami księgowej, później nazwał jej ofertę „oszukańczą propozycją”.

Opowiedział o niej czterem innym osobom: córce, byłej żonie, pracownicy swojej firmy oraz córce zmarłego Bogusława G. Była żona nakrzyczała na niego, by się nawet nie ważył poważnie rozważać podjęcia takich działań. Wystraszony nie zdecydował się na ofertę księgowej, ale trzy inne osoby dały się skusić.

Co więcej, gdy Arkadiusz J. odmówił księgowej wzięcia udziału w przekręcie, wypowiedziała zawoalowaną groźbę. Wyraziła przekonanie, że córka zmarłego nie przedłuży mu umowy na dzierżawę placu przemysłowego w Głogowie i go stamtąd eksmituje. To byłyby realne straty finansowe dla Arkadiusza J., ale to jednak nie skłoniło go do współpracy z księgową.

Układ z małżonkami

Na układ z Jolantą K. zgodziło się małżeństwo Grzegorz i Klaudia M. oraz przedsiębiorca spod Kielc, Czesław S. Z ustaleń prokuratury wynika, że małżonkowie mieli zobowiązania w stosunku do zmarłego, które sięgały 1,3 mln zł. I w sumie na taką kwotę zostały wypełnione druki in blanco, które miała w swoim posiadaniu Jolanta K.

Wpisano tam odpowiednie daty z początku września 2015 r. Podpis Bogusława G. i jego pieczątka były już na druczkach, dodano tylko stosowną treść, z której wynikało, że mężczyzna odebrał należne mu pieniądze w gotówce, w kwotach od 54 do 572 tys. zł.
Rodzina Bogusława G. przeczuwała, że doszło do przekrętu i z czasem zdobyła dowody, że tak było. Córka zmarłego Joanna S., a jednocześnie pełnomocnik matki będącej spadkobiercą po Bogusławie G., skutecznie doprowadziła do zainicjowania śledztwa w sprawie nieprawidłowości przy odbiorze wierzytelności. Nie było łatwo, bo małżonkowie M., jak i Czesław S. twierdzili, że nie mają żadnych długów, które musieliby regulować ze spadkobiercami, a tym samym, by oddawać jakieś pieniądze.

Twierdzili, że Bogusław G. przed zgonem odebrał osobiście zaległe kwoty poza domem i to bez świadków. Podobnie twierdził Czesław S. i opowiadał, że spotkał się na początku września 2015 r. z Bogusławem G. przed kopalnią Janina w Libiążu i oddał zaległy dług.

Wedle jego słów chrzanowski biznesmen przyjechał na spotkanie autem, ale był w złej kondycji, dlatego to Czesław S. za niego wypełnił kwit, że należność 59 tys. zł została uregulowana.

Te twierdzenia obaliła potem ekspertyza biegłego medyka, który jasno stwierdził, że w tamtym czasie zdrowie Bogusława G. było na tyle fatalne, że jest wykluczone, by mógł prowadzić auto i opuszczać mieszkanie.

Do akcji wkroczyła policja i dokonała szeregu przeszukań, odkryto u matki Jolanty K. dokumenty firmowe po zmarłym, które powinny być w posiadaniu jego rodziny, a nie u byłej już księgowej.

W jej komputerze odkryto zapiski świadczące, że udzielała pomocy małżonkom M. w próbie oszustwa.

Zaprzeczali zarzutom

Oskarżeni nie przyznawali się do winy, ale Sąd Okręgowy w Krakowie potraktował ich surowo, a działania księgowej ocenił negatywnie także w kategoriach moralnych.

Jolanta K. dostała wyrok 20 miesięcy więzienia i 7-letni zakaz pracy jako księgowa, małżonkowie mają wyrok po półtora roku odsiadki, a Czesław S. 15 miesięcy więzienia.

Przed Sądem Apelacyjnym w Krakowie wszyscy walczą o uniewinnienie lub niższy wyrok. Rozprawę odroczono do czasu uzyskania dodatkowych dokumentów z banku i urzędów skarbowych.

Artur Drożdżak

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.