Marcin Kędzierski

Kroniki zwykłego człowieka. Polska ofensywa na Berlin

Kroniki zwykłego człowieka. Polska ofensywa na Berlin
Marcin Kędzierski

Stosunki dyplomatyczne między Berlinem i Warszawą trudno uznać za dobre. Wbrew pozorom ich pogorszenie rozpoczęło się jeszcze przed dojściem do władzy rządu Zjednoczonej Prawicy, choć z pewnością rok 2015 jest ważną cezurą w naszych bilateralnych relacjach. Mimo kilku prób ocieplenia z obu stron, wieje z nich sporym chłodem.

Jednocześnie fatalne relacje na poziomie politycznym nie wpływają negatywnie na stosunki handlowe. Na tym odcinku można wręcz mówić o bezprecedensowym rozkwicie. Polska wskoczyła w 2021 roku do pierwszej piątki partnerów handlowych Niemiec i nie zanosi się na to, aby miało się to w przewidywalnej przyszłości zmienić na gorsze.

Warto jednak podkreślić, że poza wymiarem handlowym istniał jeden obszar, gdzie polityka polskiego rządu była zwykle zbieżna z działaniami rządu federalnego. Tym obszarem była polityka europejska, a dokładniej wizja europejskiej integracji. Choć dla części Czytelników może to być informacja zaskakująca, to jednak Berlin w ostatnich latach skutecznie powstrzymywał federalizacyjne inicjatywy prezydenta Francji. Polska i niemiecka wizja przyszłości integracji europejskiej wiele się od siebie tak bardzo nie różniły, stąd też Warszawa nierzadko wspierała stanowisko Berlina.

Ostatnie dni przyniosły jednak wyraźną zmianę w tym zakresie, choć jej zapowiedź można było już dostrzec w wydarzeniach ostatnich kilku miesięcy, zwłaszcza po ukonstytuowaniu się nowej koalicji rządowej w Berlinie. Taką zapowiedzią były bardzo częste wizyty zarówno prezydenta Andrzeja Dudy, jak i premiera Mateusza Morawieckiego w Paryżu. Choć przedmiotem rozmów z Emmanuelem Macronem prawdopodobnie była głównie tematyka wojenno-zbrojeniowa oraz energetyczna, w tym kwestia przetargu na budowę elektrowni atomowej, ale można zaryzykować tezę, że wśród tematów pojawiały się też kwestie europejskie. Francja była bowiem naturalnym sojusznikiem w walce o wpisanie atomu do unijnej taksonomii zielonych energii, czemu ostro sprzeciwiali się Niemcy. Była to jednak wciąż tylko kwestia sektorowa, nie dotykająca istoty integracji – tu wciąż staliśmy po stronie Berlina.

To się jednak na naszych oczach zmienia. Jednostronna zapowiedź rządu federalnego dotycząca uruchomienia ogromnego pakietu finansowego wsparcia niemieckich firm i konsumentów o wartości 200 mld euro zjednoczyła Południe i Wschód Europy. Otwarte poparcie ze strony premiera Morawieckiego dla postulatu uwspólnotowienia funduszu energetycznego,

przedstawionego przez unijnych komisarzy z Francji i Włoch, stawia Polskę i Niemcy po przeciwnej stronie barykady dyskusji o, nie bójmy się tego powiedzieć, przyszłości Unii.

Jeśli dodać do tego wręczenie niemieckiej minister spraw zagranicznych Annalenie Baerbock noty dyplomatycznej o reparacjach w dniu święta narodowego RFN, odrzucenie propozycji Berlina w zakresie remontowania niemieckich haubic walczących na Ukrainie w polskich zakładach zbrojeniowych, czy wreszcie dymisję ministra Konrada Szymanskiego i zastąpienie go przez mocno „asertywnego” wobec Niemców Szymona Szynkowskiego vel Sęka, to wyłania się obraz zimnej wojny dyplomatycznej na całym froncie.

Pytanie, czy ta wojna się nam opłaci. Zwłaszcza, że nawet jeśli taki unijny fundusz powstanie, możemy zobaczyć pieniądze z niego tak samo, jak środki z Krajowego Planu Odbudowy.

Marcin Kędzierski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.