Dawid Golik

Krakowski Oddział IPN i „DZIENNIK POLSKI” PRZYPOMINAJĄ. Wojenne losy podporucznika „Dicka”

Partyzanci 6. kompanii 1. Pułku Strzelców Podhalańskich AK jesienią 1944 r. Być może jednym z nich jest ppor. Zbigniew Kondal „Dick” Fot. ze zbiorów Ralfa Brooksa Partyzanci 6. kompanii 1. Pułku Strzelców Podhalańskich AK jesienią 1944 r. Być może jednym z nich jest ppor. Zbigniew Kondal „Dick”
Dawid Golik

We wszystkich dokumentach z epoki – zarówno tych akowskich, jak też w znanych materiałach bezpieki – nazwisko ppor. „Dicka” nigdy nie padało. Podobnie we wspomnieniach miejscowych akowców, dla których był on oficerem przybyłym z innego terenu i służącym z nimi stosunkowo krótko. Dopiero sięgnięcie przed kilkoma laty do akt sprawy jego towarzysza broni, Leszka Dobrowolskiego, pozwoliło na zidentyfikowanie „Dicka” jako Zbigniewa Kondala.

Wrześniowy artylerzysta

Urodził się 1 maja 1917 r. we Lwowie. Był synem Walerii i Karola, kierownika działu modelistycznego lwowskich warsztatów kolejowych. Miał troje rodzeństwa: brata (który zginął aresztowany przez Niemców w czasie wojny) oraz dwie siostry. Od 1923 r. uczęszczał najpierw do szkoły powszechnej, a później handlowej we Lwowie. Następnie dostał się do XII Państwowego Gimnazjum im. Stanisława Szczepanowskiego o profilu matematyczno-przyrodniczym.

Po zdaniu matury w 1935 r. zgłosił się jako ochotnik do Wojska Polskiego. Początkowo skierowano go do Wołyńskiej Szkoły Podchorążych Artylerii we Włodzimierzu Wołyńskim. Ukończył ją z piątą lokatą, po czym odbył szkolenie w Szkole Podchorążych Piechoty w Ostrowi-Komorowie i praktykę kanonierską w 30. pułku artylerii lekkiej w Brześciu nad Bugiem. Po jej zakończeniu otrzymał awans na stopień kaprala podchorążego artylerii.

Następnie przystąpił do egzaminu wstępnego do Szkoły Podchorążych Artylerii w Toruniu, który zdał pomyślnie i w październiku 1936 r. rozpoczął w niej naukę. Szkołę tę ukończyć miał w 1938 r., jak sam relacjonował, z pierwszą lokatą w baterii, odbywając m.in. praktyki w 8. pułku artylerii lekkiej w Płocku. Do tej jednostki otrzymał też przydział i z nią wyruszył w 1939 r. na front pod Mławę, pełniąc funkcję oficera ogniowego jednej z baterii. Po czterech dniach walk odwołano go do Płocka, gdzie tworzyć się miał z rezerwistów nowy, zapasowy pułk artylerii.

Zanim jednak do tego doszło oddział został rozbity oraz rozproszony przez lotnictwo i artylerię niemiecką, a jego kadra zdecydowała się na marsz w kierunku Warszawy. Kondal dotarł do stolicy 14 września. Najpierw wcielono go do powstałej ad hoc baterii artylerii lekkiej, a później przeniesiono do jednej z baterii w ramach Dowództwa Artylerii Obrony Warszawy. Pełnił w niej służbę aż do kapitulacji miasta.

13 wrześniu 1939 r., czyli już w trakcie trwania kampanii, został awansowany do stopnia podporucznika artylerii ze starszeństwem z 1 września 1939 r., na podstawie nominacji marsz. Edwarda Rydza-Śmigłego dla młodszych roczników Szkoły Podchorążych Artylerii w Toruniu.

W obozie i konspiracji

Po kapitulacji Warszawy dostał się do niewoli niemieckiej. Najpierw trafił jako oficer do Oflagu XI-A Braunschweig. Następnie, twierdząc, że w rzeczywistości jest sierżantem podchorążym a nie podporucznikiem, uzyskał przeniesienie do Stalagu XI-A Altengrabow. Stamtąd z kolei wysłano go do Stalagu VII-A Mossburg w Bawarii. W niewoli znajdował się do grudnia 1940 r., po czym został zwolniony z uwagi na zły stan zdrowia.

Z chwilą opuszczeniu obozu udał się do Krynicy, gdzie mieszkała jego ciotka. Tam też znalazł zatrudnienie w jednym z pensjonatów jako portier. Przynajmniej od 1943 r. należał do Armii Krajowej. W lipcu 1944 r., w nie do końca jasnych okolicznościach (może zagrożony aresztowaniem?), wyjechał z Krynicy w Świętokrzyskie - do majątku Szczyglice koło Bogorii, gdzie skierował go jeden ze znajomych. Kondal początkowo miał tam nawiązać kontakt z Batalionami Chłopskimi, jednak ostatecznie wstąpił do zmobilizowanego w ramach akcji „Burza” oddziału AK. Przysięgę odbierać miał od niego ppor. Jakub Gutowski „Topór”, dowódca 7. kompanii III batalionu 2. pułku piechoty Legionów AK. Odtąd pełnił pod pseudonimem „Dick” funkcję dowódcy I plutonu i jednocześnie zastępcy dowódcy kompanii.

Czynnie uczestniczył w walkach z Niemcami. W dniu 20 września 1944 r. został ranny w starciu pod Radkowem. Z uwagi na stopniową demobilizację pułku, a także ranę i potrzebę rekonwalescencji, wraz z jednym z partyzantów, Leszkiem Dobrowolskim „Szarym”, udał się na początku października 1944 r. do położonej na Limanowszczyźnie Mszany Dolnej. Tam nawiązał kontakt z miejscowymi strukturami AK i po wyleczeniu się trafił do 6. kompanii II batalionu 1. pułku strzelców podhalańskich AK otrzymując funkcję zastępcy jej dowódcy, ppor. Jana Stachury „Adama”.

Brał udział m.in. w zasadzce na kolumnę samochodów Wehrmachtu między Zabornią a Spytkowicami, w rozbrojeniu grupy „własowców” w Mszanie Dolnej oraz w uderzeniu na niemiecką wartownię przy wiadukcie kolejowym w Chabówce. W oddziale przebywał aż do wkroczenia na te tereny Armii Czerwonej, po czym w połowie lutego wyjechał wraz z Dobrowolskim do Krakowa. Tam posługując się fałszywymi dokumentami - początkowo na nazwisko „Czarpiński”, a później „Dzierżynski” - zdecydował się 27 marca 1945 r. na rejestrację w Rejonowej Komendzie Uzupełnień. Został jednak wraz ze swoim towarzyszem zdemaskowany i aresztowany pod zarzutem przynależności do AK.

Najpierw przez trzy tygodnie zajmował się ich sprawą Oddział Informacyjny 2. zapasowego pułku piechoty w Krakowie, następnie wysłano ich do Głównego Zarządu Informacji w podwarszawskich Włochach, skąd z kolei trafili do siedziby Urzędu Bezpieczeństwa na warszawskiej Pradze.

Znajdując się w beznadziejnej sytuacji „Dick” i „Szary” zgodzili się wówczas na współpracę z organami bezpieki w celu rozpracowywania podziemia niepodległościowego i struktur AK oraz Narodowych Sił Zbrojnych na terenie Krakowa i Małopolski. W dniu 9 czerwca 1945 r.

Kondal podpisał formalne zobowiązanie i przyjął pseudonim „Pochmurny”. Trzy dni później obydwu zwolniono, nakazując im powrót do Małopolski i nawiązanie tam kontaktu z krakowską bezpieką. Żaden z nich nie zamierzał jednak podjąć realnej współpracy z komunistami. Po krótkim pobycie w Krakowie, świadomie unikając spotkania z funkcjonariuszami UB, obydwaj wyjechali w Beskidy i za pośrednictwem rodzin miejscowych akowców spotkali się z „Adamem”, który stał na czele grupy konspiracyjnej funkcjonującej w ramach tzw. likwidującej się AK. Kondal zadeklarował przed swoim wojennym dowódcą chęć kontynuowania walki - z tą chwilą znalazł się w partyzantce, otrzymał broń i zaczął działać pod rozkazami Jana Stachury.

Śmierć oficera

Rankiem 4 lipca 1945 r. Kondal wraz z Dobrowolski przebywali w restauracji w Olszówce koło Rabki, gdzie mieli spotkać się z łączniczką dowództwa inspektoratu AK w likwidacji, Heleną Gancarczyk „Leszczyną”. Dzień wcześniej w tej samej miejscowości zostało jednak rozbrojonych i pobitych dwóch funkcjonariuszy UB. Kondal i Dobrowolski nic o tych wydarzeniach nie wiedzieli. Miały one miejsce wieczorem, wykonawcy akcji odeszli w stronę Mszany Dolnej, a poturbowani funkcjonariusze po jakimś czasie udali się do Rabki. Z ich inspiracji przygotowano szybko obławę mającą na celu skontrolowanie terenu i złapanie partyzantów.

Około godziny 9 rano licząca dwadzieścia osób grupa funkcjonariuszy UB z Nowego Targu i Rabki otoczyła centrum Olszówki. Kondal i Dobrowolski, ostrzeżeni o przybyciu do wsi bezpieki, opuścili natychmiast restaurację i zaczęli uciekać. Wówczas padły w ich kierunku strzały z broni maszynowej - ubecy byli przekonani, że to ci sami ludzie, którzy dzień wcześniej ich rozbroili. „Szary” został wówczas pochwycony, natomiast ppor. Zbigniew Kondal „Dick” zginął na miejscu, najprawdopodobniej postrzelony w chwili, kiedy chciał sięgnąć po pistolet.

Ranny w starciu Dobrowolski, próbując ratować się w trudnej dla siebie sytuacji, oznajmił zatrzymującym go funkcjonariuszom, że jest agentem UB i żąda kontaktu z Szefem WUBP w Krakowie mjr. Janem Freyem-Bieleckim. Trafił zaraz po tym do szpitala w Nowym Targu, z którego po kilku dniach udało się go wykraść ludziom „Adama”. Po wyleczeniu rany głowy wyjechał do Krakowa, a później przez Śląsk na tzw. Ziemie Odzyskane, skąd w październiku 1945 r. udało mu się przez zieloną granicę przejść do amerykańskiej strefy okupacyjnej w Czechach. Po jakimś czasie wrócił do Polski i wykonywał na jej terenie zadania wywiadowcze dla polskich ośrodków na Zachodzie. Został jednak ponownie rozszyfrowany i aresztowany przez UB. Kiedy w czasie śledztwa bezpieka wróciła do wypadków z lipca 1945 r., Dobrowolski wymienił w jednym z protokołów przesłuchania prawdziwe nazwisko „Dicka”.

Ciało Kondala funkcjonariusze UB kazali zakopać na miejscowym cmentarzu. Skromny pogrzeb odbył się 6 lipca 1945 r. Kondala pochowano jako NN „Dicka” obok grobu Władysława Fudro „Jelenia”, żołnierza z oddziału „Adama” zabitego przez Niemców w czasie jednej z akcji w 1944 r. O grobie przez kolejne lata pamiętali dawni żołnierze konspiracji i związane z AK rodziny. „Dicka” nie zapomnieli także przełożeni z podziemia. Na wniosek dowództwa likwidującego się 1. psp AK, został pośmiertnie odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi z Mieczami.

Jego nazwisko udało się ustalić dopiero w 2019 r., po trwających prawie dwie dekady poszukiwaniach. Podporucznik „Dick” to Zbigniew Kondal.

Dawid Golik

Dodaj pierwszy komentarz

Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2023 Polska Press Sp. z o.o.