Komary w natarciu. Bzyczący krwiopijcy atakują w mieście
Łodzianka, która wyszła na wieczorny spacer z psem, wróciła do domu dotkliwie pokąsana przez komary.
Choć mieszka na Retkini, poczuła się jak na Mazurach. W jednej chwili obsiadły ją dziesiątki bzyczących bestyjek, które nic sobie nie robiły z preparatu, którym wypsikała się przed wyjściem z domu.
Podobne katusze przeżywają działkowicze w łódzkich ogródkach i miłośnicy parków. Nawałnice, a potem palące słońce sprzyjają rozmnaża-niusię komarów. Nie trzeba czekać do wieczora, żeby poczuć skutki ich apetytu na naszą krew.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.