Jan Rokita: Eurodymisje w PiS

Czytaj dalej
Jan Rokita

Jan Rokita: Eurodymisje w PiS

Jan Rokita

Informacje, jakie wyciekają ostatnio z PiS, wywołują zaciekawienie obserwatorów i dezorientację zwolenników partii. Z przecieków wynika, iż Jarosław Kaczyński próbuje przeprowadzić partyjną czystkę wśród osób pełniących dotąd z ramienia PiS kluczowe role w polityce europejskiej. Janusz Wojciechowski to wyznaczony swego czasu przez Kaczyńskiego unijny komisarz ds. rolnictwa. Profesor Ryszard Legutko to szef delegacji partyjnej w Parlamencie Europejskim, a zarazem kluczowa figura konserwatywnej międzynarodówki EKR, do której należy m.in. prawica rządząca we Włoszech. Gabriel Beszłej to z kolei dyplomata na posadzie sekretarza generalnego tej wpływowej międzynarodówki. Zaś podkarpacki europoseł Tomasz Poręba pełnił przy poprzednich wyborach europejskich kluczową funkcję szefa kampanii.

Wedle przecieków medialnych od wszystkich tych funkcjonariuszy Kaczyński miał ostatnio zażądać natychmiastowej dymisji. O żądaniu dymisji Wojciechowskiego prezes partii poinformował opinię publiczną, stawiając komisarza w wyjątkowo niezręcznej sytuacji. Co do pozostałych, Kaczyński odmówił odpowiedzi na dziennikarskie pytania, argumentując, iż partyjne personalia nigdzie na świecie nie są przedmiotem publicznych wyjaśnień. Ale anonimowi informatorzy opowiadają mediom o bezceremonialnej rozprawie prezesa partii z Legutką podczas zamkniętego partyjnego zebrania.

Jeden z informatorów mówi nawet o „politycznej egzekucji”, co z entuzjazmem powielają media. W efekcie opinia publiczna, w tym także zwolennicy PiS, otrzymuje tajemniczy obraz jakiejś nagłej rozprawy Kaczyńskiego z dygnitarzami odpowiadającymi za partyjną politykę zagraniczną. Bez cienia wyjaśnienia, jakie jest tło owej czystki, czym dygnitarze zawinili i jak ma teraz się zmienić polityka prowadzona przez PiS na arenie międzynarodowej.

To prawda, że Wojciechowski był od początku fatalną nominacją Kaczyńskiego. W Komisji Europejskiej nie miał autorytetu, z powodów językowych nie potrafił niczego uargumentować, a kiedy Komisja atakowała Polskę bez wystarczających powodów, siedział cicho i nigdy nie złożył nawet publicznego votum separatum. Ale akurat teraz liczni unijni wrogowie komisarza również żądają jego dymisji, gdyż chcą zeń zrobić kozła ofiarnego przy okazji fali rolniczych protestów przewalających się przez Europę. Dlaczego prezes PiS właśnie teraz przyłącza się do tych z gruntu niesprawiedliwych oskarżeń wobec komisarza?

A dlaczego wyrzuca również profesora Legutkę? Co prawda ten wybitny krakowski filozof nie do końca się sprawdził w praktycznej roli polityka, gdyż już czas jakiś temu porzucił misję uprawiania w Brukseli polityki, zastępując ją pryncypialnymi inwektywami miotanymi przeciw Unii, skądinąd zresztą często uzasadnionymi. Dlaczego jednak dopiero teraz Kaczyński uznaje taki sposób prowadzenia unijnej polityki za błędny? Logika nakazywałaby sądzić, iż wyrzucenie z posady najtwardszego krytyka Unii musi oznaczać jakiś nowy, bardziej elastyczny kurs PiS w europejskiej polityce.

Ale nie dowiemy się ,czy takie są właśnie intencje przywódcy partii, dopóki on sam nam ich nie przedstawi. Kaczyński popełnia błąd, okrywając tajemnicą polityczne intencje stojące za falą wymuszanych przezeń dymisji. Tuż przed wyborami europejskimi dezorientuje własnych zwolenników co do tego, o co chodzi mu w polityce europejskiej. A zdezorientowani zwolennicy często po prostu rezygnują z chodzenia na wybory.

Jan Rokita

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.