Jak potoczą się losy potrójnego zabójcy skazanego na dożywocie?
- To nie jest tak, że skazany na dożywocie, nie ma nic do stracenia i będzie przez cały okres kary się buntować - mówi major Jacek Szumski ze szczecińskiego aresztu śledczego.
Radosław Warawko, który dla pieniędzy zabił własną rodzinę, będzie się mógł starać o przedterminowe zwolnienie po 35 latach odsiadki. Teraz w więzieniu zostanie poddany czemuś na kształt resocjalizacji.
W kwietniu minie siedem lat, gdy niespełna 30-letni wówczas Radosław Warawko wszedł do rodzinnego domu przy ulicy Uznamskiej w Szczecinie i zabił matkę, ojczyma oraz przyrodniego brata. Motywem były pieniądze. Ponoć obawiał się, że zostanie wydziedziczony. Nie przyznał się do winy, ale w jego wersję sąd nie uwierzył.
Od czwartku wyrok jest prawomocny. To oznacza, że Warawko do końca życia pozostanie w więzieniu.
Sąd zostawił mu jednak niewielką furtkę. O przedterminowe zwolnienie będzie się mógł starać po 35 latach (prokurator chciał 50 lat).
Na razie będzie musiał się dostosować do nowej rzeczywistości. W areszcie siedzi od czterech lat. Co ciekawe, do tej pory był wyjątkowo grzeczny. Nie bratał się z tzw. grypsującymi, nie prowokował strażników.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.