Filip Musiał, Oddział IPN w Krakowie

Honor ponad życie – gen. August Emil Fieldorf „Nil”

Gen. Emil Fieldorf „Nil”. Zdjęcie wykonane po aresztowaniu przez UB Fot. IPN Gen. Emil Fieldorf „Nil”. Zdjęcie wykonane po aresztowaniu przez UB
Filip Musiał, Oddział IPN w Krakowie

Krakowski Oddział IPN i "Dziennik Polski" przypominają. Jego ciało wrzucono do dołu śmierci – najpewniej na słynnej Kwaterze „Ł” warszawskiego cmentarza wojskowego na Powązkach. Szczątków do dzisiaj nie odnaleziono.

Dnia 24 lutego 1953 r. o godz. 15 na terenie tamt[ejszego] Więzienia zostanie wykonany wyrok w stosunku do Augusta Emila Fieldorf […] Proszę o wydanie niezbędnych zarządzeń do wykonania egzekucji” - pisała Alicja Graff z Generalnej Prokuratury do naczelnika więzienia przy ul. Rakowieckiej na warszawskim Mokotowie.

Oficer bojowy o silnej woli

August Emil Fieldorf jest jedną z najbardziej znanych postaci polskiej historii najnowszej. Życia ludzkiego nie da opisać się orderami i odznaczeniami, ale gdy spojrzymy na mundur gen. „Nila” ze Złotym i Srebrnym Krzyżem Orderu Wojskowego Virtuti Militari, z czterema Krzyżami Walecznych, z Krzyżem Niepodległości i Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, i dodamy do tego, że pośmiertnie - w 2006 r. - został odznaczony Orderem Orła Białego, to nie możemy mieć wątpliwości, że mamy do czynienia z postacią wybitną.

Urodził się w Krakowie i tu się wychowywał. Na kamienicy przy ul. Lubicz 24, w której spędził dzieciństwo, zamontowano poświęconą mu tablicę pamiątkową. Miał 19 lat gdy rozpoczął swój niepodległościowy szlak, z którego nie zszedł do śmierci. Zgłosił się wówczas ochotniczo do Legionów Polskich. Walczył na froncie rosyjskim, awansował, kształcił się. Po walkach pod Hulewiczami został po raz pierwszy uhonorowany Krzyżem Virtuti Militari.

Po kryzysie przysięgowym walczył w austriackiej C.K. armii na froncie włoskim, ale w czasie urlopu opuścił jej szeregi i zgłosił się do Polskiej Organizacji Wojskowej. Uczestniczył w wyzwalaniu Krakowa z rąk austriackich w listopadzie 1918 r., a potem wstąpił do Wojska Polskiego.

Walczył w wojnie polsko-bolszewickiej. Po walkach o Lidę napisano o nim, że pokazał „wszelkie zalety oficera bojowego o silnej woli i silnym postanowieniu”. Był wszędzie tam, gdzie Rzeczpospolita go potrzebowała. W dwudziestoleciu międzywojennym przechodził kolejne stanowiska w Wojsku Polskim, a w 1935 r. został przeniesiony do Korpusu Ochrony Pogranicza. Walczył we wrześniowych bojach, a po rozbiciu jego pułku usiłował przedostać się na Zachód. Ujęty na granicy słowacko-węgierskiej kilka tygodni spędził w obozie internowania na Słowacji, skąd zbiegł i przedostał się do Francji.

Legenda Armii Krajowej

Przydzielony do Wojskowego Biura dla Spraw Kraju, już latem 1940 r., w stopniu pułkownika, ruszył jako emisariusz do okupowanego kraju. Służył początkowo w Komendzie Głównej Związku Walki Zbrojnej. Potem czasowo delegowano go do Okręgu Wileńskiego, a następnie objął komendę nad Obszarem Białystok Armii Krajowej, już po zmianie nazwy ZWZ. Podziemna armia, ZWZ-AK, realizowała przede wszystkim dwa nurty działań - przygotowanie do powstania oraz walkę bieżącą. Zmiana sytuacji geopolitycznej sprawiła, że od jesieni 1942 r. dowództwo AK przygotowywało się do utworzenia Kierownictwa Dywersji - nowego pionu odpowiedzialnego za walkę bieżącą, nazwanego w skrócie Kedywem. Formalnie powołano go w styczniu 1943 r., a komendę nad nim objął płk Fieldorf - posługujący się w tym czasie pseudonimem „Nil”.

Dowodził pionem, w którym - jak się szacuje - ostatecznie walczyło ok. 3 tys. żołnierzy, a który przejął aparat struktur zajmujących się wcześniej walką bieżącą - Związku Odwetu i „Wachlarza”. Kedyw realizował zadania z zakresu sabotażu i dywersji, siał terror wobec wroga i podejmował szeroko pojętą samoobronę społeczną.

„Nil” stał legendą Polskiego Państwa Podziemnego. Kierowany przez niego - i jego następców - Kedyw przeprowadzał tysiące działań sabotażowych niszcząc niemieckie transporty kolejowe, samochody, samoloty, uderzając w infrastrukturę czy magazyny i składy wojskowe. Głośnym echem niosły się akcje likwidacyjne Niemców najbardziej w największym stopniu odpowiedzialnych za okupacyjny terror - z najgłośniejszą wymierzoną w dowódcę SS i Policji w dystrykcie warszawskim - Franza Kutscherę. Ale nie mniej znane były realizowane przez Kedyw akcje „Arsenał”, „Celestynów”, czy też „Główki”

- w ramach której w Krakowie podjęto próbę zamachu na wyższego dowódcę SS i Policji w Kraju Warty i Generalnym Gubernatorstwie Wilhelma Koppe. Bezprecedensowa była akcja „Góral”, w czasie której oddziały dywersyjne Wojska Polskiego w konspiracji przejęły niemiecki samochód przewożący ok. 105 mln złotych okupacyjnych - tzw. górali.

Kraków - ze względu na to, że był stolicą Generalnego Gubernatorstwa - był w wysokim stopniu nasycony niemieckimi jednostkami. Mimo to krakowski Kedyw przeprowadził m.in. akcję na Bank Emisyjny, a na Podkarpaciu jednostki dywersyjne Okręgu Krakowskiego AK zrealizowały akcję „Jula” wysadzając mosty w Tryńczy, Rogoźnie oraz Nowosielcach. Były one realizowane już w czasie gdy „Nil” pozostawał poza Kedywem.

Zadaniem pionu dywersji było także likwidowanie zdrajców i niemieckich konfidentów, ale również ochrona ludności cywilnej przed pospolitymi przestępcami.

Skazany patrzył mi cały czas w oczy…

Skuteczność gen. Fieldorfa sprawiła, że jesienią 1943 r. gen. Tadeusz Komorowski „Bór” powierzył mu zadanie zbudowania organizacji „Niepodległość”, krypt. „NIE”, która miała być kadrową strukturą przewidzianą do działania na wypadek okupacji sowieckiej. Tym zajmował się w kolejnych miesiącach - tworząc silnie zakonspirowane kadry. Z tego też powodu nie uczestniczył w Powstaniu Warszawskim. Tuż przed rozwiązaniem AK - już w stopniu generała - pełnił jednak funkcję zastępcy dowódcy AK, gen. Leopolda Okulickiego „Niedźwiadka”.

Został aresztowany przez sowieckie NKWD w marcu 1945 r. Nierozpoznany - pod fałszywym nazwiskiem Walenty Gdanicki - został zesłany w głąb Sowietów, w okolice Swierdłowska. Do Polski zajętej przez Armię Czerwoną, w której ustanowiono uzurpatorską komunistyczną władzę wrócił w 1947 r. - wciąż jako kolejarz Gdanicki. Z początkiem 1948 r. ujawnił się przed komunistami, nie prowadził działalności konspiracyjnej. Po wielu latach konspiracji, zsyłki, ukrywania się powrócił do rodziny. Mimo to został aresztowany w listopadzie 1950 r. Przeszedł ciężkie śledztwo, w czasie którego głównym zarzutem, jaki mu stawiano - popierając je wymuszonymi torturami zeznaniami świadków, jego dawnych podkomendnych - były działania zbrojne przeciwko działaczom lewicowym i sowieckiej partyzantce.

Zdecydowanie odrzucał fałszywe oskarżenia. Skazano go przed sądem powszechnym z tzw. dekretu sierpniowego - „o wymiarze kary dla faszystowsko-hitlerowskich zbrodniarzy winnych zabójstw i znęcania się nad ludnością cywilną i jeńcami oraz dla zdrajców Narodu Polskiego”. Tak jak niemieccy zbrodniarze wojenni, miał zostać powieszony. Komuniści, chcąc legitymować swą uzurpatorską władzę niszczyli w ten sposób symbol Polski Podziemnej, jednego z najbardziej znanych oficerów Wojska Polskiego. Takie propagandowe działania sprzyjały budowie fałszywej narracji „odrodzonej” Polski czy „ludowego” WP.

W czasie ostatniego widzenia z żoną, w mokotowskim więzieniu powiedział do niej: „Czy wiesz dlaczego mnie skazali? Bo odmówiłem współpracy z nimi. Pamiętaj, żebyś nie prosiła ich o łaskę! Zabraniam tego”. Zamordowano go w piwnicach więzienia przy ul. Rakowieckiej 37 w Warszawie (dzisiaj powstaje tam Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL). Komunistyczny prokurator nadzorujący wykonanie wyroku Witold Gatner tak opisywał moment egzekucji: „Skazany patrzył mi cały czas w oczy. Stał wyprostowany. Nikt go nie podtrzymywał. Po odczytaniu dokumentów zapytałem skazanego, czy ma jakieś życzenie. Na to odpowiedział: „Proszę powiadomić rodzinę”. Oświadczyłem, że rodzina będzie powiadomiona. […] Wówczas powiedziałem: »Zarządzam wykonanie wyroku«. […] Postawę skazanego określiłbym jako godną. Sprawiał wrażenie bardzo twardego. Można było wprost podziwiać opanowanie w obliczu tak dramatycznego wydarzenia. Nie krzyczał i nie wykonywał żadnych gestów”.

Jego ciało wrzucono do dołu śmierci - najpewniej na słynnej Kwaterze „Ł” warszawskiego cmentarza wojskowego na Powązkach. Szczątków do dzisiaj nie odnaleziono.

Po „odwilży”, na wniosek rodziny, sprawę Generała poddano rewizji. Po uzupełnieniu materiału dowodowego została umorzona. Dopiero w 1989 r. prokurator generalny PRL uznał, że „Nil” był niewinny. A w wolnej już Polsce w 1992 r. wszczęto śledztwo w sprawie zbrodni sądowej popełnionej na gen. Fieldorfie. Jednak żadnej z osób, które doprowadziły do jego zamordowania nie postawiono przed sądem.

Gen. Fieldorf ma dzisiaj ulice swego imienia, pomniki i popiersia, jest także patronem specjalsów - stacjonującej w Krakowie Jednostki Wojskowej NIL. Jest jedną z najbardziej znanych postaci konspiracji niepodległościowej z lat II wojny światowej i zarazem jedną z najbardziej znanych ofiar zbrodni komunistycznych. W wolnej Polsce pamięć o Generale, który miał być zapomniany, trwa, będąc świadectwem przełamania komunistycznej narracji - przynajmniej w sferze narracji historycznej oraz symboliki państwowej.

Filip Musiał, Oddział IPN w Krakowie

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.