Jan Maria Jackowski: PiS jest za transparentnością, także w kwestii zarobków. Nasz elektorat jest na to wyczulony

Czytaj dalej
Fot. Piotr Smoliński
Dorota Kowalska

Jan Maria Jackowski: PiS jest za transparentnością, także w kwestii zarobków. Nasz elektorat jest na to wyczulony

Dorota Kowalska

Przedstawiciele najwyższego kierownictwa Prawa i Sprawiedliwości deklarowali, iż są za transparentnością, przejrzystością, zwłaszcza w sektorze państwowo-publicznym. Więc działam zgodnie z zasadami, które obowiązują w PiS - mówi Jan Maria Jackowski, senator PiS

Panie senatorze, strasznie o panu głośno ostatnio?
To zapewne za sprawą mojego oświadczenia związanego z regulacjami finansowymi dotyczącymi pracowników Narodowego Banku Polskiego.

Co pana skłoniło, żeby takie zapytanie skierować do Adama Glapińskiego, prezesa NBP?
Jestem senatorem, który stara się rzetelnie wykonywać swój zawód. Korzystam ze środków prawnych, jakie przysługują parlamentarzystom. A ponieważ zgłaszali się do mnie wyborcy, zdziwieni, zbulwersowani, zszokowani skalą zarobków niektórych pracowników NBP, skierowałem to oświadczenie - czyli interpelację senatorską - i zadałem dwa pytania panu prezesowi Adamowi Glapińskiemu. Zwłaszcza że nie było jasnego stanowiska przedstawicieli NBP w związku z doniesieniami medialnymi o skali tych zarobków, przynajmniej przez pierwsze dni po tych publikacjach.

Jakie pytania zadał pan prezesowi Glapińskiemu?
Pierwsze, konkretnie związane z zarobkami asystentek prezesa Glapińskiego, o których piszą media. Ale jest również drugie oświadczenie, w którym pytam o sprawy systemowe: o liczbę osób zatrudnionych w NBP, o średnie zarobki w NBP jako całej instytucji, a także o zarobki osób zaliczanych do kadry kierowniczej. Poprosiłem też o to, żeby te kwoty były podane według metodologii RB 70, to metodologia, którą stosuje Ministerstwo Finansów w stosunku do instytucji budżetowych: do ministerstw, różnych agend państwowych. Oczywiście, mam świadomość, że NBP nie podlega tym regulacjom, ponieważ nie jest instytucją budżetową, natomiast ta metodologia może być również zastosowana w tym wypadku - jest bardzo precyzyjna i daje jasny obraz faktycznych dochodów pracowników z różnymi pochodnymi. Jednocześnie prosiłem, aby te dane dotyczyły lat 2009-2015-2018, tak żeby zaobserwować ewentualne spadek lub przyrost tych zarobków.

A nie boi się pan?
Czego?

Adam Glapiński to bliski współpracownik prezesa Kaczyńskiego, w każdym razie uchodzi za osobę, która ma spore wpływy w Prawie i Sprawiedliwości.
Wykonuję mandat posła i senatora - 56 tys. wyborców, połowa tych, którzy brali udział w wyborach w 2015 roku w moim okręgu, głosowała na mnie i w ich imieniu zadaję te pytania. Powiem więcej: one są absolutnie zgodne z deklaracjami najwyższego kierownictwa Prawa i Sprawiedliwości, bo przypomnę, że jego przedstawiciele deklarowali, iż są za transparentnością, przejrzystością, zwłaszcza w sektorze państwowo-publicznym. Więc działam zgodnie z zasadami, które obowiązują w PiS. Złożyłem te oświadczenia, ponieważ na co dzień mam kontakt nie tylko w moim okręgu wyborczym z obywatelami i wiem doskonale, jak informacje o zarobkach są odbierane przez naszych wyborców.

Dowiedział się pan czegoś z konferencji NBP? Bo ja, mówiąc szczerze, niespecjalnie. Wciąż nie wiem na przykład, ile zarabia Martyna Wojciechowska, asystentka prezesa Glapińskiego.
Szkoda, że ta konferencja odbyła się tak późno. Gdyby się odbyła pod koniec ubiegłego roku, sądzę, że udałoby się uniknąć wielu niepotrzebnych dyskusji na temat zarobków w banku centralnym. Opinia publiczna oczekuje na podanie konkretnych kwot zarabianych przez określone osoby w NBP. To przetnie medialne spekulacje. Zabrakło konkretów. Powołano się na statystykę. A statystyka uśrednia wiele kwestii. Można więc dzięki niej spłaszczać to, co tak naprawdę interesuje opinię publiczną. Obrazowo przedstawia to anegdota o pewnym profesorze statystyki, który utopił się w jeziorze, którego średnia głębokość wynosiła 10 cm.

Zauważył pan, że kierownictwo NBP nie odpowiedziało na pana pytania zawarte w oświadczeniu?
Zauważyłem. Ani pani dyrektor Raczko, ani pan prezes Glapiński nie odpowiedzieli na pytania zawarte w moich dwóch interpelacjach senatorskich. Nadal zatem czekam na odpowiedź.

Nie ma pan wrażenia, senatorze, że to, co najbardziej szkodzi PiS w ostatnich miesiącach, to pieniądze: słynne już nagrody przyznane przez byłą premier Beatę Szydło sobie i swoim ministrom, afera KNF, w której też chodzi o wielkie miliony, walka o ciepłe posadki w spółkach Skarbu Państwa, wreszcie ostatnio - zarobki w NBP? Pieniądze, pieniądze, pieniądze - to one szkodzą wizerunkowi Prawa i Sprawiedliwości.
Zgadzam się z częścią tezy zawartej w pani pytaniu. Wielokrotnie się na ten temat wypowiadałem i wyrażę taki pogląd, że szczególnie w elektoracie Prawa i Sprawiedliwości sprawy sprawiedliwości, również w aspekcie wynagradzania - za dobrą pracę, odpowiednie pieniądze, ale nie nadmierne pieniądze - to temat bardzo wrażliwy. Także w innych środowiskach, ale szczególnie nasz elektorat jest na te kwestie uczulony. I rozlicza nas z wiarygodności. Zwłaszcza że w toku różnych kampanii wyborczych i na przestrzeni lat funkcjonowania naszego środowiska napiętnowaliśmy nieprawidłowości w tym zakresie. Prezes Jarosław Kaczyński ma tego świadomość i wielokrotnie się na ten temat wypowiadał. Zdecydował się nawet na radykalne działania w sytuacjach kryzysowych. Natomiast jest jeszcze jeden problem, który moim zdaniem, wymaga rozstrzygnięć.

Jaki?
Jak pani pamięta, w 2016 roku, kiedy ówczesna premier Beata Szydło zdymisjonowała ministra Skarbu Państwa Dawida Jackiewicza, mówiło się o tym, że zostaną zaprezentowane opinii publicznej jasne, klarowne zasady wynagradzania w spółkach Skarbu Państwa i spółkach z udziałem Skarbu Państwa, jak również pewne systemowe rozwiązania dotyczące sfery zarobków osób pełniących funkcje publiczne.

Ale nie zostały zaprezentowane żadne zasady takiego wynagradzania!
Niestety, do dnia dzisiejszego nie podjęto systemowej poważnej debaty na ten temat, również z udziałem innych środowisk politycznych. I mamy do czynienia z takimi anomaliami, że na przykład asystent, nie odnoszę tego do NBP, żeby było jasne, ma na przykład w spółce Skarbu Państwa miesięczne dochody znacznie wyższe niż prezydent i premier razem wzięci. Zasady wynagradzania są bardzo niejasne, one są formalnie oparte na przepisach prawa, ale są efektem pewnych szczątkowych regulacji dotyczących poszczególnych podmiotów. To, moim zdaniem, wymaga systemowej, poważnej debaty z udziałem obywateli, tak żeby ci mieli również możliwość wypowiedzenia się na temat tego, jakie mają być zarobki osób pracujących w spółkach Skarbu Państwa czy w innych instytucjach państwa. Proszę zauważyć, że takie informacje, niezależnie od tego kogo dotyczą, czy rządzących, czy opozycji, zawsze wzbudzają ogromne emocje opinii publicznej, co jest w pewnym sensie zrozumiałe. Natomiast unika się poważnej debaty z opinią publiczną na ten temat.

Wspomniałam o tym, że afery z wynagrodzeniami, premiami mogą PiS zaszkodzić, bo jak pan sam wspomniał, Prawo i Sprawiedliwość szło zawsze do wyborów z hasłami transparentności, przejrzystości, uczciwości, ganiąc zarazem politycznych oponentów, sugerując, że są złodziejami. A tu wychodzi na to, że nie wszystko jest takie czarno-białe.
Ja bym z jednostkowych przypadków nie wyciągał takich wniosków. Jeśli były sytuacje jakichś nieprawidłowości w przeszłości, to proszę zauważyć, że obóz dobrej zmiany reagował i wyciągał wnioski: dana osoba była odwoływana ze stanowiska, czy składała stosowne wyjaśnienia - każdy przypadek należałoby analizować indywidualnie. Natomiast jeśli chodzi o Narodowy Bank Polski, to mamy ustawę, która określa poziom zarobków pracowników NBP - jest w niej także zapis, który mówi o korelacji tych wynagrodzeń ze średnią w sektorze bankowym. Poczekajmy na wyniki Najwyższej Izby Kontroli, bo po moim oświadczeniu również NIK ogłosiła, być może taki pomysł był wcześniej, ale dowiedziałem się o tym po moim oświadczeniu, że korzystając ze swoich uprawnień kontrolnych, będzie badała NBP. Podobno raport Najwyższej Izby Kontroli ma być gotowy w czerwcu.

Prezydent Andrzej Duda także podjął pana myśl, bo mówi dzisiaj, że nie widzi przeszkód, aby poziom wynagrodzeń w NBP był jawny.
Uważam, że powinien być jawny. Teraz, jako efekt wielodniowej burzy medialnej wokół NBP, mamy zapowiedź ustawy o jawności zarobków w NBP oraz określającej górne widełki zarobków kadry kierowniczej w tej instytucji.

Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów

  • dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
  • codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
  • artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
  • co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.
Kup dostęp
Masz już konto? Zaloguj się
Dorota Kowalska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.