Joanna Lichocka i jej środkowy palec, czyli zanim zaszalejesz - pomyśl
Politycy Prawa i Sprawiedliwości są ponoć wściekli na Joannę Lichocką. Radosław Fogiel, wicerzecznik partii rządzącej, przyznał, że „bardzo by się cieszył, gdyby do tej sytuacji w Sejmie w ogóle nie doszło”. Cóż, nawet jeśli „środkowy palec” nie zaszkodzi Prawu i Sprawiedliwości, to zaszkodzi samej Lichockiej. Już stał się jej znakiem rozpoznawczym
Przeprosiła, ale jej przeprosiny na niewiele się zdały. „Środkowy palec” Joanny Lichockiej żyje już swoim własnym życiem i jest sporym problemem dla Prawa i Sprawiedliwości. Co niektórzy twierdzą nawet, że może kosztować Andrzeja Dudę prezydenturę, a jeśli nawet nie - posłanka Lichocka sprawiła opozycji walentynkowy prezydent.
- Prawo i Sprawiedliwość samo jest sobie winne. Tolerowało jej chamskie zachowania przez ostatnich pięć lat. Nikt z polityków PiS nigdy jej nie powiedział: „Aśka, wyluzuj!”, a obrażała nas, opozycję, w niewybredny sposób - mówi nam posłanka Joanna Kluzik-Rostkowska, kiedyś koleżanka Lichockiej.
Na komisji spraw zagranicznych potrafiła krzyknąć pod ich adresem: „Postkomuniści!”
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.