Kalendarzowa wiosna wymaga od nas wielkiej pogody ducha
Himalaista Denis Urubko jest Rosjaninem, ale ma polskie obywatelstwo, więc właściwie jest polskim himalaistą. Gdy w zeszłym tygodniu wyciął numer pod K2 i rozpoczął samotny atak na szczyt, pojawiła się informacja, że zrobił tak dlatego, bo w jego mniemaniu „zima kończy się 28 lutego”.
Nasza narodowa ekspedycja ma w planie zimowe wejście na K2, więc przyjmując wykładnię Urubki zdobycie szczytu w marcu byłoby już nie zimowe, tylko wiosenne, a to kolosalna różnica. Himalaiści nie są co prawda ludźmi normalnymi, ale w swoim szaleństwie respektują jednak niektóre normy. Nie mogą, biedacy, ot tak, po prostu wejść na szczyt, bo tego ktoś już w przeszłości dokonał. Oni muszą wejść tam w zimie, bo chcą legitymować się palmą pierwszeństwa.
W przyszłości poprzeczka zostanie zapewne podniesiona jeszcze wyżej. Być może zimowe ataki spowszednieją, stając się zabawą dla juniorów, a znaczenia nabędzie np. wspinaczka na bosaka - w stylu Szerpów, którzy dawniej dźwigali ekwipunek odmieńców z Europy, chodząc po śniegu bez butów.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.