IMŚ – dlaczego w Melbourne cudu nie będzie…

Czytaj dalej
Fot. Jarosław Pabijan
Michał Żurowski

IMŚ – dlaczego w Melbourne cudu nie będzie…

Michał Żurowski

Jeszcze na początku września – gdy przed Grand Prix Niemiec Jason Doyle miał tylko 3 punkty przewagi nad Maciejem Janowskim i 4 punkty nad Patrykiem Dudkiem – można było liczyć, że poranek w ostatnią sobotę października będzie bardzo emocjonujący. Tak, to jutro – o 9.30 w Canal+ Grand Prix Australii, ostatni akt Indywidualnych Mistrzostw Świata Na Żużlu 2017. Emocje jednak już nie te, co latem. Sprawa tytułu wydaje się rozstrzygnięta. Ale...

W trzech ostatnich zawodach Janowski zrobił wszystko, a Dudek zapewne wystarczająco wiele, by mistrzem nie zostać. Doyle natomiast jechał na tyle konsekwentnie i skutecznie, że trudno przypuszczać, by przed własną publicznością stracił prowadzenie w całym cyklu. Bo dziś jego przewaga nad drugim w klasyfikacji Dudkiem, to już 14 punktów.

Transmisję rzecz jasna polecam, powtarzając sobie zaklęcie: „To sport – wszystko może się zdarzyć”, ale nie pamiętam, by w IMŚ ktoś odrobił taką stratę rzutem na taśmę. Co więcej, przed ostatnią Grand Prix z reguły było już „pozamiatane”.

W dalszej części artykułu:

  • co się może zdarzyć na torze w Melbourne
  • jak to bywało na finiszu cyklu w ostatnich latach
  • pamiętacie 2003 rok i norweskie Hamar?

Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów

  • dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
  • codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
  • artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
  • co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.
Kup dostęp
Masz już konto? Zaloguj się
Michał Żurowski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.