Krzysztof Zanussi: Staliśmy się cywilizacją pełnego brzucha i chcemy uciec od metafizyki

Czytaj dalej
Fot. TVP
Paweł Gzyl

Krzysztof Zanussi: Staliśmy się cywilizacją pełnego brzucha i chcemy uciec od metafizyki

Paweł Gzyl

Joachim to dojrzały mężczyzna, który już nic nikomu nie musi udowadniać. Jest zamożny, a jego życie było pasmem sukcesów. Kaprys losu stawia na jego drodze trzydziestoletniego Davida, geniusza matematycznego, który porzuca obiecującą karierę biznesową za granicą. Tak zaczyna się nowy film Krzysztofa Zanussiego – „Liczba doskonała”, który trafia do kin w piątek 14 kwietnia. Rozmawialiśmy z reżyserem o jego realizacji.

70 % firm wskazuje problem ze znalezieniem specjalistów
[video]46267[/video]

- Jak narodził się pomysł na „Liczbę doskonałą”?
- To było wiele lat temu. Scenariusz jest sumą kilku moich spotkań z ciekawymi ludźmi. Jest w Rosji taki matematyk Grigorij Perelman, który odesłał czek na milion dolarów, który dostał jako nagrodę, bo powiedział, że go to rozprasza. Bardzo mnie ten człowiek zainteresował, wydał mi się szalenie nowoczesny. Poznałem też inne osoby, który w jakimś stopniu złożyły się na tę historię. Z czasem jakoś tak mi się zwarła, że powstał scenariusz.

- Jakie były jego losy?
- W 2014 roku miałem robić ten film na Ukrainie, częściowo po rosyjsku, częściowo po angielsku. Chciałem, żeby zderzenie światów – Ameryki i Europy Wschodniej – było jeszcze bardziej egzotyczne. Wtedy w głównej roli miał wystąpić Bohdan Stupka. On słabo znał angielski, ale jakoś mieliśmy sobie z tym poradzić. Zmieniła się jednak sytuacja – i pomyślałem, żeby zainteresować tym pomysłem innych aktorów, których lubię: Scotta Wilsona i Maksa Von Sydowa. W takiej obsadzie film miałby inny wymiar i inne znaczenie. Przez moment brałem jeszcze pod uwagę Janka Nowickiego, ale on ze względu na stan zdrowia odmówił. Ostatecznie zagrał epizod, chcąc wyrazić pewien rodzaj solidarności z tym projektem, za co jestem mu bardzo wdzięczny. Za każdym razem film ten przekształcał się i pisałem go wręcz na nowo.

- Ostatecznie w roli głównej wystąpił Andrzej Seweryn. Dlaczego akurat on?
- To aktor niesłychanych możliwości. Odeszliśmy jednak od jego fizyczności: gra z przyklejonym nosem i w bardzo śmiesznej peruce. Tak się zmienił, że ludzie nie poznawali go w wytwórni na korytarzu, mimo że dwa dni wcześniej chodził bez charakteryzacji. Rola Joachima to dla niego swego rodzaju tour de force – Andrzej spełnił nią wszystkie moje oczekiwania.

- W filmie pojawiają się też młodzi aktorzy: Jan Marczewski i Julia Latosińska z Krakowa. Jak pan na nich trafił?
- Julia trafiła z castingu. Już miałem tę rolę prawie obsadzoną, ale zobaczyłem ją na jej krótkim filmiku i uznałem, że jest dojrzalsza niż jej kontrkandydatka i wniesie więcej dramatu. A Janka zobaczyłem w „Piłsudskim” Michała Rosy – zagrał tam bardzo dobrze generała Sławka. Tutaj ma główną rolę, bo wiedział, że „Liczba doskonała” to opowieść o egoizmie.

- Gdzie powstawał film?
- Główne zdjęcia były rok temu w Płocku, który zagrał fikcyjne miasto uniwersyteckie. Kręciliśmy też w Izraelu i we Włoszech, bo mam dwóch koproducentów z tamtych krajów. To moi wierni współpracownicy, dzięki którym „Liczba doskonała” ma większy obieg i pojawiła się na kilku ważnych festiwalach. Zaczynała w Tallinie, potem była w Sofii i wreszcie w Trieście. Film był bardzo honorowany, więc nie mogę narzekać. Byłem z nim też w Indiach, bo przecież to kraj matematyków. Zresztą tamtejsza duchowość bardzo ładnie się w tym filmie odnalazła. Są też kolejne zaproszenia.

- Zdjęcia do filmu są autorstwa Piotra Niemyjskiego, z którym współpracował pan przy „Eterze” i „Obcym ciele”. Co jest takiego wyjątkowego w jego sposobie patrzenia na świat?
- On przedłuża tradycję kilku moich genialnych operatorów – Idziaka, Kłosińskiego i Sobocińskiego. Piotr myśli nie tylko o zdjęciach, ale o całym filmie. Z nim się rozmawia również o dialogach czy aktorach. To wspaniały partner do dyskusji. Bardzo sobie chwalę tę trzecią z nim współpracę.

- A muzyka?
- Od kiedy zmarł Wojciech Kilar, to nie mam ochoty go zdradzać z nikim innym. Dlatego sięgam po klasykę – poprzednio był Wagner, a teraz Bach.

- „Liczba doskonała” odwołuje się do pana wczesnych filmów – „Struktury kryształu” i „Iluminacji”. Na czym to polega?
- Tam też bohaterowie szukają sensu życia i wszechświata. Niby z innych pozycji i w innych okolicznościach, ale to ta sama ciekawość. Potem zrobiłem takie filmy za granicą, jak „Imperatyw” i „Paradygmat” – i one też wypływają z tego mojego zastanawiania się nad życiem. Zresztą późniejsze „Życie jako śmiertelna choroba” w sumie również się na tym opiera.

- Jak zwykle w pana przypadku „Liczba doskonała” opowiada o dylematach moralnych. Są jeszcze chętni widzowie na takie kino?
- To się okaże. Najbardziej istotny jest tu dylemat światopoglądowy. Dotyczy on wszystkich i zawsze. Mianowicie to pytanie czy jest coś po śmierci czy nie ma nic. Czy życie kończy się śmiercią czy jest jakaś inna postać egzystencji. Przez tysiące lat wszystkie kultury odnosiły się do tego pytania. Dlaczego my mielibyśmy stracić tę wrażliwość, nawet jeśli na przeszkodzie stoi nasza powszechna zamożność materialna? Staliśmy się cywilizacją pełnego brzucha i w związku z tym chcemy uciec od metafizyki, bo to jest zaglądanie za krawędź przepaści, które zawsze budzi dreszcz niepokoju.

- Dziś krytyka podzieliła się podobnie jak cała polska rzeczywistość na prawicową i lewicową. Gdzie panu bliżej?
- Ja się nigdzie nie mieszczę. Na tym polega mój problem. Sam nie chcę być zaliczony przez nikogo. Przez to jednak nigdzie nie jestem „swój”.

- Jakie ma pan plany na przyszłość?
- Złożyłem TVP propozycję serialu „Piąty wymiar”, który dzieje się w różnych momentach czasowych jednocześnie. Czekam teraz na podpis prezesa.

- A kino?
- Mam nowy pomysł, ale i tu również czekam aż producent odważy się i powie tak. To z kolei film, który jest oparty na mojej sztuce teatralnej. Opowiada o sprawiedliwości i miłosierdziu – czyli znoszących się wzajemnie postawach.

[polecane]24314699,21338769,24630805,21626469,24622873,24515727[/polecane]

Paweł Gzyl

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.