Krzysztof Szubzda: Czas mundialu może być czasem świętego spokoju
Gdyby Polacy doszli do finału, to będę pierwszym kibicem w Białymstoku - zapowiada Krzysztof Szubzda.
Dla jednych właśnie zaczyna się wielkie piłkarskie święto, dla innych miesięczny koszmar. Jak przetrwać mundial?
Krzysztof Szubzda, satyryk: Z mojego punktu widzenia mundial to ani wielkie święto, ani szczególny koszmar. Aczkolwiek, żeby zupełnie nie pokazać się jako chłodny, beznamiętny człowiek, to powiem, że mecze reprezentacji Polski będę oglądał. A jeśli wyjdą z grupy, to będę je oglądał nawet z emocjami. Gdyby Polacy doszli do finału, to będę pierwszym kibicem w Białymstoku. Krótko mówiąc. Jestem kibicem raczej na dobre niż na złe.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.