Cezary Kassak

Kazimierz Badeni, nasz krajan spod Jarosławia, u steru Austrii

Ludność buntowała się, nie chciała wyjeżdżać. Jednak żołnierze radzieccy mówili: “U nas mnogo ludiej! Nam nie nużno was!” Fot. Wikipedia Ludność buntowała się, nie chciała wyjeżdżać. Jednak żołnierze radzieccy mówili: “U nas mnogo ludiej! Nam nie nużno was!”
Cezary Kassak

Pochodzący spod Jarosławia Kazimierz Badeni (14 X 1846 - 9 VII 1909) był politykiem przed duże P. Słynął z twardości i… lakonicznych wypowiedzi.

Mam nadzieję, że z pana rządem będzie mi dane współpracować aż do śmierci - mówił cesarz Franciszek Józef, powołując Kazimierza Badeniego na premiera Przedlitawii, czyli „austriackiej” części Austro-Węgier, zamieszkanej m.in. przez Niemców, Czechów, Polaków i Ukraińców. Życzenie panującego się nie spełniło - gabinet Badeniego funkcjonował tylko 2 lata (1895 - 1897). Upadł w atmosferze ostrej walki politycznej, wrzasków i obelg w parlamencie, ulicznych rozruchów.

Poszło o to, że ministrowie wydali rozporządzenie zrównujące język czeski z niemieckim na terenie Czech. Przeciwnicy Badeniego w Austrii, a miał ich niemało, zatrzęśli się z oburzenia, podejrzewając „słowiański spisek”. W zajadłych atakach na premiera celował poseł Karl Wolf, który wymyślał mu od „łajdaków”. Szef rządu w odpowiedzi wyzwał adwersarza na pojedynek i… już w wyniku pierwszej wymiany strzałów został ranny w ramię.

Opozycja robiła wszystko, by zablokować prace parlamentu. Jeden z posłów „nawijał” z mównicy przez… kilkanaście godzin. Oponenci i zwolennicy rządu, dosłownie, brali się za łby. Porządek obrad przywrócono z pomocą policji, ale protestujący przenieśli się na ulice. Napięcie narastało; w końcu cesarz, chcąc nie chcąc, spełnił żądanie osób uczestniczących w wielotysięcznych demonstracjach i premiera zdymisjonował.

Urodził się tam, gdzie Fredro

Był 14 października 1846 r., kiedy Cecylii i Władysławowi Badenim, właścicielom Surochowa pod Jarosławiem, urodził się syn Kazimierz. To była zamożna, szlachecka rodzina, mająca liczne zasługi. Władysław Badeni przez wiele lat był posłem na Sejm Krajowy Galicji. Drugi syn Władysława i Cecylii, o cztery lata młodszy od Kazimierza Stanisław, też stał się w polityce wpływową personą. Posłował w Sejmie Krajowym, a nawet przewodził jego obradom jako marszałek. W dużej mierze dzięki jego staraniom austriackie władze wojskowe zwróciły Polakom… Wawel.

W Surochowie Kazimierz Badeni mieszkał we dworze usytuowanym prawdopodobnie w tym samym miejscu, gdzie wcześniej stał dworek, w którym przyszedł na świat i spędził pierwsze lata życia nie kto inny jak Aleksander Fredro. Surochowski dwór, na przełomie XIX i XX wieku gruntownie przebudowany, mocno ucierpiał z powodu napadu UPA w latach 40. minionego stulecia.

- Pamiętam, że bawiliśmy się w nim jako dzieci, wtedy pałac był już zniszczony - wspomina sołtys Surochowa Janusz Blajer. - Rozebrano go chyba pod koniec lat 60.

Pierwsze nauki młody Kazimierz pobierał zapewne w rodzinnym domu. Jednym z jego guwernerów był pisarz, znajomy Wincentego Pola czy Kornela Ujejskiego, Jan Zachariasiewicz. W latach 1853 - 1854, w szkole głównej w Jarosławiu Badeni zaliczał program II i III klasy. Skończył solidną szkołę średnią (gimnazjum św. Anny w Krakowie), by okres zdobywania wykształcenia zamknąć doktoratem z prawa na Uniwersytecie Jagiellońskim.

Droga na szczyt wiodła przez Rzeszów

Będąc członkiem bogatego rodu, miał po studiach dwie możliwości: albo zarządzać rodzinnym majątkiem, albo robić karierę zawodową. Wybrał to drugie. Droga na europejskie salony władzy wiodła między innymi przez Rzeszów, gdzie w latach 1873 - 1879 Badeni pełnił funkcję starosty.

Starostwo mieściło się przy ulicy 3 Maja, w dawnym klasztorze pijarów (dzisiaj ma tam siedzibę Muzeum Okręgowe).

- Przypuszczam, że jak utworzono starostwo, to tam, w starostwie, mieszkał Badeni. Nad klasztorną apteką, nad narożnym budynkiem, na górze. Tam, od strony podwórza, było wejście - opowiada Józef Świeboda, autor szeregu książek o historii Rzeszowa, w tym poświęconych konwentowi pijarów.

W mieście nad Wisłokiem przyszły premier Austrii zyskał opinię osoby nowocześnie myślącej i dynamicznej.

- Wprowadził na przykład wtorkowy jarmark. Wcześniej jarmarki odbywały się tylko w piątki - tłumaczy historyk z I Liceum Ogólnokształcącego w Rzeszowie, Tadeusz Ochenduszko, który zgłębiał biografię Kazimierza Badeniego. - Starosta reprezentował Wiedeń i musiał godzić miejscowe interesy z dyspozycjami płynącymi z centrum państwa. Widocznie Badeni dobrze się ze swoich zadań wywiązywał, skoro później awansował.

„Republika badeńska”

Przy poparciu Juliana Dunajewskiego, długoletniego wiedeńskiego ministra finansów, który prowadząc twardą politykę fiskalną zlikwidował długi Austrii, Badeni objął stanowisko namiestnika Galicji.

Wśród kwestii, jakie zaprzątały jego uwagę, było porozumienie z Rusinami (Ukraińcami). Badeni pozwolił im zakładać szkoły, stowarzyszenia.

- Istniała groźba, że jeśli im się na to nie pozwoli, zwycięży u nich orientacja moskalofilska, czyli działacze i politycy, którzy chcieli zwrócić się w stronę Rosji. To było niebezpieczne i dla Polaków, i dla habsburskiej monarchii - zaznacza Tadeusz Ochenduszko.

Polski na mapach świata nie było, ale Galicja dostała od Austrii sporą autonomię. Kazimierz Badeni rządził tu twardą ręką (prowincję żartobliwie nazywano „republiką badeńską”). Reprezentował postawę lojalistyczną, co nie znaczy, że on i inni przedstawiciele konserwatywnej szlachty zawsze bezwarunkowo popierali władzę w Wiedniu. Kiedy cesarz nie chciał się zgodzić na sprowadzenie na Wawel zwłok Adama Mickiewicza, Badeni złożył dymisję. W sprawie pochówku wieszcza monarcha się ugiął, a dymisji namiestnika nie przyjął.

Badeni przyczynił się do zorganizowania w 1894 r. we Lwowie wystawy krajowej, która wpisywała się w cały ciąg inicjatyw pokazujących polskość.

- Było to ogromne przedsięwzięcie, przyjechali Polacy z trzech zaborów - wyjaśnia Ochenduszko. - Wystawa rozwścieczyła władze pruskie i rosyjskie, te pierwsze nasiliły prześladowania Polaków. Zaborcy uważali, że Polacy za dużo w tej Galicji doka-zują.

Polskie rządy nad Dunajem

Rozmach, z jakim urządzono wystawę, zachwycił za to cesarza Franciszka i dopomógł mu w podjęciu decyzji, aby powierzyć hrabiemu rodem z Surochowa stanowisko szefa rządu. W gabinecie Badeniego było trzech innych Polaków: minister skarbu Leon Biliński, minister dla Galicji Edward Rittner oraz szef resortu spraw zagranicznych Agenor Gołuchowski „Młodszy”. Rolę „szarej eminencji” odgrywał też Polak - Stanisław Koźmian. Ukuto nawet termin „polskie rządy”.

Ów „polski rząd” w naddunajskiej stolicy, o czym już była mowa na wstępie, nie przetrwał zbyt długo. Ekipa Kazimierza Badeniego zdążyła jednak, między innymi, odnowić ugodę finansową z Węgrami, jak również zreformować ordynację wyborczą do austriackiego parlamentu.

- Był to krok w kierunku demokratyzacji i wprowadzenia później wyborów powszechnych - podkreśla Tadeusz Ochenduszko.

Niektórzy rodacy zarzucali Badeniemu, że za rzadko pamięta o galicyjskich interesach. Generalnie jednak był w Galicji ceniony, odnoszono się do niego z atencją. Został honorowym obywatelem Rzeszowa, Jasła, Krosna, Jarosławia, Przemyśla, Sanoka, Leżajska, Łańcuta, Ropczyc i innych miast. Po złożeniu urzędu premiera wrócił do Galicji. Mieszkał w rodzinnym majątku w Busku (dziś Ukraina); miał żonę Marię i dwoje dzieci. Zmarł w 1909 roku, w pociągu, którym wracał z kuracji.

Cezary Kassak

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.