III liga: Punkt piłkarskiego Falubazu też jest dobry

Czytaj dalej
Fot. Materiały KGHM Zanam
Andrzej Flügel

III liga: Punkt piłkarskiego Falubazu też jest dobry

Andrzej Flügel

Jeszcze przed kilkoma miesiącami ekipa z Polkowic w starciu z Falubazem byłaby absolutnym faworytem. Przegrała barażowy mecz z Górnikiem Wałbrzych o zwycięstwo w poprzednim sezonie w trzeciej lidze i straciła szansę na awans. Wiele się jednak zmieniło, odeszło kilku piłkarzy, stąd słabszy start.

Zielonogórzanie przed tygodniem wygrali w Pawłowicach z Pniówkiem i było jasne, że jeśli chcą skutecznie walczyć o utrzymanie muszą punktować na wyjazdach. Wyszli jednak na boisko jacyś przestraszeni. Być może stadionem zapleczem i warunkami jakie mają zespoły, bo wszystko jest tam na poziomie ekstraklasowym. W 2 min Dawid Wacławczyk uderzył z bliska. Na szczęście się pomylił, bo pewnie tak szybko zdobyta bramka ustawiłaby ten mecz. Falubaz przetrwał burzę i pomału wracał do ,,żywych”. W 15 min goście za sprawą Piotra Andrzejczaka pierwszy raz strzelili na bramkę. Potem gra się wyrównała. Falubaz potrafił się utrzymywać przy piłce, już nie tylko się bronił, ale też atakował. Inna sprawa, że oba zespoły grały bardzo zachowawczo jakby bardziej pilnowały tyłów i tego żeby nie stracić gola niż go strzelić.

Ostre były reprymendy trenerów w szatni, bo po przerwie oba zespoły zagrały szybciej, lepiej i ciekawiej. Raz atakowała jedna ekipa, za chwilę druga. Wreszcie były strzały i spięcia pod bramkami. Stało się jasne, że w tym spotkaniu jedna udana akcja i ewentualna bramka może rozstrzygnąć.

Nie udało się, choć trzeba przyznać, że zielonogórzanie byli bliżej strzelenia gola. W 88 min w pole karne wpadł Szymon Kobusiński. Atakował go zostawiony za plecami obrońca. Pewnie gdyby zielonogórzanin wywrócił się, sędzia musiałby wskazać na wapno. Zabrakło jednak doświadczenia, bo Kobusińki oddał strzał i arbiter zastosował przywilej korzyści. W doliczonym czasie znów mieliśmy kapitalną szansę. Najlepszy w naszej drużynie Mateusz Borys świetnie w polu karnym dostrzegł Andrzejczaka. Kapitan Falubazu miał ogromną szansę, ale tak długo zwlekał ze strzałem, że ubiegł go obrońca gospodarzy, a za chwilę rozległ się ostatni gwizdek.

Andrzej Flügel

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.