Ksiądz Adam Bartkowicz - misjonarz z Dębicy zginął w wodach Oceanu Indyjskiego, poświęcając swoje życie po to, aby uratować miejscowego współbrata, który zaczął tonąć.
Ksiądz Adam wspólnie z ojcem Chungu Cycusem ze Zgromadzenia Ducha Świętego, wybrali się w ubiegły wtorek po południu na plażę w Hawai, aby popływać w oceanie. Był akurat odpływ, więc aby wejść do wody musieli odejść daleko od brzegu. Nic nie zapowiadało tragedii, która po chwili miała się wydarzyć.
- Opowiadaliśmy sobie historie o naszych rodzinach, naszych misjach i cieszyliśmy się pięknym dniem - wspomina o. Chungu.
Dochodziła godz. 16, gdy misjonarze uznali, że pora wracać, bo zaczynał się przypływ. Spokojnie popłynęli w kierunku brzegu. Afrykańczyk w pewnym momencie zdał sobie sprawę z tego, że robi się coraz głębiej, a fale są coraz większe. - Osiągnąłem punkt, w którym zrozumiałem, że nie mogę dalej płynąć i czułem, że ocean wciąga mnie do środka. Zrozumiałem, że się topię - dowiadujemy się z relacji zakonnika.
Chungu zaczął wołać na pomoc ks. Adama. Ten, widząc co się dzieje z jego przyjacielem, rzucił mu się od razu na ratunek. Próbował go uspokoić, po czym podał mu rurkę ze swojej maski do nurkowania i pomógł w przepłynięciu kilku metrów.
Używając całej energii wypchnął Chungu z niebezpiecznego miejsca w kierunku brzegu. Sam nie zdołał popłynąć po tym, jak uderzyła w niego kolejna fala.
Czytaj więcej:
- Jaki był ojciec Chungu Cycus?
- JAk wyglądała codzienna misyjna praca ks. Adama?
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.