Krakowski Oddział IPN i „Dziennik Polski” przypominają. Osobisty więzień Hitlera

Czytaj dalej
Fot. Archiwum
Joanna Lubecka, historyk, pracownik IPN Oddział w Krakowie

Krakowski Oddział IPN i „Dziennik Polski” przypominają. Osobisty więzień Hitlera

Joanna Lubecka, historyk, pracownik IPN Oddział w Krakowie

7 lutego 1938 w Niemczech rozpoczyna się proces protestanckiego pastora Martina Niemollera.

Hitler nie chciał dłużej tolerować charyzmatycznego kaznodziei, który stał się symbolem oporu w Kościele protestanckim. Jednak wcześniejsza działalność Niemöllera, a także zachowanie po II wojnie światowej budzą do dziś wiele kontrowersji.

Syn pastora i dowódca łodzi podwodnej

Martin Niemöller urodził się 14 stycznia 1892 r. w Lippstadt , był synem konserwatywnego pastora ewangelickiego. Po maturze w 1910 r. zaczął służbę w marynarce wojennej, a pięć lat później zgłosił się dobrowolnie do służby na łodzi podwodnej. W 1918 r. został mianowany dowódcą U-Boota. Koniec wojny przywitał z wielkim rozgoryczeniem. Jak większość Niemców uznawał traktat wersalski za niesprawiedliwy dyktat.

Co więcej, był zadeklarowanym monarchistą, więc upadek cesarstwa przeżył szczególnie boleśnie. Gdy w Niemczech wybuchły powstania robotnicze, Niemöller na czele akademickiego Freikorpsu tłumił jedno z nich w Zagłębiu Ruhry. W czasie powojennego kryzysu stracił pieniądze i wtedy postanowił zostać pastorem, aby „służyć rozdzieranym emocjonalnie i w dużym stopniu wykorzenionym rodakom słowem Bożym, a tym samym przyczyniać się do zmartwychwstania Niemiec”.

Rozpoczął studia teologiczne w Münster. Należał do nacjonalistycznej organizacji studenckiej, popierał puczystów, którzy w marcu 1920 r. próbowali przywrócić ustrój monarchiczny. Nową nadzieją Niemöllera stał się Hitler, na którego partię głosował od 1924 r.

Kiedy naziści przyszli po komunistów, milczałem, nie byłem komunistą.
Kiedy zamknęli socjaldemokratów, milczałem, nie byłem socjaldemokratą.
Kiedy przyszli po związkowców, nie protestowałem, nie byłem związkowcem.
Kiedy przyszli po Żydów, milczałem, nie byłem Żydem.
Kiedy przyszli po mnie, nie było już nikogo, kto mógłby zaprotestować.

z wiersza Martina Niemöllera

Od 1931 r. Niemöller był pastorem w Dahlem - bogatej dzielnicy Berlina, w której większość mieszkańców była zwolennikami narodowego socjalizmu. Chociaż sam nie był wolny od wrogości wobec Żydów, jasno mówił: „nie powinniśmy formować Boga na nasz aryjski obraz, ale powinniśmy przyjąć go takim, jakim był: objawionym w żydowskim Jezusie z Nazaretu. Ta z pewnością kłopotliwa i ciężka przykrość musi zostać przyjęta w imię Ewangelii”.

Granicą, której Niemöller nie chciał przekroczyć, mimo swojej fascynacji Hitlerem, była niezależność Kościoła protestanckiego. Próby podporządkowania kościołów m.in. poprzez utworzenie organizacji Niemieccy Chrześcijanie oraz naciski na usunięcie pastorów żydowskiego pochodzenia skłoniły go do założenia „Związku Samopomocy Pastorów”, do którego już w 1933 r. należało aż 6 tys. duchownych. Rok później założył Kościół Wyznający (Bekennende Kirche).

Sam należał do jego radykalnego odłamu, nie dopuszczającego żadnej współpracy z narodowymi socjalistami, a swoich zwierzchników, którzy ulegli Hitlerowi wprost nazywał „niegodnymi heretykami” i „wrogami chrześcijaństwa”. Od 1936 r. członkowie Kościoła Wyznającego działali w konspiracji, a pastora Niemöllera uznano za osobę szkodliwą dla państwa. W swoim kazaniach nawoływał: „Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi!”.

W lipcu 1937 r. został aresztowany, ku wielkiej radości szefa propagandy Josepha Goebbelsa, który zapisał w „Dziennikach”: „Pastor Niemöller wreszcie aresztowany. Teraz trzeba go zamknąć, żeby odeszła mu ochota na cokolwiek. Nigdy już nie wypuścić na wolność”.

Proces

Proces rozpoczął się 7 lutego 1938 r. Broniło go trzech adwokatów - wszyscy byli członkami Kościoła Wyznającego, podobnie jak większość publiczności. Goebbels, który uważnie obserwował proces był wzburzony: „Sąd zawodzi na całej linii. Odrzucił obowiązek milczenia dla uczestników. I pozwolił Niemöllerowi opowiadać przez cały dzień o swoim życiu […].

Tę Niemöllerowską świnię powinienem mieć na odstrzał”. Faktycznie życiorys pastora robił wrażenie, a dwie przedstawione przez obrońców opinie były jednoznaczne: pierwsza z nich admirała Friedricha von Lützow, druga generała Oskara von Watten - obaj byli dowódcami Niemöllera w czasie I wojny i obaj wystawili mu świetne świadectwa: patriota, wróg republiki weimarskiej, przeciwnik wszelkich lewicowych rewolt.

Ministerstwo sprawiedliwości i sam Goebbels musieli wziąć sprawy w swoje ręce. Jak pisał w raporcie z procesu Matthes Ziegler, nieprzychylny Niemöllerowi sprawozdawca z ramienia Alfreda Rosenberga (ideologa nazizmu): „Ten proces jest jedną z najbardziej zawstydzających i niegodnych rzeczy, jakich kiedykolwiek doświadczyłem”. W raporcie wspomina o naciskach ministerstwa sprawiedliwości, ciągłych telefonach wysokich urzędników.

O świadkach, wtajemniczonych w plany skazania Niemöllera, ale będących pod wrażeniem zeznań pastora i oburzonych nachalnymi naciskami politycznymi na sąd. Jeden z nich, prof. Ferdinand Sauerbruch krzyczał poirytowany pokazowym charakterem procesu: „Na Boga, mamy więcej takich pastorów w Niemczech!”.

Dzień później Goebbels był już zadowolony. Sąd zachował się pod jego dyktando, o czym z radością pisze w „Dziennikach”: „W procesie Niemöllera klechy z Kościoła Wyznającego wykluczone, dla wszystkich uczestników rozprawy zarządzono obowiązek milczenia. Na to adwokaci składają swój mandat, a Niemöller oświadcza, że nie będzie już składał zeznań.

[…] Niemöller zapudłowany. Złoty chłopak! Już ja mu jednak dosoliłem”. Zanim jednak odsunięto obrońców, udało im się ukazać Niemöllera w jak najlepszym świetle, jako męczennika systemu. Miało to swój wyraz w protestach przeciwko wyrokowi, które napływały z całego świata.

Obozy koncentracyjne

Niemöllera skazano na 9 miesięcy więzienia, ale zaraz po uwolnieniu zatrzymało go Gestapo i zawiozło na osobisty rozkaz Hitlera do obozu koncentracyjnego Sachsenhausen. W trakcie Procesu Norymberskiego Alfred Rosenberg pytany o uwięzienie pastora, odpowiedział, że Hitler nie mógł go wypuścić, gdyż Niemöller nie chciał złożyć wiążącej deklaracji, że nie będzie występował przeciwko państwu.

Nie powinniśmy formować Boga na nasz aryjski obraz, ale powinniśmy przyjąć go takim, jakim był: objawionym w żydowskim Jezusie z Nazaretu

Zapewniał też, że pastor miał w Sachsenhausen dużo lepsze warunki mieszkalne, żywieniowe niż pozostali więźniowie, nie musiał też chodzić w ubraniach obozowych i nie ogolono mu głowy. Mógł się spotykać ze swoim przyjacielem, również więźniem, pastorem Karlem Steinbauerem. Po roku Niemöller został przeniesiony do KZ Dachau, gdzie do końca wojny przebywał w tzw. Priesterblock (oddział dla księży). W sumie w obozach spędził 7 lat.

„Prorok pokoju” czy demagog

Niemöller stał się symbolem oporu kościoła protestanckiego wobec nazizmu, choć sam po wojnie przyznał, że Hitlerowi przeciwstawił się ze względów religijnych, a nie politycznych. Po wojnie zapraszany był do wielu krajów Europy, Azji i do USA, gdzie głosił konieczność budowy nowej pokojowej koegzystencji państw i rozbrojenia. Potępiał powstanie RFN i militaryzację tego państwa. Skrajny pacyfizm nie przeszkadzał mu jeździć do Związku Sowieckiego jeszcze za życia Stalina.

Jego oderwana od realiów zimnej wojny ocena rzeczywistości przysporzyła mu wielu wrogów, zarówno w Kościele, jak i w świecie polityki. W 1956 r. został zmuszony do rezygnacji z pełnionych w Kościele ewangelickim funkcji. Do końca życia w 1984 r. pozostał skrajnym pacyfistą, głoszącym utopijną wizję świata.

***

Cykl powstaje we współpracy z krakowskim oddziałem Instytutu Pamięci Narodowej. Autorzy są historykami, pracownikami IPN.

Joanna Lubecka, historyk, pracownik IPN Oddział w Krakowie

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.