Krakowski Oddział IPN i "Dziennik Polski" przypominają. Przerwana fala. Zamach na Stefana Martykę

Czytaj dalej
Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe
Elżbieta Pietrzyk-Dąbrowska

Krakowski Oddział IPN i "Dziennik Polski" przypominają. Przerwana fala. Zamach na Stefana Martykę

Elżbieta Pietrzyk-Dąbrowska

9 września 1951 r. czterech młodych mężczyzn należących do podziemnej organizacji „Kraj” dokonało udanego zamachu na Stefana Martykę. Był to pierwszy tego typu wyrok w Polsce „ludowej” wykonany na osobie publicznej. Przyczyną śmierci Martyki była jego służalcza działalność radiowa, wymierzona m.in. w żołnierzy i działaczy Polski Podziemnej.

Tu Fala 49, włączamy się

Propaganda odgrywała ważną rolę w polityce Polskiej Partii Robotniczej (PPR), a następnie Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej (PZPR). Dysponując środkami masowego przekazu komuniści mogli promować działania partii oraz atakować oponentów politycznych i podważać okupacyjny dorobek polskiego podziemia. Jednym z najbardziej znanych radiowych programów była utworzona w 1949 r. „Fala 49” – wyjątkowo agresywna audycja propagandowa o „antyimperialistycznym” charakterze. Wzbudzająca powszechną niechęć „Fala 49” cieszyła się paradoksalnie dość dużą popularnością. Zapewne dlatego, że pojawiała się w eterze nieoczekiwanie z komunikatem Tu Fala 49, tu Fala 49. Włączamy się, w trakcie emisji utworów muzycznych, najczęściej zachodnich piosenek – określanych wówczas jako „imperialistyczne”. Trudno więc było ją ominąć. Rozgłos „Fali” wzrósł po uruchomieniu w 1950 r. audycji „Fala 49 odpowiada”. Włączenie tego pasma związane było z ilością listów napływających od słuchaczy do redakcji, w których komentowano aktualną sytuację, ale przede wszystkich opisywano problemy życia zwykłych ludzi. Odbiorcy traktowali ten program jako interwencyjny, czasami ostatnią deskę ratunku w trudnych sprawach. Głosy słuchaczy, odpowiednio spreparowane przez dziennikarzy i prezentowane w radio przez spikerów, potwierdzić miały powszechne poparcie dla partii. Lektorzy odczytywali też fragmenty korespondencji umiarkowanie krytycznej, pokazując w ten sposób rzekomą otwartość władzy na komentarze oponentów.

Kierownikiem „Fali 49” był Leon Rawski, a lektorami aktor Stefan Martyka oraz redaktorka „Trybuny Ludu” Wanda Odolska. Audycje przygotowywało grono zaufanych dziennikarzy. Napastliwy charakter programu i atakujące głosy prezenterów spowodowały, że były one jednoznacznie łączone z reżimem. Emitowane treści stanowiły najczęściej negatywne, oskarżycielskie informacje o Armii Krajowej i jej żołnierzach, czyli „zaplutych karłach reakcji”, o polskich władzach na emigracji oraz państwach zachodnich. Audycję wykorzystywano także do chwalenia osiągnięć Polski „ludowej”, m.in. walki z analfabetyzmem, budownictwa mieszkalnego czy elektryfikacji. Programy „Fali 49” miały duży zasięg dzięki licznym „kołchoźnikom” – głośnikom i nadajnikom montowanym w miejscach gromadzenia się ludzi: na ulicach, placach budowy, w hotelach robotniczych, stołówkach i świetlicach.

Kariera Stefana Martyki

Stefan Martyka urodził się w 1909 r. w Bochni, w rodzinie robotniczej. W tym mieście ukończył gimnazjum. Edukację kontynuował na Wydziale Prawa w Uniwersytecie Jagiellońskim, jednak przerwał studia z powodu problemów ze zdrowiem, a swoją przyszłość

zawodową związał z teatrem. W 1932 r. ukończył Szkołę Dramatyczną w Warszawie. Występował w Teatrach Miejskich w Wilnie, Teatrze Kameralnym w Częstochowie, Teatrze Polskim w Katowicach, a potem w Warszawie. Uznawany był jednak za aktora średniej klasy i obsadzany w drugo- i trzeciorzędnych rolach.

W czasie wojny Martyka nie zrezygnował z aktywności teatralnej. Działał w Wilnie w tajnym Studiu Dramatycznym pod kierownictwem Mieczysława Szpakiewicza. Ten etap życia Martyki budzi ciekawość historyków, ponieważ wtedy pojawiły się zarzuty wobec aktora dotyczące jego rzekomej współpracy z gestapo.

W 1944 r. Martyka został dyrektorem Państwowych Teatrów Polskich w Wilnie. Rok później przeniósł się do Warszawy. Tu objął posadę zastępcy dyrektora Departamentu Teatrów w Ministerstwie Kultury i Sztuki, a jesienią tego roku został najpierw wicedyrektorem, a potem po Arnoldzie Szyfmanie przejął stanowisko dyrektora Teatru Polskiego w Warszawie. Zarzucano Martyce, że to on spowodował usunięcie z zajmowanego stanowiska zasłużonego Szyfmana. Zapewne w szybkiej karierze zawodowej pomogła Martyce przynależność do PPR, a potem PZPR.

Zamach

U osób zaangażowanych w podziemną działalność w czasie wojny i po jej zakończeniu informacje czytane przez Martykę i Odolską wzbudzały oburzenie i złość. Z tego powodu Zenon Sobota vel Tomaszewski – założyciel organizacji antykomunistycznej pod nazwą „Kraj” – wydał rozkaz zlikwidowania Stefana Martyki. Sobota znany w środowisku konspiracyjnym południowej Polski jako „Świda” jest postacią kontrowersyjną, o burzliwym życiorysie. Komendant Kedywu Podokręgu Rzeszów AK, w grudniu 1944 r. ujęty przez sowieckie służby bezpieczeństwa zdekonspirował akowców, wydał archiwum organizacji i polecił przekazać Sowietom akowskie szyfry, za co mjr Łukasz Ciepliński wydał na niego wyrok śmierci. Zapewne w dowód uznania zasług otrzymał stanowisko starosty w Będzinie, a potem prezydenta Katowic. Gdy jednak jego pozycja zaczęła słabnąć, Sobota zbuntował się przeciwko władzy, powołując antykomunistyczną organizację.

Wyrok na Martykę został wykonany w jego mieszkaniu, mieszczącym się w kamienicy przy al. Szucha 11 w Warszawie. Adres ten wskazała łączniczka organizacji „Kraj”, Krystyna Metzger, zatrudniona wówczas na stanowisku korektorki w redakcji „Sztandaru Młodych”, która mieściła się w tym samym budynku. Metzger była w czasie wojny podwładną Soboty w Kedywie.

Rankiem 9 września 1951 r. do mieszkania Martyki zapukało czterech młodych mężczyzn, uzbrojonych w dwa pistolety. Byli to Ryszard Cieślak, Tadeusz Kowalczuk, Bogusław Pietrkiewicz i Leszek Śliwiński – osoby spoza Warszawy, więc nieznane miejscowym pracownikom aparatu bezpieczeństwa, co miało zapewnić większą konspirację. Wszyscy należeli do organizacji „Kraj”. Drzwi do mieszkania otworzyła gosposia Martyków – Kazia. Panowie zapytali czy pod tym adresem mieszka Martyka i weszli do środka. Słysząc poruszenie na korytarzu, z łazienki wyszedł Martyka – zaprosił Cieślaka i Śliwińskiego do jednego z pokojów. Cieślak zapytał go, czy to on jest Martyką który nadaje na Fali 49? Martyka przytaknął, jednak zażądano od niego potwierdzenia tożsamości. Gdy Martyka się schylił by poszukać dowodu osobistego w etażerce, Cieślak uderzył go rękojeścią pistoletu w głowę, a chwilę po tym strzelił w potylicę Martyki. Wcześniej mężczyźni odczytali mu wyrok śmierci.

Tymczasem pozostali w korytarzu Kowalczuk i Pietrkiewicz polecili gosposi obudzić panią domu. Dzień wcześniej u państwa Martyków odbyło się przyjęcie, żona Martyki – aktorka Zofia Lindorf spała jeszcze, gdy pojawili się zamachowcy. Kiedy pojawiła się w korytarzu mieszkania, jeden z mężczyzn uderzył ją kastetem w głowę. Kobieta zemdlała. Po odzyskaniu przytomności, dostrzegła męża leżącego we krwi. Miał on żyć jeszcze jakiś czas, bo Zofia dostrzegła jego słabe ruchy, choć nie reagował już na głosy.

Stefan Martyka został pochowany 13 września 1951 r. Jego pogrzeb stał się pretekstem do wielkiej manifestacji politycznej. Aktora żegnało około 25 tys. osób zgromadzonych na placu Teatralnym w Warszawie, a ceremonia transmitowana była przez radio.

Represje

Likwidacja Martyki postawiła na nogi kilka pionów operacyjnych MBP. Zabójstwo popełnione kilkaset metrów od mieszkań szefostwa MBP ośmieszało cały resort. UB zintensyfikował współpracę z tajnymi informatorami. Schwytanie zabójców czołowego reżimowego propagandysty stało się priorytetem. Śledztwo nadzorował znany z bezwzględności pułkownik Józef Różański. Funkcjonariusze UB przeprowadzili masowe aresztowania w środowiskach akowskich w całej Polsce. Na akowców urządzane były zasadzki, a ich mieszkaniach plądrowane w poszukiwaniu śladów pozwalających schwytać sprawców zamachu. Zatrzymano wówczas ponad sto osób podejrzanych o różne związki z organizacją „Kraj”, wiele z nich było studentami szkół wyższych lub uczniami szkół średnich.

Przełom w śledztwie nastąpił w czerwcu 1952 r. W czasie próby włamania do mieszkania Hieronima Dobrowolskiego – jednego z ówczesnych posłów – została zatrzymana Krystyna Metzger. Podczas przesłuchania podała nazwiska członków organizacji „Kraj” oraz inspiratora oraz sprawców likwidacji Martyki. Do końca czerwca aresztowano wszystkich czterech uczestników akcji – Cieślaka, Śliwińskiego, Pietrkiewicza i Kowalczuka. We wrześniu Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie skazał ich na karę śmierci, wykonaną w maju 1953 r. na Mokotowie. Na karę śmierci została skazana również Metzger. Jako jedyny bezpośredni uczestnik zdarzeń przeżyła, bo w więzieniu okazało się, że jest w ciąży i zmieniono jej wyrok na dożywocie, a ostatecznie zwolniono ją warunkowo w 1961 r. Główny inicjator akcji – Zenon Sobota – zginął podczas obławy w Zwierzyńcu koło Zamościa w lipcu 1952 r. Otoczony przez funkcjonariuszy, popełnił samobójstwo strzelając sobie w głowę.

Śmierć Stefana Martyki wywołała w Polsce duże emocje. Do dziś historia wzbudza zainteresowanie. Likwidacja Martyki była jedyną w tym czasie akcją likwidacji kolaboranta, postaci popularnej, do której pasuje współczesne słowo: celebryta. Akcja ta z jednej strony musiała przerazić innych propagandystów oddanych władzy, z drugiej budzić pytania wśród ludzi niechętnych władzy, czy jej koszty nie były za wysokie.

Elżbieta Pietrzyk-Dąbrowska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.