Jan Rokita: Moc prawniczej etyki

Czytaj dalej
Jan Rokita

Jan Rokita: Moc prawniczej etyki

Jan Rokita

Na rosyjskojęzycznym portalu „Черта” (na polski trzeba by to tłumaczyć jako „Linia”) ukazał się wywiad z moskiewskim adwokatem Leonidem Sołowjowem. 30-letni prawnik podjął się właśnie roli obrońcy Aleksieja Nawalnego, który od blisko dwóch lat jest więźniem rosyjskich łagrów.

Ostatnio Putin kazał izolować Nawalnego od świata, więc w celi zabrano mu papier i ołówki. Zaś trójkę prawników, którzy kiedykolwiek reprezentowali Nawalnego w sądach i komitetach śledczych, w ciągu jednego dnia aresztowano i oskarżono o tworzenie grupy ekstremistycznej. Trzeba koniecznie pamiętać nazwiska tych prawników: to Aleksiej Lipster, Wadim Kobzew i Igor Sergunin. Dwójka innych adwokatów, którzy mieli styczność z procesami Nawalnego, zdołała zbiec z Rosji.

Nawalnego, skazanego na 19 lat łagru, czekają zapewne następne wyroki. Jest jasne, że Putin postanowił swego wielkiego przeciwnika doprowadzić do śmierci w łagrze. Stara metoda, zarówno w carskiej Rosji, jak i Sowietach. Jasne też jest, że Putin nie życzy sobie, aby Nawalny miał jakichś adwokatów, którzy nie tylko mogą wytykać łamanie kodeksów przez sędziów, ale także odwiedzać więźnia i przekazywać światu jego niezłomne przesłania. I to właśnie w takich okolicznościach młody Leonid Sołowjow, uważany w moskiewskiej palestrze za wschodząca gwiazdę adwokatury, decyduje się przyjąć rolę obrońcy Nawalnego.

Sołowjow w ciągu kilku lat swojej kariery miewał zdumiewające sukcesy. W wywiadzie sam przyznaje, że to ewenement, gdyż w rosyjskich warunkach zaledwie w jednym procencie spraw można wygrać ze śledczymi. Sołowjowowi udało się na przykład doprowadzić do uwolnienia czwórki studentów, posadzonych za wydawanie magazynu internetowego, albo młodego poety, którego policjanci pobili, zamknęli i zgwałcili, gdyż śmiał czytać swe wiersze pod pomnikiem Majakowskiego. Teraz zajmuje się sprawą ukraińskiego jeńca, skazanego na wieloletni pobyt w łagrze, pod pretekstem strzelenia z granatnika do cywilów. Sołowjow mówi: „Nie ma na to dowodów, został zmuszony torturami do złożenia takiego zeznania. Pracujemy nad tym”.

Decyzja o obronie Nawalnego to decyzja w dzisiejszych okolicznościach straceńcza. Dziennikarz pyta więc wprost młodego prawnika, czy się nie boi? Oto jego odpowiedź: „Oczywiście, że się boję. Rozumiem, że to może się zdarzyć. Ale do mnie zwrócono się z pytaniem, czy się zgodzę. A ostatnią rzeczą, jaką może zrobić prawnik, jest odmowa obrony kogoś tylko dlatego, że to jest niebezpieczne. Cóż, w takim razie możesz już tylko powiesić sobie tabliczkę: . A ja nie chcę tak pracować”.

Muszę przyznać, że nie jestem w stanie przejść obojętnie nad przypadkiem Leonida Sołowjowa. Wszystko wskazuje na to, że zamiast robić wielką karierę prawniczą, zdobyć majątek i zasłynąć w Rosji, ów utalentowany prawnik rychło stanie się kolejnym więźniem Putina. Sołowjow nie jest naiwny, doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Ale dla niego wybór zawodu oznacza także wiarę w moc prostych wymagań etyki tego zawodu. Nie chodzi mu o nic innego jak tylko o to, że nie ma takiej siły, która mogłaby zmusić prawnika do odmowy obrony oskarżonego, który o to prosi. Ot, po prostu! W czasach tak przeraźliwego upadku etyki zawodowej prawników i degeneracji tej profesji, ów młody moskiewski prawnik przywraca mi wiarę w sens prawniczego zawodu, który sam przecież przed laty dla siebie wybrałem.

Jan Rokita

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.