Janczyk da popalić hazardzistom. Czy również tym politycznym w regionie?

Czytaj dalej
Fot. Anna Kaczmarz
Łukasz Winczura

Janczyk da popalić hazardzistom. Czy również tym politycznym w regionie?

Łukasz Winczura

Wiceminister z Limanowej napisał ustawę, dzięki której znikną z lokali automaty do gier. Na razie nie będzie „dogrywki” z lokalnego kongresu sądeckiego Prawa i Sprawiedliwości

Lubi pan pokera?

Nie przepadam.

A w kasynie pan bywa?

Nie. W ogóle mnie to nie interesuje.

Czyli z hazardu zostaje tylko panu polityka.

Poniekąd, jeśli założyć, że polityka to adrenalina i po trosze gra losowa (śmiech).

Panie ministrze, 1 kwietnia - i to nie jest Prima Aprilis - skończy się hazard w Polsce?

Ależ skąd. 1 kwietnia - i to nie jest Prima Aprilis - skończy się wolna amerykanka i dżungla, z jaką mieliśmy do czynienia od lat na rynku hazardowym, szczególnie w kwestii automatów do gier. To, co się działo to, przyzna pan, było czystą patologią. Maszyny były wszędzie, no może poza bibliotekami, kościołami i szpitalami.

Wiem, że panu, jako wiceministrowi finansów, serce krwawiło z powodu strat, jakie ponosił budżet państwa.

To też. Ale od razu zaznaczam, że celem nowej ustawy nie jest zwiększenie dochodów budżetu państwa.

Nie wierzę, przecież patrząc na ilość „maszynistów” to dla kasy państwowej istna żyła złota.

Patrząc na ilość, jak pan nazywa te osoby, “maszynistów”, można się szczerze przerazić. Pan mówi o pieniądzach dla budżetu, w porządku, ale proszę się zastanowić nad kosztami społecznymi tego dzikiego - na szczęście już niedługo - hazardu. Przecież to nałóg, z którego coraz więcej ludzi chce się leczyć. Ba, musi się leczyć, bo nie ma już innego wyjścia. Całe wypłaty przegrywane w automatach, zaciąganie na ten poczet długów. O tym też trzeba mówić. Zabrzmi to może górnolotnie, ale fundamentalnym celem ustawy jest ochrona gracza.

Przecież jednym zapisem ustawowym nie zakaże pan ludziom grania.

Nie zakażę, ale zrobię wszystko, by w tej sprawie maksymalnie uprzykrzyć życie panoszącej się szarej strefie.

Jak szerokie jest obecnie to zjawisko?

Mam przed sobą dane z 2015 roku, gdy wygasły ostatnie zezwolenia na urządzanie gier. Tylko w tym jednym roku Służba Celna zajęła ponad 30 tysięcy nielegalnych maszyn. To mało?

Dobrze, to gdzie będzie można zagrać?

W kasynie.

Ale tam chyba się trzeba rejestrować.

Trzeba i to jest kolejny przejaw ochrony gracza poprzez na przykład wyeliminowanie z tego rynku osoby niepełnoletnie, które też, nie oszukujmy się, grają.

Wiesław Janczyk jest pierwszym zastępcą wicepremiera Mateusza Morawieckiego w Ministerstwie Finansów. Jest również pełnomocnikiem rządu do spraw wspierania
Anna Kaczmarz Wiesław Janczyk jest pierwszym zastępcą wicepremiera Mateusza Morawieckiego w Ministerstwie Finansów. Jest również pełnomocnikiem rządu do spraw wspierania reform na Ukrainie

Dodatkowo dzięki tej rejestracji każdy będzie mógł sprawdzić, ile naprawdę „wygrał” na hazardzie.

Generalnie, maszyny znikają z krajobrazu.

Tak. Na gry hazardowe monopol będzie miało państwo, między innymi poprzez Totalizator Sportowy.

Znając życie, powstanie dość szybko podziemie hazardowe.

Zapewniam, że zanim ktoś będzie chciał się bawić w podziemie hazardowe, mocno się zastanowi, bo dość mocno podnosimy kary za jakiekolwiek nielegalne działania w tym względzie.

Silniejsze uderzenie po kieszeni?

Na przykład. Za urządzanie gry na automatach bez wymaganej koncesji karano do tej pory mandatem w wysokości 12 tysięcy złotych. Teraz od każdego automatu trzeba będzie zapłacić 100 tysięcy złotych.

Jestem szefem PiS w naszym regionie. Takie są decyzje centrali partii w Warszawie i tyle

Jeżeli u kogoś zostanie znaleziony nielegalny automat, również zapłaci 100 tysięcy złotych od każdej maszyny. Do tego dochodzi jeszcze odpowiedzialność karno-skarbowa.

Zostaje zawsze Internet i gra w sieci.

To jest rzeczywiście wielki problem. Proszę sobie wyobrazić, że to najbardziej uzależniająca forma hazardu. Właśnie Internet. Niestety, większość obecnie oferowanych gier w sieci jest urządzana bez jakichkolwiek wymaganych zezwoleń.

Jak pan ogarnie globalną sieć, gdy wirtualne kasyno znajduje się na przykład w jakimś raju podatkowym?

Na pewno utrudnimy im działania. To oczywiście wiąże się z wprowadzeniem nowych obowiązków na dostawców Internetu.

Jakich?

Przedsiębiorca telekomunikacyjny świadczący usługi dostępu do Internetu będzie zobligowany do tego, by blokować dostęp do stron wykorzystujących nazwy domen znajdujących się w specjalnie sporządzonym rejestrze.

Kto prowadzi taki rejestr?

Minister Rozwoju i Finansów. Dostawcy Internetu zobowiązani będą do blokowania dostępu do stron z nielegalnymi grami hazardowymi w ciągu 48 godzin od dokonania wpisu do rejestru.

Wróćmy na lokalne podwórko. Kryzysowa sytuacja w sądeckim Prawie i Sprawiedliwości została opanowana?

Już kiedyś mówiłem, że nie było żadnego kryzysu a jedynie pewna różnica zdań podczas naszego kongresu w regionie.

To inaczej, czy ta „pewna różnica zdań”, jak pan mówi, została wyjaśniona?

Tak, jestem szefem okręgu sądeckiego i nic się tu nie zmieniło. Takie są decyzje centrali w Warszawie. I tyle.

To kiedy kongres?

Na razie nie ma potrzeby zwoływania kongresu. Każdy wie, co ma robić i jakie ma zadania. Przyjdzie potrzeba, zwołamy kongres.

Na razie wzmacnia pan swoją frakcję, choćby, jak się mówi, poprzez fakt ułatwienia Arkadiuszowi Mularczykowi powrotu do partii.

Nie myślę w żadnych kategoriach frakcyjnych. Cieszę się z powrotu Arka Mularczyka do PiS, bo to bardzo dobry i doświadczony polityk, którego potencjał trzeba wykorzystać.

Długo przekonywał pan Jarosława Kaczyńskiego i Joachima Brudzińskiego, żeby przychylnie spojrzeli na jego podanie?

Cała sprawa trwała bodaj kilka tygodni. Arkadiusz Mularczyk złożył podanie do prezesa, Komitet Polityczny nie miał nic przeciwko. I to cała tajemnica.

Poseł Mularczyk mówił ostatnio, że chętnie wróciłby już zaraz po wyborach, ale blokował go senator Stanisław Kogut.

Nic o tym nie wiem. Proszę pytać o to senatora.

A senator może obawiać się o swoje miejsce w PiS?

Nikt nie musi się obawiać o swoje miejsce w Prawie i Sprawiedliwości, jeśli tylko ciężko pracuje i gra w drużynie.

Oj, panie ministrze... Przecież prezydent Ryszard Nowak zapowiedział przygotowanie wniosku o wyrzucenie senatora Koguta...

Nie czytałem takiego wniosku.

Na pewno będzie mu w tym kibicował poseł Mularczyk.

Ale, powtarzam, nie ma żadnego wniosku. Bardzo proszę nie szukać dziury w całym. Większość z tego, co się mówi, to tylko fakty medialne, niepotrzebnie nawet pompowane.

Wejdzie przepis o kadencyjności na stanowiskach wójtów burmistrzów i prezydentów?

Pracujemy nad zmianą ordynacji wyborczej. Niewykluczone, że taki zapis w niej się znajdzie.

No to Ryszard Nowak nie będzie mógł już kandydować na prezydenta Nowego Sącza.

Gdyby taki zapis się pojawił, to rzeczywiście nie mógłby.

I jak wówczas zostałby zagospodarowany pan prezydent?

Adekwatnie do swego doświadczenia, kompetencji i rozlicznych talentów.

Panie ministrze, pytam poważnie.

A ja poważnie odpowiadam. Do wyborów jeszcze dwa lata, nowej ustawy nie ma, więc wróżymy z fusów.

A wie pan, co mówią na mieście?

Zależy o czym.

Że na prezydenta Sącza Arkadiusz Mularczyk, a Ryszard Nowak do Senatu.

Poważnie?! Nie, tego akurat nie słyszałem (śmiech).

Łukasz Winczura

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.