Marcin Łada

Jesteśmy bardzo blisko

Marcin Grygier jest szefem marketingu i rzecznikiem prasowym w zielonogórskim klubie żużlowym. Wcześniej był aktywnym kibicem. Fot. Marcin Łada Marcin Grygier jest szefem marketingu i rzecznikiem prasowym w zielonogórskim klubie żużlowym. Wcześniej był aktywnym kibicem.
Marcin Łada

- Może trenerowi uda się doprowadzić do sytuacji, w której będzie miał ból głowy, kogo wstawić - Marcin Grygier o bieżącej sytuacji w klubie.

Jak wyglądały kulisy powrotu do składu Aleksandra Łoktajewa? Czy mieliście jakieś dylematy? Czy treningi zarzutowały na decyzję?
To pytanie przede wszystkim do trenera Marka Cieślaka. Sasza trenował pierwszy raz w piątek i w sobotę przed meczem z Unią Leszno, który ostatecznie się nie odbył. Nasz szkoleniowiec był w tym czasie w Manchesterze na barażu i później na finale Drużynowego Pucharu Świata. W związku z tym nie miał możliwości, żeby obejrzeć i ocenić Łoktajewa. Dostał oczywiście nagrania z treningu oraz czasy. Wyglądało to naprawdę dobrze, ale sam Sasza mówił, że po roku przerwy w ściganiu, bez prób spod taśmy, walki w czwórkę, wystawianie go na wyjazd do Leszna byłoby zbyt ryzykowne. Cóż, trenował cały tydzień, w środę i czwartek z całą drużyną. Stąd pewnie decyzja trenera, że będzie gotowy na pojedynek z Grudziądzem.

Był moment, kiedy pojedynek z GKM-em zapowiadał się jako ten o wejście do czwórki. Mamy ją niemal na bank, a stawką jest drugie miejsce przed rundą play off.
Matematycznie z czołowej czwórki można jeszcze wypaść. Wiadomo, że jesteśmy już naprawdę blisko i mamy play offy na wyciągnięcie ręki. Mecz z Grudziądzem trzeba koniecznie wygrać choćby po to, żeby uniknąć czwartego miejsca na koniec rundy zasadniczej i konfrontacji z, jak pokazuje tabela, najsilniejszą w tej chwili drużyną PGE Ekstraligi Stalą Gorzów. A mecz będzie na pewno ciężki, bo przyjedzie bardzo sympatyczna kapela z Lindbaeckiem, Ljungiem w miejsce Golloba, Buczkowskim, Okoniewskim...

... z tyłu głowy mamy też pamiętny, przegrany pojedynek z Unią Tarnów. Rok temu o tej porze mieliśmy wygrać z palcem w nosie, a dostaliśmy łomot i pożegnaliśmy się z finałami.
Po remisie w Rzeszowie zakładaliśmy, że trzeba wygrać z Tarnowem i Grudziądzem, a nie udało się. Pewnie dlatego podchodzimy do piątkowego spotkania maksymalnie zmobilizowani, skoncentrowani i chcemy ten mecz, jak każdy, wygrać.

Terminarz dobrze się ułożył, bo 11 sierpnia mamy zaległy klasyk z Unią Leszno. Wygląda na to, że rywale będą szukali punktów za wszelką cenę, a Falubaz, jak dobrze pójdzie, wystąpi na „Smoku” mocno zrelaksowany.
Mamy więcej czasu na powrót Saszki, a przy tym nikt nie powiedział, że do drużyny nie wróci Jarek Hampel. Może trenerowi uda się doprowadzić do sytuacji, w której będzie miał ból głowy, kogo wstawić, a nie kto jest zdrowy i może pojechać.

Fajnie, że możesz to powiedzieć z uśmiechem, bo jeszcze kilka tygodni temu rozmawialiśmy w warunkach, kiedy Falubaz rozpaczliwie poszukiwał seniorów.
Okazało się, że bez zz-tki, nawet z Justinem, który dopiero uczy się tej ligi, pojechaliśmy trzy bardzo dobre mecze, a ten z Toruniem chyba najlepszy w tym sezonie. Procentuje to, że zaufaliśmy tym zawodnikom, których wcześniej kontraktowaliśmy. Nawet po porażkach z Gorzowem czy Grudziądzem czuliśmy, że jest bardzo blisko, by ten zespół jechał jeszcze lepiej. Nie wykonywaliśmy nerwowych ruchów, a wręcz przeciwnie udzieliliśmy jeszcze większego wsparcia, daliśmy do zrozumienia, że na nich liczymy.

Marcin Łada

Dodaj pierwszy komentarz

Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2023 Polska Press Sp. z o.o.