Inteligentny, pracowity, gorliwy. Przypadki Mieczysława F. Rakowskiego

Czytaj dalej
Fot. Mariusz Pawłowski
Pawel Stachnik

Inteligentny, pracowity, gorliwy. Przypadki Mieczysława F. Rakowskiego

Pawel Stachnik

Mieczysław F. Rakowski był jedną z najważniejszych postaci PRL. Osiągnął w niej najwyższe stanowiska. Ale nie wszystkie jego wybory polityczne są do zaakceptowania.

Urodził się 1 grudnia 1926 r. w zamożnej rodzinie wiejskiej ze wsi Kowalewko-Folwark w Wielkopolsce. Jego ojciec był sołtysem i wójtem, miał nawet kandydować do sejmu z listy Obozu Zjednoczenia Narodowego. Rodzina była konserwatywna i pobożna, a syn Mieczysław otrzymał takież wychowanie. Jednak spokojne życie Rakowskich zburzył wybuch wojny. Ojciec został aresztowany i zamordowany przez Niemców, a niemieccy sąsiedzi zajęli rodzinne gospodarstwo. Mieczysław z matką wyjechał do Poznania, gdzie jako trzynastolatek zaczął pracować. Trafił do Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego, w których zetknął się z pepeesowskimi robotnikami. Kontakt z nimi uczynił pierwszą wyrwę w jego dotychczasowym światopoglądzie.

W lutym 1945 r. ochotniczo zgłosił się do wojska, by mścić się na Niemcach. Mimo że ukończył tylko sześć klas szkoły powszechnej skierowano go do Szkoły Oficerów Polityczno-Wychowawczych. W walkach nie zdążył wziąć udziału. We wrześniu trafił do 56. Pułku Piechoty w Krakowie (potem do 14. Pułku). W Krakowie uzupełnił wykształcenie – na kursach wieczorowych skończył gimnazjum i zdał maturę w Liceum im. Nowodworskiego. Przydzielono go do pracy w Wojewódzkim Urzędzie Wychowania Fizycznego, a potem w Służbie Polsce. Jako oficer wyróżniał się ideowością, służbistością i gorliwością. W 1948 r. wstąpił do PPR. A zatem wyraźnie wybrał stronę, po której chciał być –nową władzę i wprowadzany przez nią komunizm.

Pracownik aparatu

Jako towarzysz odznaczający się zaangażowaniem i inteligencją, Rakowski w 1949 r. został skierowany do Centralnej Partyjnej Szkoły Dziennikarskiej w Warszawie. Po jej ukończeniu trafił do Wydziału Prasy Komitetu Centralnego PZPR. To zasadniczo wpłynęło na jego życie – odszedł z wojska i został etatowym pracownikiem aparatu partyjnego na odcinku prasy i propagandy. W Wydziale odpowiadał za kontrolę nad prasą terenową.

Jego kariera nabierała rozpędu. W 1952 r. podjął studia w prestiżowym wówczas warszawskim Instytucie Kształcenia Kadr Naukowych, który miał przygotowywać intelektualne elity nowego systemu. Studiował w Katedrze Historii Powszechnej i zajmował się niemiecką socjaldemokracją po II wojnie światowej. Działał też w instytutowej organizacji partyjnej. W lutym 1956 r. na podstawie pracy o SPD uzyskał tytuł kandydata nauk historycznych (czyli doktora), a następnie wrócił do pracy w KC. Tam zastał go przełom październikowy.

W tych gorących chwilach zajął pozycję centrową. – Rakowski mieścił się gdzieś w centrum między natolińczykami a puławianami. Nie chciał ani konserwacji dotychczasowego systemu, ani daleko idących zmian. W październiku 1956 r. robił dokładnie tyle, ile pozwalały władze partyjne. Np. trwała wtedy dyskusja na temat ewentualnego przywrócenia w Polsce partii socjaldemokratycznej. Dyskusja trwała do momentu, w który zdecydowanie uciął ją Gomułka. A Rakowski do tej decyzji się dostosował, co było dla niego bardzo charakterystyczne - mówi dr Michał Przeperski, historyk, autor wydanej przez IPN pracy „Mieczysław F. Rakowski. Biografia polityczna”.

Nadzieje wiązane przez część społeczeństwa z Gomułką szybko się rozwiały. Nowy pierwszy sekretarz rychło odszedł od reform. Symbolem tego stało się zamknięcie tygodnika „Po prostu”. Jego przeciwwagą miało stać się inne pismo - utworzona w 1957 r. „Polityka”. Rakowski został w niej najpierw zastępcą redaktora naczelnego, a potem naczelnym.

W elicie PRL-u

Z nudnego, mającego duże zwroty (niekiedy nawet 71 proc. nakładu) pisma zrobił ciekawy tygodnik, cieszący się opinią liberalnego. Rakowski zebrał w nim zespół dziennikarzy, którzy tworzyli wysoką jakość pisma, m.in. Mariana Turskiego, Dariusza Fikusa, Zygmunta Kałużyńskiego, Andrzeja Krzysztofa Wróblewskiego i Daniela Passenta. Nota bene wielu z nich pracowało wcześniej w „Po prostu”.

- To, że „Polityka” mogła sobie pozwolić na więcej, wynikało także z faktu, że Rakowski był człowiekiem zaufania władzy, i to ścisłego kierownictwa partyjnego, przede wszystkim samego Gomułki i Artura Starewicza, drugiej ręki Gomułki na froncie prasowym. Rakowski miał nadal tę umiejętność, jaką posiadł w październiku 1956 r., to jest znał granice wyznaczane przez partię i nie przekraczał ich. Wykorzystywał możliwości do maksimum, ale cienkiej czerwonej linii nigdy nie przekraczał - wyjaśnia historyk.

Z drugiej strony Komitet Centralny i sam Gomułka nie zawsze byli z „Polityki” zadowoleni - w 1960 r. za nieprawomyślny artykuł Rakowski został chwilowo zdymisjonowany, a w marcu 1968 r. redakcja odmówiła publikacji antysemickiego tekstu. Cenili ją natomiast czytelnicy, nakład z 9,9 tys. egzemplarzy wzrósł do 47 tys., a Rakowski cieszył się sympatią środowiska dziennikarskiego.
„>>Polityka<< jest najlepszym tygodnikiem w kraju” – cytuje kierownika Biura Prasy KC PZPR Artura Starewicza dr Przeperski.

Sam Rakowski obracał się w kręgu warszawskiej inteligencji. W 1952 r. ożenił się z utalentowaną skrzypaczką Wandą Wiłkomirską, co pozwoliło mu wejść w środowisko artystyczne, skądinąd nie zawsze pozytywnie nastawione do władzy. Jako redaktor naczelny „Polityki” należał do elity PRL-u, dobrze zarabiał, mógł wyjeżdżać za granicę. W 1962 r. odbył podróż do USA, gdzie spotkał się z samym prezydentem Johnem F. Kennedym. Z kolei podczas pobytu w ZSRR miał okazję zetknąć się z Nikitą Chruszczowem. Znał niemiecki, rosyjski i angielski. Nadal

interesował się sytuacją Niemiec Zachodnich, nawiązał kontakty z tamtejszymi politykami. Co rok-dwa wydawał kolejną reportażową albo publicystyczną książkę.

Zrobić karierę

O ile stosunek Rakowskiego do Gomułki był ambiwalentny, to z Gierkiem miał o wiele lepsze relacje. Kontakty nawiązali w 1967 r., a Gierek objął wtedy redaktora swoją protekcją. Natomiast po objęciu przezeń funkcji I sekretarza znalazł w Rakowskim gorącego zwolennika.

- Początkowo stosunek Rakowskiego do Gierka był entuzjastyczny. Wyobrażał on sobie go jako modernizatora, który wprowadzi Polskę w nowoczesny socjalizm XXI w., sensowne zasady zarządzania i quasi rynkową gospodarkę. Ale gdzieś w połowie lat 70. stało się jasne, że I sekretarz tego wszystkiego nie zrobi, bo ma zupełnie inne horyzonty myślowe. Wtedy pojawiły się u Rakowskiego głęboka niechęć i rozgoryczenie – mówi historyk. Miały one charakter nie tylko ideowy, ale także osobisty. Rakowski jako człowiek ambitny bardzo chciał zrobić karierę polityczną u boku Gierka i bardzo przeżył to, że ten nie mianował go ministrem kultury.

Polityka była drugą pasją Rakowskiego. Od samego początku swojej kariery obracał się w politycznych kręgach. W 1972 r. został posłem i był nim przez wszystkie kolejne kadencje do 1989 r. W 1975 został członkiem KC PZPR. Wreszcie w lutym 1981 r. objął stanowisko wicepremiera w rządzie Wojciecha Jaruzelskiego.

– Na zostanie wicepremierem zdecydował się z powodów ambicjonalnych. Z jednej strony osiągnięcie takiego stanowiska w skomplikowanej układance politycznej PRL było pewnym osiągnięciem. Z drugiej zaś Rakowski był człowiekiem czynu i działania. Jako wicepremier i to w dodatku od tak istotnej wtedy sprawy, jaką były kontakty ze związkami zawodowymi, z dnia na dzień stał się jednym z najważniejszych ludzi w kraju. To musiało odpowiadać jego ambicjom i przekonaniu, że jest stworzony do dużej politycznej roboty – wyjaśnia dr Przeperski.

Premier ostatniej szansy

Jako wicepremier wpadł w wir gorącego okresu 1981 r.: strajków, powstania Solidarności, radzieckich nacisków. „Od lata 1981 r. miał jeden cel: uchronienie państwa od krachu” – pisze autor biografii. W walce z Solidarnością topniał jego liberalizm, a rósł radykalizm. A po 13 grudnia – raz jeszcze zacytujmy historyka – „stał się jedną z twarzy stanu wojennego”. 25 sierpnia 1983 r. wziął udział w spotkaniu ze stoczniowcami Stoczni Gdańskiej w sali BHP. Wypadł fatalnie i w opinii wielu skompromitował się.

W następnych latach jego pozycja we władzach słabła, a w listopadzie 1985 r. przestał być wicepremierem. Odsunięcie od głównego nurtu polityki, które bardzo boleśnie przeżył, trwało do 1987 r. Wtedy decyzją Jaruzelskiego został członkiem Biura Politycznego, a rok później, we wrześniu 1988, stanął na czele rządu. Miał być „premierem ostatniej szansy”, który wyciągnie kraj z głębokiego kryzysu ekonomicznego.

- Wokół jego rządu powstało wiele mitów. Na przykład ten, że wprowadził reformy umożliwiające powstanie w Polsce kapitalizmu. Jemu nie chodziło o stworzenie kapitalizmu, tylko o ochronienie systemu i ocalenie monowładzy PZPR. I to mu się absolutnie nie udało. Wszystkie działania, które podjął w tym kierunku okazały się nieskuteczne. W lutym 1989 r. powstała sławetna ustawa o niektórych warunkach konsolidacji gospodarki narodowej, która znacznie przyspieszyła proces uwłaszczenia nomenklatury i tworzenia spółek nomenklaturowych. Te procesy były niezwykle dewastujące dla PRL-u, ale też dla polskiej gospodarki, bo rozpoczęły rozkradanie majątku narodowego na wielką skalę. Rakowskiemu ani nie udało się więc uchronić komunizmu, ani substancji narodowej. Jego rząd był rządem porażki. Wiele obiecywał, ale nic nie zdołał zrealizować – mówi dr Przeperski.

Jaka powinna być ocena Mieczysława F. Rakowskiego? Zdaniem autora jego biografii był barwną postacią PRL, a w jego życiorysie odbijają się kolejne dekady Polski Ludowej i rozmaite zachodzące wtedy procesy. Był człowiekiem ambitnym, bardzo pracowitym i budzącym podziw. A jednocześnie był osobą, której wybory polityczne nie do końca można podzielać.

Pawel Stachnik

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.