Poznaję te wydarzenia z kroniki ręcznie spisanej przez Józefa Tumielewicza, syna Salomei. Udostępnił mi ją Czesław, jej wnuk. Tak, to ten znakomity malarz, profesor Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku, którego wystawę „Tęczowy brzeg” możemy właśnie podziwiać w Muzeum Morskim.
Taki bohater w rodzinie jak rotmistrz Witold Pilecki, to teraz oczywiście powód do dumy, ale przez lata, w szczególności za Stalina, mówiło się o nim mało. Czasem ktoś go wspomniał, ktoś pokazał gazetę przemyconą z Londynu, ktoś inny dodał, że to klątwa jezuity, która ciąży nad całym rodem Pileckich. Jedni mówili o klątwie poważnie, inni - na wpół serio, ale z Witolda nikt żartować się nie ośmielił.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.