Kandydaci twardziele i mięczaki. Gdzie jest granica chamstwa w polityce, której nie należy przekraczać?
Stało się to, co musiało się stać. Przedwyborcze pyskówki kandydatów i ich popleczników zwykle eksplodują procesami w trybie wyborczym. W toczącej się kampanii pierwszy brzęknął szabelką Rafał Bruski (ostra riposta na sugestie posła Latosa, że w ratuszu dochodzi do nieprawidłowości). Jednak pierwszą przyczyną sądowej interwencji w trybie wyborczym stał się właśnie Tomasz Latos.
To on wystrzelił z pozwem przeciwko posłowi PO Michałowi Stasińskiemu. Powód zdecydowanej reakcji kandydata na prezydenta Bydgoszczy był jak na dzisiejsze czasy osobliwy. Otóż poseł Stasiński w telewizji swój dłuższy wywód o tym, że Latos co innego mówi, a co innego robi, podsumował zdaniem: „Pan poseł Latos jako lekarz cierpi na dwie choroby: rozdwojenie jaźni i całkowity brak kręgosłupa”.
Zastanawiam się, o jakim prezydencie marzy poseł. Takim, po którym zniewagi spływają jak po kaczce woda, a gdy ktoś plunie mu w twarz, mówi, że deszcz pada? I takim, który sam potrafi ciężkim słowem znokautować konkurenta? Krótko mówiąc: o agresywnym i gruboskórnym chamie?
W dalszej części felietonu o procesie wyborczym Michała Stasińskiego i Tomasza Latosa oraz o wizycie premiera Morawieckiego w Bydgoszczy i reakcjach, jakie jej towarzyszyły. Zapraszamy do lektury.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.