Marcin Kędzierski

Kroniki zwykłego człowieka. Trucizna teorii spiskowych

Kroniki zwykłego człowieka. Trucizna teorii spiskowych
Marcin Kędzierski

Od kilku dni debata publiczna żyje wywiadem, którego udzielił były szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego, gen. Piotr Pytel. Nie chcę jednak odnosić się do samej rozmowy, co raczej do reakcji na nią. Wywiad ten pokazał bowiem po raz kolejny, jak bardzo lubimy teorie spiskowe. Zresztą problem ten nie dotyczy wyłącznie opozycji – także po prawej stronie sceny politycznej nie brakuje spiskowych teorii dziejów. Nawet prezes Jarosław Kaczyński z różnych powodów lubi czasem zagrać tą kartą.

Trudno się temu dziwić. W świecie pełnym niepewności i przypadku, w którym nierzadko trudno odnaleźć sens wydarzeń, teorie spiskowe łączą prostymi liniami wiele kropek. Nagle rzeczywistość staje się zrozumiała, łatwo jest wskazać winnych, rozumiemy związki przyczynowo-skutkowe. Zarzuty o rosyjską agenturalność są szczególnie atrakcyjne – skoro służby naszego wschodniego sąsiada są wszechmogące, to mogą wszystko, i nawet powiązania, które rozumowo wydają się nieprawdopodobne, można przypisać ich złowieszczemu sprawstwu. Opcjonalnie taką rolę mogą odegrać równie wszechmogące niemieckie służby. Co więcej, przed takim zarzutem nie ma obrony – tak jak w znanym dowcipie, w którym polityk pytany jest: „czy przestał Pan już brać łapówki?”.

Nie chcę oczywiście powiedzieć, że w naszym kraju nie działa rosyjska, ale także niemiecka, francuska czy wreszcie amerykańska agentura. Każde duże państwo, które chce uchodzić za poważne, stara się realizować swoje interesy także za pośrednictwem działań niejawnych. Równie oczywistym jest, że zagraniczne służby dla skutecznego wpływu muszą uzyskać jakieś przełożenie na polityków z różnych stron sceny politycznej. Czasem dzieje się to bezpośrednio, a czasem (pewnie nawet częściej) poprzez kreowanie narracji, które politycy, a zwłaszcza ich zwolennicy, „łykają”. Im bardziej fanatyczni poplecznicy określonej partii, tym bardziej są oni podatni na różne opowieści, spośród których teorie spiskowe najlepiej się sprzedają.

Dlatego równie dużym problemem co wpływ obcych służb może być funkcjonowanie wręcz fanatycznych zwolenników partii politycznych, zaliczanych do najtwardszej części tzw. żelaznych elektoratów. Po prawej stronie taką rolę przez wiele lat odgrywały kluby Gazety Polskiej, ale dziś także opozycja ma swoich zagorzałych fanów w postaci Silnych Razem. Trudno nie odnieść wrażenia, że nawet jeśli kierownictwo PO ma świadomość, że gen. Pytel mówiąc kolokwialnie „odleciał”, to ze względu właśnie na Silnych Razem musi ten temat „grzać” w mediach.

W efekcie strategia wykorzystania teorii spiskowych, nawet jeśli w oczach polityków może się jawić jako atrakcyjna, jest bronią obosieczną, i to z wielu powodów. Po pierwsze, politycy prędzej czy później stają się ich zakładnikami. Po drugie, ze względu na brak możliwości obrony, a jednocześnie łatwą dostępność, teorie spiskowe sieją ogromne zniszczenie po obu stronach. Po trzecie wreszcie, jak już wszyscy zaczniemy się wyzywać od agentów, w zasadzie trudno mówić o jakiejkolwiek współpracy, która z perspektywy państwa nieraz bywa konieczna. Teorie spiskowe działa bowiem jak trucizna, która niszczy społeczne zaufanie.

Dlatego, drodzy Czytelnicy, prośba do Was – choć teorie spiskowe nęcą swą atrakcyjnością, nie dajcie się im zwieść. Będzie to z pożytkiem doczesnym i wiecznym.

Marcin Kędzierski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.