Łucja Marek

Ksiądz Franciszek Gołba. Organicznik spod Wadowic

Ks. Gołba chodził obdarty, często głodny, a każdy grosz obracał na chwałę Bożą i pożytek społeczny Fot. Archiwum Gminnej Biblioteki Publicznej w Spytkowicach Ks. Gołba chodził obdarty, często głodny, a każdy grosz obracał na chwałę Bożą i pożytek społeczny
Łucja Marek

Krakowski Oddział IPN i "Dziennik Polski" przypominają. 80 lat temu zmarł ks. Franciszek Gołba. Naukowiec, wychowawca i działacz społeczny, propagator wiejskiej spółdzielczości

Na nagrobku ks. Gołby w rodzinnych Bachowicach, niedaleko Wadowic, widnieje napis: „Niestrudzonemu Wychowawcy i ofiarnemu Sercu”. Inskrypcja odpowiada na pytanie, kim był ów kapłan żyjący na przełomie XIX i XX w. Wychowywał młodzież i dorosłych. Krzewił wiarę, kulturę chrześcijańską i oświatę gospodarczą w trudnym okresie historii Polski. Napisano o nim: „Stopiły się w nim dwie natury - subtelnego wychowawcy prawie dwu pokoleń gimnazjalnej i studenckiej młodzieży, jak też zapalonego »organicznika«, mocującego się z taką biedą, że naówczas wydawało się, iż nie ma na nią sposobu”.

„Hojny dla spraw społecznych, skąpy dla siebie”

Był niskiego wzrostu i wątłej budowy ciała, jednocześnie silny duchem. Krytycznie patrzył na świat. Wciąż widział nowe potrzeby i wyznaczał sobie nowe zadania. Skromny, pokorny, unikał oznak szacunku i godności, jakie mu okazywano. Jednak sam chwalił i otaczał szacunkiem każdego człowieka pracy. Bachowicki duszpasterz-społecznik - znany także poza rodzinną miejscowością - cieszył się ogromnym autorytetem i uznaniem współczesnych. W pamięci i wspomnieniach osób, które współpracowały z nim lub zetknęły się okazjonalnie, pozostał jako asceta żyjący na wzór patrona, św. Franciszka z Asyżu, całkowicie oddany Bogu i człowiekowi.

Teofila Bochenek - współpracowniczka i kierowniczka żeńskiej szkoły rolniczej - pisała:

O ks. dr. Gołbie można powiedzieć bez zastrzeżeń, że był człowiekiem, który zaparł się samego siebie. Był stosunkowo dobrze sytuowany, bo jego pensja profesorska nie zmniejszyła się przy przejściu w stan spoczynku, a żył bardzo ubogo. Dla innych hojny, dla siebie potrzebujący bardzo mało. […] Hojny dla spraw społecznych, skąpy dla siebie, nie miał pięknych mebli, ani pościeli, ani ubrania, ani dobrego jedzenia. Mieszkał w chacie, liche łóżko i szafa, biedna pościel, zgrzebna bielizna.

Bachowiczanin

Urodził się 14 sierpnia 1862 r. w Bachowicach. Pierwsze nauki pobierał w szkole ludowej w rodzinnej wiosce, następnie w gimnazjum w Wadowicach, gdzie w 1882 r. uzyskał świadectwo dojrzałości. Po maturze wstąpił do krakowskiego seminarium duchownego. Studiował teologię na Wydziale Teologicznym UJ. Święcenia kapłańskie przyjął 11 lipca 1886 r. z rąk bp. Albina Dunajewskiego.

Pierwsze i ostatnie dekady życia spędził w Bachowicach. Należy jednak podkreślić, że przez cały czas utrzymywał łączność z rodzinną miejscowością i małą ojczyzną. Gdy pracował w Krakowie, systematycznie raz w tygodniu, a później i częściej, przyjeżdżał pociągiem do Spytkowic i zazwyczaj pieszo - niezależnie czy słota, czy mróz wędrował kilka kilometrów do Bachowic, by uczyć religii, krzewić oświatę i kulturę. Po przejściu na emeryturę w 1923 r. na stałe osiadł w rodzinnej wiosce. Młodszy brat Józef namawiał go, aby zamieszkał w domu emerytów w Krakowie. W odpowiedzi zawsze słyszał od Franciszka, że „Duch Święty każe mu tu pracować i podnieść moralnie swoich rodaków”.

Kapłan i naukowiec

Po przyjęciu święceń kapłańskich pracował jako wikary w Szaflarach, Jordanowie, Frydrychowicach oraz jako katecheta w Wadowicach. W 1893 r. został przeniesiony do parafii św. Floriana w Krakowie, gdzie przez trzy lata łączył obowiązki wikarego z funkcją zastępcy katechety w Gimnazjum św. Jacka. Podjął też działalność naukową. W 1894 r. otrzymał tytuł doktora teologii z zakresu nauk biblijnych. Osiem lat później uzyskał habilitację i podjął stałe wykłady na Uniwersytecie Jagiellońskim. Do czasu przejścia na emeryturę wykładał języki semickie. Nadal uczył też religii w Gimnazjum św. Jacka. Ponadto pogłębiał wiedzę biblijną w Ziemi Świętej, studiował języki arabski i syryjski w Bejrucie, słuchał wykładów w Berlinie i we Fryburgu. W dowód uznania dla pracy naukowej w 1921 r. otrzymał godność profesora nadzwyczajnego.

Bliski był mu ideał franciszkańskiego ubóstwa. Młodszy brat Józef wspominał:

Wikt u niego był więcej niż skromny. Tylko zwykle jedno danie (zupa), a jeśli czasem było drugie, to kasza. […] Samozaparcie jego było posunięte do najwyższych granic. Chodził obdarty, często głodny, a każdy grosz obracał na chwałę Bożą i pożytek społeczny.

Z kolei ks. Jan Piwowarczyk, późniejszy założyciel „Tygodnika Powszechnego”, który wspomagał ks. Gołbę w posłudze katechety w Krakowie, zapisał: „patrzyłem na niego jak na ideał kapłański pod każdym względem; nie byłbym zdziwiony, gdyby ks. Gołba został kanonizowany - wtedy z całą prostotą modliłbym się do niego”.

Wychowawca

Jako początkujący katecheta w Krakowie dostrzegł biedę i nierówne szanse edukacyjne młodzieży wiejskiej. Dla niej zorganizował w 1904 r. bursę w swoim krakowskim mieszkaniu przy ul. Dominikańskiej, a rok później na Zakrzówku. Przeznaczał na ten cel własne środki i prowadził kwesty m.in. wśród krakowskich profesorów. Edukował i wychowywał młodzież. Uczył samorządności i

gospodarowania, także przez pracę na zakupionej ziemi. Zdobyte doświadczenie wykorzystywał w inicjatywach podejmowanych na rzecz bachowickiej społeczności. Organizował tam różnego rodzaju kursy dla młodych, zabiegał o właściwe zagospodarowanie zimowego czasu na dokształcenie. W ten sposób walczył z pijaństwem i różnego rodzaju wadami, które przyczyniały się do złej kondycji lokalnej społeczności.

Bachowice słynęły ze złodziejstwa. Bieda, brak zarobkowania, popychały ludzi do kradzieży i napadów rabunkowych. Ksiądz Gołba, który sam doświadczył napadu bandyckiego, troszczył się o rodaków odsiadujących wyroki w więzieniach. Podejmował działania na rzecz ich resocjalizacji. Dała temu świadectwo jedna z mieszkanek wioski. „Otóż głównych złodziei, odsiadujących Wiśnicz lub inne więzienia, wyposażał za własne pieniądze, tam w więzieniu opłacał kursy rzemieślnicze. Człowiek taki najczęściej nie wracał w strony rodzinne, bo miał tam dobry zarobek”. Kapłan odwiedzał i otaczał opieką duchową osadzonych w więzieniu w nieodległych Wadowicach.

Organicznik

Poprawę sytuacji materialnej oraz kultury i moralności ludności wiejskiej upatrywał w przebudowie gospodarczej, w inicjatywach społecznych przenikniętych wartościami chrześcijańskimi. Prowadził pozytywistyczną pracę u podstaw od pierwszej placówki duszpasterskiej, do której został skierowany, przede wszystkim jednak działał na rzecz rozwoju gospodarczego, społecznego i moralnego rodzinnej wsi. Pierwszą jego inicjatywą była spółka chowu drobiu i sprzedaży jaj, założona tam w 1897 r. wspólnie z dr. Franciszkiem Stefczykiem. Razem otworzyli ludową kasę oszczędnościowo-pożyczkową w Bachowicach w 1906 r. Ks. Gołba chciał uczyć rodaków oszczędności, a przez korzystne kredyty umożliwić rozwój wioski. Dzięki niemu od 1908 r. w Bachowicach funkcjonowała też pierwsza na Ziemi Wadowickiej i Podbeskidziu spółdzielnia mleczarska. Dwa lata później otworzył tam pierwszą w okręgu wadowickim szkołę gospodarczą dla dziewcząt, w której też nauczał religii, nie pobierając pensji. Przeznaczana była na stypendium dla biednych uczennic.

Po przejściu na emeryturę całkowicie oddał się pracy duszpastersko-społecznej. Zorganizował we własnym domu czytelnię prasy religijnej i świeckiej. Utworzył też szkołę rzemieślniczą dla młodzieży w zakresie krawiectwa, stolarstwa, szewstwa i ślusarstwa. Propagował uprawę lnu, hodowlę jedwabników oraz nowoczesne metody warzywnictwa i sadownictwa. Założył stowarzyszenia młodzieży „Krakus” i „Jutrzenka”. Należał do Kółka Rolniczego i Ochotniczej Straży Pożarnej.

Budowniczy

Wielkim pragnieniem ks. Gołby było wzniesienie świątyni w rodzinnej wiosce, która przynależała wówczas do parafii Spytkowice. W 1906 r. zorganizował komitet budowy kościoła. Starania trwały długo. W międzyczasie uzyskał zgodę na sprawowanie mszy św. w miejscowej kaplicy pw. św. Bartłomieja. Budowę rozpoczęto w 1920 r. Pięć lat później w Bachowicach odbyła się uroczystość poświęcenia świątyni, dedykowanej Najświętszemu Sercu Pana Jezusa. W 1929 r. w rodzinnej miejscowości ks. Gołby ustanowiono samodzielną parafię, a on został jej proboszczem. Nie ustawał w pracy. Wybudował plebanię i dom parafialny, do którego w 1931 r. wprowadził siostry serafitki, aby zajęły się wychowaniem i opieką nad dziećmi w ramach ochronek.

W 1935 r., na własna prośbę, otrzymał zwolnienie z obowiązków proboszcza. Zamieszkał w domu parafialnym, nadal posługując rodakom i wspierając ich, szczególnie w okresie niemieckiej okupacji. Nie doczekał końca wojny. Zmarł 18 stycznia 1944 r. Trzy dni później spoczął na miejscowym cmentarzu, żegnany przez wdzięcznych rodaków i licznie zgromadzonych duchownych, przekonanych o świętości jego życia. Kapłan spoczął w grobowcu wybudowanym przez Bachowiczan po kryjomu, mimo zakazu niemieckich władz okupacyjnych.

Wielkość i zasługi zmarłego podkreślał ks. Jan Marszałek, ówczesny administrator bachowickiej parafii, dziś kandydat na ołtarze, pisząc:

Ksiądz Prałat to ideał wyrzeczenia się siebie dla wszystkich - oddania siebie zupełnie ze wszystkim kim był i co miał dla drugich - dla swoich rodaków. Nie znał przeszkód ani trudności, ani zmęczenia nie czuł - a góry przeszkód przekraczał - cierpiał a szedł dalej…

Łucja Marek

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.