Jeszcze dzień do rewolucji
Od nowego roku handel ma być tylko co drugą niedzielę i obawiam się, że większość ludzi się zagubi. Komuś się pomyli, pójdzie do kościoła zamiast do czynnego hipermarketu, a tydzień później umrze z głodu.
Ktoś kupi dużo życiodajnej karkówki w sobotę, z myślą o całym weekendzie, ale upije się przez pomyłkę i zje wszystko od razu. I co? Bez śniadania, na kacu, do kościoła, kto to widział? Małe sklepiki się zatkają. Już nie tylko muskać będziemy ramionami wystające paczki chipsów.
Czekolady będą spadać z półek, wyrywać będziemy sobie ostatnie opakowania cukru i proszek do pieczenia, ponieważ narodowym sportem stanie się niechybnie pieczenie ciast bez świeżych owoców, czyli serników i tortów orzechowych.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.