Kandydaci chętnie kuszą obietnicami wyborczymi. W kampanii wyborczej wszystkie chwyty dozwolone
Sprowadzimy do Gdańska pandy, w Tczewie zniesiemy zakaz picia piwa na bulwarze, a wcześniej wyborców uraczymy słodką drożdżówką, by przekonać ich do siebie. To tylko niektóre z pomysłów kandydatów startujących w nadchodzących wyborach samorządowych na Pomorzu. Kampania trwa na całego. A wraz z nią obietnice wyborczych cudów sypią się jak z rękawa.
Trwająca właśnie kampania wyborcza to ten szczególny czas, gdy wydaje się, że nie ma rzeczy niemożliwych. W tym przekonaniu wyborców utwierdzają kandydaci, którzy prześcigają się w oryginalnych obietnicach.
Jacek Hołubowski, kandydat na prezydenta stolicy Pomorza z ramienia komitetu Gdańsk Tworzą Mieszkańcy, zapowiada, że jeśli wygra, znaczną część swojej pensji będzie, co miesiąc, oddawał na cele społeczne.
- Jakie propozycje pojawiają się w poszczególnych miastach?
- Czy są "realne" propozycje wśród wyborczych obetnic?
- Czym kuszą kandydaci w Trójmieście?
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.