Roman Gieroń

Krakowski Oddział IPN i „DZIENNIK POLSKI” PRZYPOMINAJĄ. Marzec ’68. Procesy „komandosów”

Krakowski Oddział IPN i „DZIENNIK POLSKI” PRZYPOMINAJĄ. Marzec ’68. Procesy „komandosów” Fot. IPN
Roman Gieroń

W1968 r. w związku ze zdjęciem przez komunistów ze sceny Teatru Narodowego „Dziadów” w reżyserii Kazimierza Dejmka oraz relegowaniem z Uniwersytetu Warszawskiego Adama Michnika i Henryka Szlajfera doszło do wybuchu wielotysięcznych protestów młodych ludzi, w kilkudziesięciu miastach Polski. Jednym ze skutków tych wydarzeń były wyroki w sprawach osób ze środowiska tzw. komandosów, które zaczęły zapadać już od końca 1968 r.

Sformowana w połowie lat 60. XX wieku grupa studentów Uniwersytetu Warszawskiego, nazywana „komandosami”, odegrała widoczną rolę w pierwszym etapie wydarzeń prowadzących do buntu młodego pokolenia z marca 1968 r. Swoją nazwę otrzymali ze względu na fakt, że pojawiali się na oficjalnych zebraniach organizacji młodzieżowych i partyjnych, podczas których zadawali „niewygodne” pytania. Ich rodzice, nierzadko żydowskiego pochodzenia, byli przeważnie przedwojennymi działaczami komunistycznymi, a po wojnie w większości współtworzyli lub byli częścią aparatu nowej władzy.

Liderem tego środowiska był Adam Michnik. Kolejnym ważnym przedstawicielem jednej z grup, tworzących „komandosów”, był Henryk Szlajfer. W połowie maja 1968 r., w ramach pomarcowych rozliczeń, obaj zostali oskarżeni m.in. „o udział w związku, który zmierzał - w drodze wywołania publicznych wystąpień antypaństwowych i antypartyjnych – do realizacji wrogiego Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej programu politycznego”.

Podglebie

Podłożem wybuchu protestów z marca 1968 r. było rosnące niezadowolenie z polityki Władysława Gomułki. Proces zmian, zapoczątkowanych przez odwilż z 1956 r. bardzo szybko uległ wyhamowaniu. Władze wycofywały się z liberalnej polityki kulturalnej. Z elit partii komunistycznej usuwano osoby związane z nurtem reformatorskim. Towarzysz „Wiesław” skupiał się na umacnianiu swojej pozycji.

Osiem lat po „październiku” Polski poeta i dramatopisarz żydowskiego pochodzenia Antoni Słonimski doręczył do kancelarii premiera Cyrankiewicza List 34 - był to akt sprzeciwu elit polskiego życia intelektualnego na nakładane ograniczenia wolności słowa. Władza odpowiedziała kolejną falą represji i ograniczeń wobec ludzi kultury i nauki.

Zapalnik

Premiera „Dziadów” w reżyserii Kazimierza Dejmka odbyła się w 50. rocznicę wybuchu rewolucji październikowej, czyli 25 listopada 1967 r. Pojawiające się informacje o niechęci władzy do tej inscenizacji dramatu doprowadziły do wzrostu zainteresowania spektaklem, podczas którego dochodziło do żywiołowych reakcji publiczności - szczególnie w momentach w których była mowa o rosyjskiej dominacji nad Polską.

Na początku lutego 1968 r. Michnik i Szlajfer zostali zatrzymani na 48 godzin za spotkanie z korespondentem paryskiego dziennika „Le Monde”, podczas którego opowiadali m.in. o przebiegu demonstracji, jaka odbyła się 31 stycznia po spektaklu „Dziadów”. Mimo, że wkrótce zostali zwolnieni, wszczęto przeciwko nim śledztwo. 13 lutego zostali zawieszeni w prawach studentów, a na początku marca relegowano ich z uczelni. Kilka dni później, 8 marca, na dziedzińcu Uniwersytetu Warszawskiego „komandosi” zorganizowali wiec w obronie wolności obywatelskich i wyrzuconych kolegów.

Zgromadzenie zostało spacyfikowane przez oddziały ZOMO, ORMO i członków tzw. aktywu robotniczego - czyli partyjnych bojówek sformowanych do rozpędzenia protestu. O tych ostatnich niektórzy uczestnicy wspominali, że wyglądali jak „wycieczka z Moskwy (…) a w rękawach ukryte pałki”. Brutalna odpowiedź władzy doprowadziła do radykalizacji młodych ludzi. Po latach niektórzy wspominali, że: „Czym innym jest zdjęcie „Dziadów”, a czym innym lanie studentów”.

W marcu 1968 r. szereg polskich miast zalała fala studenckich wieców i manifestacji, podczas których dochodziło do walk ulicznych. Protesty marcowe były przejawem buntu, w którym obok osób kształcących się na studiach wyższych uczestniczyli uczniowie szkół ponadpodstawowych i młodzi robotnicy – wszystkich ich łączyło niezadowolenie z autorytarnej polityki ekipy Gomułki. Pokolenie powojennego wyżu demograficznego, które zaczęło wkraczać w dorosłość, miało szersze aspiracje, wykraczające poza to co oferowała im władza komunistyczna.

Intensyfikacja rozgrywki

Manifestacje i protesty stały się okazją do spotęgowania rozgrywki prowadzonej od dłuższego czasu wewnątrz partii komunistycznej między koterią ministra spraw wewnętrznych gen. Mieczysława Moczara (tzw. partyzantami), zwolennikami Edwarda Gierka (tzw. technokratami), a I sekretarzem PZPR Władysławem Gomułką. Już w 1967 r., po zwycięstwie Izraela w tzw. wojnie sześciodniowej z blokiem państw arabskich popieranych przez ZSRS, w PRL-u rozpoczęły się - w powiązaniu z sowiecką antyizraelską kampanią - antyżydowskie czystki. Początkowo dotknęły one głównie wojsko. Stronnicy Moczara podsycając nastroje antysemickie pragnęli doprowadzić do zwiększenia dynamiki zmian kadrowych, a tym samym do poszerzenia swoich wpływów.

Od marca 1968 r., po brutalnym rozprawienia się z protestującą młodzieżą, władze komunistyczne organizowały masowe wiece,

podczas których piętnowano organizatorów tzw. awantur. Jako inicjatorów wskazywano „wichrzycieli” i syjonistów”. Wkrótce w aparacie partyjnym i administracji państwowej rozpoczęły się czystki. Usuwano osoby pochodzenia żydowskiego, ale nie tylko.

Elementem walki o wpływy w partii miały być pomarcowe rozliczenia. Roman Graczyk, autor biografii Adama Michnika, napisał, że grupa skupiona wokół Moczara forsowała plany „szerokiej ławy oskarżonych i wysokich wyroków”. Zamierzano ukierunkować śledztwa na powiązania z tzw. syjonistami i bankrutami politycznymi.

Rozliczenia

Do końca marca 1968 r., za udział w ulicznych demonstracjach oraz za produkcję i kolportaż ulotek, zatrzymano w całej Polsce ponad dwa i pół tysiąca osób. Wielu z nich zostało ukaranych przez kolegia karno-administracyjne. Mimo, że większość z zatrzymanych protestujących była z czasem zwalniana, wobec kilkuset osób wszczęto śledztwa, a w trybie przyspieszonym przed sądami postawiono kilkadziesiąt osób. Aresztowania i przesłuchania miały miejsce także w kolejnych miesiącach. Na przykład w Krakowie do końca kwietnia zatrzymano 205 osób, spośród których przed sądami postawiono dwudziestu studentów - ostatecznie sześciu z nich otrzymało kary pobawienia wolności, a ośmiu kary więzienia w zawieszeniu.

Piotr Osęka w publikacji „My, ludzie z Marca. Autoportret pokolenia ’68” napisał, że „młodzi, dwudziestokilkuletni ludzie, wyrwani z dotychczasowego świata i wtrąceni w więzienną rzeczywistość, musieli samotnie stawić czoło śledczym”. Wobec większości skazanych orzekane wyroki więzienia nie były wysokie. Wyjątkiem miały być sprawy przeciwko środowisku „komandosów”. Zmiany do jakich doszło na szczytach władzy w połowie 1968 r. doprowadziły jednak do złagodzenia planów.

Wyroki i amnestia

W lipcu 1968 r. Mieczysław Moczar utracił stanowisko. Jego następcą został Kazimierz Świtała. Były szef MSW został natomiast zastępcą członka Biura Politycznego. Jego pozycja zaczęła słabnąć. Koncepcja „szerokiej ławy oskarżonych i wysokich wyroków” w sprawach „komandosów” nie została zrealizowana. Wyroki, które zapadały wyniosły od kilkunastu miesięcy do kilku lat.

Pod koniec roku Jan Lityński otrzymał wyrok dwóch i pół roku więzienia. Seweryn Blumsztajn został skazany na dwa lata. Na początku 1969 r. karę trzech i pół roku więzienia usłyszeli Jacek Kuroń i Karol Modzelewski. Pięćdziesiąt pięć lat temu, w lutym 1969 r., Adam Michnik został skazany na trzy lata. Wśród oskarżonych byli także Barbara Toruńczyk, Henryk Szlajfer, Antoni Zambrowski, Wiktor Górecki, Teresa Bogucka, Irena Grudzińska i Irena Lasota. Wskutek amnestii ogłoszonej w związku z 25-leciem PRL-u „komandosi” byli zwalniani z więzień lub darowano im kary.

Początek opozycyjnej drogi

Marzec 1968 r. miał szereg konsekwencji. W wyniku rozpoczętej wówczas antysemickiej kampanii, w kolejnych latach PRL opuściło około 13 tys. polskich Żydów. Zatrzymania i przesłuchania przez funkcjonariuszy organów bezpieczeństwa państwa stały się doświadczeniem wielu uczestników protestów. Część z nich słyszało wyroki i trafiało do więzień. Szykany dotykały także innych. Wielu studentów otrzymywało powołania do odbycia czynnej służby wojskowej. Byli również i tacy, którzy tracili możliwość kontynuowania studiów. Represje dotykały również wspierających studentów pracowników nauki. Tracili oni pracę na uniwersytetach, a na ich miejsce przyjmowano osoby lojalne wobec władz komunistycznych (tzw. docentów marcowych). Władze ograniczyły samorządność uczelni i środowisk akademickich. W kolejnych miesiącach na celowniku funkcjonariuszy bezpieki znalazło się wielu uczestników protestów. Przez kolejne lata byli poddawani inwigilacji. Dla szeregu osób udział w buncie młodego pokolenia z marca 1968 r. był początkiem ich opozycyjnej drogi.

Nazwę otrzymali ze względu na fakt, że pojawiali się na zebraniach organizacji młodzieżowych i partyjnych, podczas których zadawali „niewygodne” pytania

Fot. IPN

Wiec pod biblioteką Uniwersytetu Warszawskiego, 8 marca 1968 r.

Roman Gieroń

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.