
Gdy kilka dni temu mama niepełnosprawnej Martyny odebrała telefon z pytaniem, dlaczego córka nie dotarła na zajęcia, zamarła z przerażenia. Przecież tam pojechała...
19-letnia Martyna to osoba niepełnosprawna. Jest podopieczną Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Jaśle. Gdy kilka dni temu jej mama odebrała telefon z pytaniem, dlaczego córka nie dotarła na zajęcia, zamarła z przerażenia. Przecież tam pojechała...
Do zdarzenia doszło 7 listopada. Jak co dzień rano, kierowca odpowiedzialny za transport niepełnosprawnych dzieci i młodzieży do placówki działającej przy ul. Piotra Skargi w Jaśle zatrzymał się przed domem 19-latki, busem została zabrana na zajęcia. Rodzice nie mieli powodów, by martwić się o córkę. Przewoźnik, wynajęty przez miasto, odbierał ją od dawna i zawsze bezpiecznie transportował do ośrodka, a potem odwoził do domu.
Zapomniał...
Tego dnia było inaczej. Martyna była w busie, ale na zajęcia nie dotarła. Wychowawca postanowił zadzwonić do jej mamy i zapytać o powód nieobecności 19-latki. Kobieta, słysząc, że córki nie ma w ośrodku, zamarła z przerażenia.
W dalszej części tekstu przeczytasz m.in.:
"Rozpoczęły się poszukiwania. W ośrodku wszyscy zachodzili w głowę, gdzie dziewczyna poruszająca się na wózku się podziała. Nerwy były spore, bo przecież mogło się jej stać coś złego."
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.