Fot. Polski Związek Bobslei i Skeletonu Marta Orłowska na torze
Tomasz Bochenek
Sanki mają kształt prostokątnej platformy. Te, na których zjeżdża Marta, ważą 28,6 kg. Żeby je rozpędzić, na starcie jedną z płóz umieszcza się w rowku wydrążonym w lodzie.
Trzymając sprzęt, trzeba 30-40 metrów biec z całych sił w nienaturalnej, schylonej pozycji. A potem położyć się na brzuchu i pędzić twarzą skierowaną w dół.
W dalszej części tekstu:
- jak się zaczęła przygoda Marty Orłowskiej ze skeletonem?
- "najgorszy był pierwszy raz"
- rekordowe przejazdy i sportowe marzenia zawodniczki
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.
Kup dostęp
Masz już konto? Zaloguj się