Konflikt w Porozumieniu. Kamil Bortniczuk na politycznym zakręcie. Czy ma przyszłość w PiS?

Czytaj dalej
Fot. Piotr Guzik
Piotr Guzik

Konflikt w Porozumieniu. Kamil Bortniczuk na politycznym zakręcie. Czy ma przyszłość w PiS?

Piotr Guzik

Kamil Bortniczuk karierę zaczynał u boku posła PiS. Przez lata działał w samorządzie Głuchołaz. Do krajowej polityki wszedł jako działacz partii Jarosława Gowina. Przed tygodniem był jednym z bohaterów głośnego przewrotu w otoczeniu obecnego wicepremiera. Wśród opolskich polityków odżyły spekulacje, że celuje w zasilenie szeregów formacji Jarosława Kaczyńskiego, by próbować przejąć stery w regionalnym PiS. – Bzdury. Pozostaję człowiekiem Porozumienia - mówi Kamil Bortniczuk.

Zamieszanie w Porozumieniu wybuchło w minionym tygodniu. Jego głównym bohaterem był Adam Bielan, europoseł z partii Jarosława Gowina. Stwierdził, że zarząd partii, rozszerzony na wniosek Jarosława Gowina jesienią 2020 roku, uzupełniono niezgodnie z partyjnym statutem i on nie uznaje jego decyzji za ważne.

Na tym się nie skończyło. Adam Bielan stwierdził, że kadencja Jarosława Gowina jako prezesa Porozumienia upłynęła w 2018 roku. Powołując się na statut partii podkreślał, że przy braku nowych wyborów, liderem formacji staje się szef Konwencji Krajowej. Tak się składało, że był nim właśnie on.

5 lutego, późnym popołudniem, władze krajowe Porozumienia zdecydowały o usunięciu Adama Bielana z szeregów partii. To jednak nie zakończyło sprawy. Adam Bielan decyzji bowiem nie uznaje i nadal czuje się pełniącym obowiązki lidera partii. Skutek jest taki, że Porozumienie ma dwa prezydia, dwóch rzeczników prasowych, dwa sądy koleżeńskie i dwóch prezesów. Stąd mówi się już o Porozumieniu Jarosława Gowina i Porozumieniu Adama Bielana.

- Bądź jednym wielkim Nieporozumieniu - ironizuje jeden z opolskich działaczy PiS.

Dwie frakcje w regionie

Podział w Porozumieniu mamy też w skali województwa. Marcin Ociepa, wiceminister obrony narodowej oraz jeden z wiceprezesów partii, znalazł się bowiem w gronie sygnatariuszy listu poparcia, jakiego ponad tydzień temu Jarosławowi Gowinowi udzieliło 12 parlamentarzystów Porozumienia.

Kamil Bortniczuk tymczasem wsparł Adama Bielana. I wraz z nim został przed tygodniem usunięty z partii. Jeszcze tego samego dnia na antenie TVN zapewniał, że nadal czuje się członkiem Porozumienia.

Opolski poseł do tej pory pozostaje jedną z pierwszoplanowych postaci sporu w tej formacji. M.in. za sprawą twierdzeń, że do podziału w szeregach Porozumienia doszło w istocie już w kwietniu 2020 roku. Genezą był sprzeciw Jarosława Gowina wobec forsowania wyborów prezydenta RP w maju. W rozmowie z RMF FM Kamil Bortniczuk stwierdził, że ma wiedzę, iż możliwa była wtedy zmiana politycznego frontu przez Jarosława Gowina, której skutkiem miało być objęcie przez niego stanowiska premiera. Zaznaczył, że nie ma wiedzy, czy taki wariant wchodzi w grę także teraz, ale tego nie wykluczył.

Przy tej okazji odżyły spekulacje, że Kamil Bortniczuk chciałby wstąpić w szeregi PiS. To właśnie w tej formacji zaczynał swoją karierę polityczną.

Dwie dogrywki

Do partii wstąpił w 2002 roku, jako 19-latek, w rodzinnych Głuchołazach. W wyborach z 2005 roku był zaangażowany w kampanię Mieczysława Walkiewicza, ówczesnego dyrektora tamtejszego szpitala. Mieczysław Walkiewicz został posłem, zaś Kamil Bortniczuk w 2006 roku wystartował w wyborach samorządowych z 2006 roku z listy PiS do rady tego miasta. Z powodzeniem.

Rozstanie z partią nastąpiło wskutek tarć o władzę w opolskim PiS pomiędzy Mieczysławem Walkiewiczem a Sławomirem Kłosowskim. Ten drugi objął stery w partii i usunął konkurencję.

Dlatego gdy w 2010 roku Kamil Bortniczuk znów ubiegał się o mandat radnego w Głuchołazach, to robił to już pod szyldem własnego komitetu. Stanął też wtedy do walki o fotel burmistrza, rzucając rękawicę urzędującemu Edwardowi Szupryczyńskiemu z Platformy. Spotkali się w drugiej turze, w której Kamil Bortniczuk przegrał. Zdobył 2 422 głosy (blisko 38 proc.).

Cztery lata później Kamil Bortniczuk ponowił walkę o fotel burmistrza w Głuchołazach, znów jako kandydat niezależny. Wygrał pierwszą turę, zdobywając 3 874 głosy (blisko 44 proc.). Edward Szupryczyński miał ich wtedy 3 565 (ponad 40 proc.).
W drugiej turze Kamil Bortniczuk zdobył 3 532 głosy, o ponad 300 mniej, niż poprzednio. Urzędujący burmistrz uzyskał wtedy 4 449 głosów, o blisko 900 więcej, jak w pierwszej turze.

- To, że Kamil Bortniczuk zdobył mniej głosów, niż w pierwszej turze wynikało m.in. z tego, że sporo osób przestraszyło się, że do urzędu może wejść "nowa miotła". To oznaczałoby radykalne porządki, a nie wszystkim to pasowało, nawet części osób, które wcześniej na Kamila Bortniczuka miały zagłosować - słyszymy od osoby, która śledzi lokalną politykę w Głuchołazach.

Kamil Bortniczuk w 2014 roku nie ubiegał się już o kolejną kadencję jako radny. – Przez dwie kadencje byłem radnym opozycji. To mi wystarczyło. Interesowało mnie zostanie burmistrzem, bo gdybym wygrał, i tak nie mógłbym być radnym – mówi poseł.

Pod swoim szyldem wprowadził jednak do rady Głuchołaz siedem osób.

Karuzela z etatami

Wtedy był już związany z Polską Razem Jarosława Gowina. Formacja ta powstała w 2013 roku, krótko po tym, jak Gowin opuścił szeregi Platformy Obywatelskiej. Wcześniej, od 2011 roku, Kamil Bortniczuk związany był z partią Polska Jest Najważniejsza, założoną przez osoby, które wcześniej były w PiS.

- W 2010 roku, podczas kampanii samorządowej, do Głuchołaz przyjechał Paweł Poncyliusz. Udzielił mi poparcia w walce o fotel burmistrza. Zajmował się też wtedy tworzeniem struktur PJN i namówił mnie do wstąpienia w szeregi tej formacji – wspomina Kamil Bortniczuk.

W 2011 roku z list PJN zaliczył pierwszy start w wyborach do Sejmu. Miał ostatnie, 24. miejsce na liście i zdobył 573 głosy. Był to drugi najwyższy opolskiego PJN. Lepszy miała tylko "jedynka" listy, czyli Marcin Ociepa, który zdobył 2 105 głosów. Cała lista zdobyła wtedy w regionie ponad 7,2 tys., co dało poparcie na poziomie 2,2 proc. Jak łatwo się domyślić, PJN w 2011 roku poległ, tak w woj. opolskim, jak i w całym kraju.

W wyborach parlamentarnych z 2015 roku Kamil Bortniczuk znów ubiegał się o miejsce w Sejmie. Tym razem z listy PiS, gdzie w ramach bloku Zjednoczonej Prawicy było też miejsce dla przedstawicieli Polski Razem Jarosława Gowina i Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry. Miał 15. pozycję.

- To było owocem faktu, że siły naszej formacji skierowaliśmy na Marcina Ociepę, który jako kandydat PiS walczył wtedy o fotel senatora z okręgu obejmującego Opole i powiat opolski – mówi Kamil Bortniczuk.

Marcin Ociepa przegrał walkę o Senat z Piotrem Wachem z PO. Zaś Kamil Bortniczuk nie zdobył mandatu posła na Sejm.

Partyjni koledzy nie dali mu jednak zginąć. Po przejęciu władzy przez PiS został zatrudniony w urzędzie wojewódzkim. Został zastępcą dyrektora departamentu infrastruktury i nieruchomości. Po kilku miesiącach, w połowie 2016 roku, przeniósł się do Warszawy. Został dyrektorem gabinetu ministra nauki i szkolnictwa wyższego, którym kierował wtedy Jarosław Gowin. Wiosną 2017 roku wrócił na Opolszczyznę, by zasiąść w zarządzie Zakładów Azotowych Kędzierzyn.

Poseł z tylnego fotela

W wyborach z 2015 roku z listy PiS do Sejmu dostały się cztery osoby: Sławomir Kłosowski, Jerzy Żyżyński, Patryk Jaki i Antoni Duda. Z tej czwórki najniższy wynik miał stryj prezydenta RP - ponad 8 tys. głosów. Wynik Kamila Bortniczuka - 2 564 głosy - był trzeci pod tą kreską. Nic nie wskazywało więc na to, że zostanie posłem. Ale na przestrzeni lat doszło do szeregu zmian w gronie parlamentarnej reprezentacji opolskiego PiS.

Sławomir Kłosowski zrezygnował z mandatu posła już na początku kadencji. Otworzyła się bowiem przed nim możliwość zostania europosłem, w miejsce Dawida Jackiewicza, który po wygranej obozu prawicy w wyborach parlamentarnych stanął na czele nieistniejącego już resortu Skarbu Państwa. Miejsce Sławomira Kłosowskiego w Sejmie zajęła Katarzyna Czochara, wtedy radna wojewódzka PiS.

[polecane]20613001;1[/polecane]

Później z mandatu posła zrezygnował Jerzy Żyżyński. Został bowiem członkiem Rady Polityki Pieniężnej. Jego mandat przejął Bartłomiej Stawiarski, wcześniej wicestarosta namysłowski. On w Sejmie był jednak do jesieni 2018 roku, do czasu wygrania wyborów na burmistrza Namysłowa.

Gdy Bartłomiej Stawiarski zrezygnował z mandatu, przed Kamilem Bortniczukiem otworzyła się droga do Sejmu. Skorzystał z niej, choć oznaczało to rezygnację z bardziej lukratywnej posady w zarządzie Zakładów Azotowych Kędzierzyn.

  • W partii mówiono, że dzięki byciu rzecznikiem Porozumienia wypracował sobie dobrą pozycję. Na tyle dobrą, że to on, a nie Marcin Ociepa, miał czwarte miejsce na opolskiej liście PiS w wyborach parlamentarnych z 2019 roku. Marcin Ociepa startował z ostatniej pozycji. Ostatecznie obaj dostali się do Sejmu.

    Ich relacje już wcześniej były co najmniej chłodne.

  • Pod adresem Bortniczuka padały zarzuty, że choć bryluje w mediach, to nie buduje struktur na poziomie regionu. Do większych zgrzytów doszło już jednak w samej kampanii. Skutek był taki, że każdy pracował na własny rachunek.

 

Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów

  • dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
  • codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
  • artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
  • co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.
Kup dostęp
Masz już konto? Zaloguj się
Piotr Guzik

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.