Janina Ochojska: Nie wszystkie kobiety chcą równych praw - mówi szefowa Polskiej Akcji Humanitarnej

Czytaj dalej
Fot. brak
Dorota Witt

Janina Ochojska: Nie wszystkie kobiety chcą równych praw - mówi szefowa Polskiej Akcji Humanitarnej

Dorota Witt

- W krajach, gdzie dziś toczą się wojny, to kobiety przejmują rolę tradycyjnie przypisywaną mężczyźnie. W Somalii zaczynają działać w biznesie, zyskują na znaczeniu. Katalizatorem był konflikt i brak mężczyzn, ale sądzę, że nie dadzą sobie już odebrać tego, co osiągnęły - mówi Janina Ochojska, szefowa Polskiej Akcji Humanitarnej

Podczas konferencji „Przedsiębiorczość jest polską kobietą i torunianką” powiedziała pani, że równouprawnienie nie jest wartością, o którą powinniśmy walczyć na każdej szerokości geograficznej...

Bo równouprawnienie nie w każdym narodzie wyznacza prawidłowe stosunki społeczne. Dla mnie równość wobec praw jest niepodważalna, tak samo jak równy dostęp do dóbr, stanowisk, brak różnic w zarobkach kobiet i mężczyzn na tych samych stanowiskach. Ale mówię to z naszej, europejskiej perspektywy. Kiedy próbujemy to europejskie spojrzenie przełożyć choćby na afrykański grunt, prowadzi to do degradacji tamtejszej kultury.

Jeśli próbowałabym wytłumaczyć kobiecie w Sudanie Południowym, czym jest równouprawnienie, nie mogłaby zrozumieć, o czym mówię. Dla niej równouprawnienie jest wtedy, gdy mąż porządnie wykarczuje ziemię, a ona może mu rodzić dzieci, bo tam właśnie dzieci są gwarancją spokojnej starości. I kobieta, i mężczyzna pracują ciężko, ale każde z nich ma swoje zadania. Gdybyśmy dziś powiedziały tamtejszej kobiecie, żeby nie dźwigała wody ze studni, że to powinien i może robić mężczyzna, poczułaby się odarta z godności. Możliwość dostarczania rodzinie wody przez kobietę jest tak zakorzeniona w tamtejszej tradycji, że próba zmiany byłaby jak barbarzyństwo. W Somalii z kolei obserwujemy zjawisko, które można by nazwać nadrep-rezentacją kobiet. Młodzi mężczyźni są werbowani do bojówek. Wracają po kilku latach (jeśli w ogóle...) - wyniszczeni fizycznie i psychicznie. Często nie mają sił, by zająć się rodziną. Gdyby nie zaszła tam przemiana społeczna, dzięki której to kobiety zapewniają rodzinom schronienie i wyżywienie, w Sudanie umierałoby dziś jeszcze więcej dzieci. Nie ma więc co mówić o promowaniu równouprawnienia, raczej o daniu możliwości rozwoju tamtym społecznościom, ale w ich tempie, na ich warunkach. Dla kobiet w Sudanie Południowym rozwojem będzie moment, w którym nie będą musiały już myśleć o tym, jak przeżyć, a będą mogły zacząć myśleć o tym, jak żyć.

Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów

  • dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
  • codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
  • artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
  • co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.
Kup dostęp
Masz już konto? Zaloguj się
Dorota Witt

Dodaj pierwszy komentarz

Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2023 Polska Press Sp. z o.o.