Krwawe miesiące pod Monte Cassino

Czytaj dalej
Fot. Archiwum Tadeusza Szumańskiego, NAC
Marcin Chorązki

Krwawe miesiące pod Monte Cassino

Marcin Chorązki

Krakowski Oddział IPN i Dziennik Polski przypominają. Dla powodzenia koalicji antyhitlerowskiej kluczowe było złamanie niemieckiej potęgi na kilku frontach równocześnie. Sukcesy Armii Czerwonej w 1943 r. połączone z inwazją aliantów we Włoszech miały doprowadzić do upadku III Rzeszy Niemieckiej, a ciosem końcowym miało być lądowanie we Francji. Nikt się nie spodziewał, że wojska anglosaskie utkną w górach na Półwyspie Apenińskim na ponad półtora roku – punktem krytycznym był masyw wokół Monte Cassino, zdobyty ostatecznie przez żołnierzy 2. Korpusu Polskiego.

Desant na Włochy

Po sukcesie aliantów w Afryce Północnej ogromna połączona armia sojusznicza Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii przeprowadziła 3 września 1943 r. desant w południowej części kontynentalnych Włoch. Już po pięciu dniach od rozpoczęcia inwazji Włochy ogłosiły kapitulację pozbawiając Benito Mussoliniego władzy, a równocześnie Niemcy przejęli zupełną kontrolę militarną nad krajem, który był dotychczas ich sojusznikiem.

Rozpoczęła się stosunkowo krótkotrwała niemiecka okupacja Włoch, połączona z zaciętym oporem Wehrmachtu wobec atakujących wojsk alianckich. Drogę do stolicy i dalej na północ kraju zamykała „Linia Gustawa”, pasmo fortyfikacji przecinające półwysep, umiejscowionych w trudnodostępnych Apeninach. Bitwa o Rzym czyli bitwa o przełamanie „Linii Gustawa” toczyła się z różną intensywnością od 17 stycznia do 4 czerwca 1944 r., kiedy do stolicy Włoch wkroczyły oddziały amerykańskiej 5. Armii.

Cassino – od sielanki do piekła

Centralnym miejscem zmagań na „Linii Gustawa” było wzgórze Monte Cassino, wznoszące się nad miasteczkiem od którego wzięło nazwę. Historyk Mathew Parker opisując miejsce walki, tak scharakteryzował Cassino: było typowym miasteczkiem środkowych Włoch z czterema kościołami, więzieniem, dworcem kolejowym, szkołą średnią i sądem. Łącznie z okolicznymi wsiami liczyło 22 tysięcy mieszkańców na obszarze około 160 akrów. Jak wiele włoskich miasteczek, miało własny amfiteatr, kilka świątyń i ciągle działające rzymskie termy. W pobliskich dolinach znajdowały się sady, winnice i lasy dębowe, świerkowe i akacjowe. Na wzgórzach na rozległych terasach rosły gaje oliwne [..] Nad miasteczkiem górował słynny benedyktyński klasztor, magnes przyciągający turystów. Z czasem Cassino zamieniało się w opustoszałą ruinę – z powodu bombardowań i walk, które rozpoczęły się w drugiej połowie stycznia 1944 r.

Cassino i górujący nad nim klasztor benedyktyński, stały się jednym z kluczowych punktów niemieckiej obrony, z siatką bunkrów, schronów, pól minowych. Do ich przygotowania Niemcy skierowali nie tylko jednostki saperów, ale wykorzystywali też, jak w całej okupowanej Europie, mieszkańców okolicznych wiosek. Niemcy kosztem ich poświęcenia wznieśli imponujące umocnienia, które, jak się okazało, powstrzymywały alianckie natarcie przez prawie pięć miesięcy. Wojskami niemieckimi we Włoszech dowodził feldmarszałek Albert Kesserling, a obroną na tym odcinku dowodzili gen. Heinrich von Vietinghoff i gen. Fridolin von Senger.

Na przełomie 1943 i 1944 r. alianci podeszli pod niemieckie linie obronne. Po zachodniej stronie Apeninów, wzdłuż wybrzeża Morza Tyrreńskiego przemieszczały się oddziały 5. Armii amerykańskiej, dowodzone przez generała-porucznika Marka Clarka, a po wschodniej stronie brytyjska 8. Armia, dowodzona przez marsz. Bernarda Montgomery’ego. Całością dowodził brytyjski generał Harold Alexander. Nie sprzyjały im warunki pogodowe – padający deszcz, zamieniający się podczas nocnych przymrozków w śnieg, skutkował wzmagającym się odczuciem zimna przemoczonych i brodzących w błocie żołnierzy. Do wielu miejsc walk nie można było podciągnąć wojsk pancernych, dlatego piechota aliancka mogła posługiwać się tylko moździerzami i bronią ręczną. W takich warunkach postępy na linii frontu miały symboliczny charakter.

Bezradność aliantów

W pierwszej fazie bitwy, między 17 stycznia a 11 lutego, Amerykanie i Brytyjczycy wraz z sojusznikami podjęli ofensywę, poprzedzoną przygotowaniem artyleryjskim. Akcja została wsparta poprzez desant wojsk alianckich pod Anzio, który miał doprowadzić do oskrzydlenia obrońców. Niestety żadna z podjętych inicjatyw nie przyniosła pozytywnego skutku – warunki pogodowe, wezbrana rzeka Garigliano oraz zacięty i skuteczny opór doborowych jednostek spadochronowych Luftwaffe doprowadziły do klęski aliantów i dużych strat na całej linii frontu. Dowództwo sprzymierzonych podjęło decyzję o przegrupowaniu i ponowieniu natarcia po zmasowanym bombardowaniu i ostrzale artyleryjskim, który trwał od 15 do 17 lutego. Pierwszego dnia amerykańskie latające superfortece dokonały masowego bombardowania klasztoru i wzgórza Monte Cassino. Pochodzący z VI w. klasztor przestał istnieć. Dwa dni później międzynarodowe siły aliantów rzuciły się do drugiego natarcia na linie niemieckie. Również ta akcja zakończyła się fiaskiem. Trzecia operacja wokół Monte Cassino miała miejsce w połowie marca 1944 r. Również ta ofensywa przyniosła sprzymierzonym ogromne straty liczbowe i mentalne. Upadło morale, runęły plany szybkiego podboju Włoch.

Hejnał na ruinach klasztoru…

Równocześnie wyjaśniała się stopniowo tragiczna sytuacja Polski i jej miejsca na mapie powojennej Europy. Na wieść o przemówieniu premiera Winstona Churchilla w brytyjskiej Izbie Gmin 22 lutego 1944 r., dotyczącym m.in. podjętych w Teheranie decyzji o oddaniu polskich Kresów Związkowi Sowieckiemu, dowódca 2. Korpusu Polskiego gen. Władysław Anders zwołał naradę podległych sobie oficerów. Działania aliantów określił jako krzywdzące dla Polski i Polaków, szczególnie tych pochodzących z Kresów. Jednocześnie podtrzymał decyzję o kontynuowaniu walki u boku sojuszników na froncie włoskim. Jego postawa spotkała się z akceptacją podkomendnych. Miesiąc później marsz. Montgomery wezwał do siebie gen. Andersa, by mu zaproponować możliwość udziału w szturmie na Monte Cassino. Gen. Anders mógł odmówić, podjął jednak szybko decyzję o udziale 2. Korpusu Polskiego w tej bitwie. Zdawał sobie jednak sprawę, podobnie jak Wódz Naczelny gen. Kazimierz Sosnkowski, że wiąże się to z ryzykiem ogromnych strat, a nie daje gwarancji sukcesu. Gen. Sosnkowski pozostawał do końca sceptycznie nastawiony do decyzji dowódcy 2. Korpusu Polskiego.

11 maja o godzinie 23.00 rozpoczęło się zmasowane przygotowanie artyleryjskie, które doprowadziło do drżenia ziemi i rozjaśnienia nocy, jak wspominali weterani, a w ślad za nim dwie godziny później do walk na całej linii frontu przystąpiły wszystkie formacje alianckie – na północ od polskich 2. Dywizja Nowozelandzka, a na południe 13. Korpus Brytyjski. Zadaniem Polaków było otoczenie wzgórza Monte Cassino i jego zdobycie, a kluczem do powodzenia tej misji było zdobycie pasm wzgórz: Głowa Węża i Widmo przez polskie wojska. Przez szereg tygodni poprzedzających szturm alianci ukrywali przygotowania, fingując desant na północ od Rzymu, co zmusiło Niemców do koncentracji w tamtym rejonie dwóch dywizji. Ich przemieszczenie na „Linię Gustawa” w momencie ataku stało się niemożliwe, co zadecydowało o powodzeniu akcji. Drugim ważnym aspektem walk o Monte Cassino w maju 1944 r. stało się zbudowanie 13 maja przez brytyjskich saperów pod ogniem nieprzyjaciela mostu pontonowego na rzece Rapido. Transport kolejnych czołgów wspierających piechotę doprowadził do zmiany stosunku ognia na tym odcinku frontu na korzyść aliantów.

Po fiasku pierwszego szturmu na kluczowe miejsca obrony, Wzgórze Widmo i Głowę Węża, spowodowanym zmasowanym niemieckim ostrzałem artyleryjskimi i kontruderzeniami spadochroniarzy ukrytych w zamaskowanych pieczarach, żołnierze 2. Korpusu Polskiego zostali wycofani na pozycje wyjściowe, by ponowić atak 16 maja. Gen. Anders rzucił do tego natarcia całość swoich odwodów. Dzień później nastąpił przełom w walkach – Polacy zorientowali się, że obrona niemiecka ulega załamaniu i wyczerpani spadochroniarze Hitlera planują odwrót ostatnim niezdobytym szlakiem komunikacji. W nocy z 17 na 18 maja Niemcy uciekli z pozycji na Monte Cassino, pozostawiając tylko ciężko rannych.

O 9.50 na szczycie wzgórza, na ruinach klasztoru załopotał proporzec 12. Pułku Ułanów Podolskich. Ppor. Kazimierz Gurbiel, który był w składzie pierwszego patrolu na szczycie Monte Cassino, podkreślał, że po tych wszystkich walkach przez wszystkie te miesiące klasztor został zdobyty bez jednego wystrzału. Szczególnie został zapamiętany hejnał z mariackiej wieży grany na gruzach klasztoru, co wspominał jeden z weteranów: Ci żołnierze, zahartowani w wielu bitwach, którzy aż za dobrze poznali wstrząsającą rozrzutność śmierci na zboczach na Monte Cassino płakali jak dzieci, gdy po latach tułaczki usłyszeli nie z radia, ale z dotąd niezwyciężonej niemieckiej twierdzy głos Polski, melodię hejnału.

W bitwie o Monte Cassino zginęło 924 polskich żołnierzy, a 345 zaginęło. Rany odniosło prawie 3 tys. Ofiara polskich żołnierzy nie zmieniła decyzji aliantów odnośnie granic powojennej Polski, ale potwierdziła lojalność polskich żołnierzy wobec anglosaskich sojuszników i ich wolę walki z Niemcami.

Marcin Chorązki

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.