Helena Krajewska, rzeczniczka Polskiej Akcji Humanitarnej: Staramy się zawsze sprowadzać naszą pomoc do pojedynczego człowieka

Czytaj dalej
Fot. EPA/HAITHAM IMAD
Katarzyna Kachel

Helena Krajewska, rzeczniczka Polskiej Akcji Humanitarnej: Staramy się zawsze sprowadzać naszą pomoc do pojedynczego człowieka

Katarzyna Kachel

Zmieniliśmy dziś sposób myślenia o osobach potrzebujących pomocy humanitarnej, a więc nie są to już tylko nieznajomi ludzie tysiące kilometrów stąd, o których nic nie wiemy, poza tym, że dotknęła ich tragedia - mówi Helena Krajewska, rzeczniczka Polskiej Akcji Humanitarnej. - Teraz kryzysy stały się bardziej namacalne, między innymi dzięki mediom społecznościowym i dostępowi do błyskawicznie podawanych wiadomości czy zdjęć, ale i dlatego, że coraz więcej tych kryzysów wydarza się na granicach Europy czy tuż za naszą miedzą.

Jak wygląda życie rodzin w Khan Yunis?
Sytuacja humanitarna w Strefie Gazy jest katastrofalna – brakuje wszystkiego, zwłaszcza wody, żywności, leków. Obszar Gazy jest nieustannie ostrzeliwany i nie ma tam żadnego bezpiecznego miejsca, w którym ludność cywilna mogłaby się schronić. Wiemy, że w wyniku konfliktu życie straciło już ponad 20 tysięcy osób, a ponad 50 tysięcy zostało rannych. Szacuje się, że 70% ofiar to kobiety i dzieci. Liczby rannych i zabitych rosną z każdym dniem. Do tej pory blisko 1,9 mln osób, a więc 80% mieszkańców Strefy, musiało opuścić swoje domy. Przebywają w tej chwili głównie w jej południowej części, wciąż narażeni na ostrzały i odcięci od świata zewnętrznego. Potrzeby w całej Strefie Gazy są ogromne, trudna sytuacja panuje zwłaszcza na południu, w tym w Khan Yunis, gdzie ludzie zmagają się z brakiem dostępu do żywności, czystej wody, elektryczności, schronienia oraz pomocy medycznej, a potrzebuje ich bardzo wiele osób naraz. System ochrony zdrowia uległ załamaniu, wiele placówek zostało całkowicie zniszczonych, co oznacza, że nie ma możliwości udzielania nawet podstawowej pomocy medycznej. Większość osób mieszka w prowizorycznych tymczasowych schronieniach, więc zbliżająca się zima i niskie temperatury będą dla nich dodatkowym zagrożeniem.
Brak dostępu do czystej wody oraz schronień wyposażonych w toalety czy prysznice sprawia, że wiele osób nie ma możliwości zachowania podstawowych zasad higieny i sprzyja to rozprzestrzenianiu chorób zakaźnych, takich jak cholera, biegunka oraz infekcje dróg oddechowych. W sytuacji braku do podstawowej opieki medycznej może to prowadzić do utraty zdrowia, a nawet życia.

Można do nich dotrzeć z pomocą humanitarną?
Dostęp do Strefy dla organizacji humanitarnych jest bardzo trudny ze względu na bardzo intensywne działania zbrojne. Dlatego dostawy z pomocą humanitarną, które docierają do Gazy, są w tym momencie ograniczone i niewspółmierne do stale rosnących potrzeb. W sytuacji kryzysu PAH stara się zawsze być na miejscu i poprzez swój Zespół Reagowania Natychmiastowego działać w terenie, ze wsparciem organizacji lokalnych. Niekiedy jednak jest to wyjątkowo trudne czy nawet niemożliwe, wówczas nawiązujemy takie współprace na odległość. Tak jak właśnie w tym przypadku, dlatego PAH w Gazie współpracuje z CARE – tą samą organizacją, z którą działamy w Ukrainie i Polsce, oraz której pracownicy są również obecni bezpośrednio na miejscu. Jest to o tyle istotne, że żadne organizacje, które wcześniej nie działały w Strefie, nie mogą już do niej wjechać.
PAH we współpracy z CARE już wkrótce dostarczy zestawy do zapewnienia podstawowej higieny osobistej do rodzin w Khan Yunis na południu Strefy Gazy. W każdym przekazanym zestawie znajdą się podstawowe środki czystości, takie jak mydło, pasta do zębów, szampon, produkty do higieny menstruacyjnej oraz środki do prania. Są one niezbędne do zachowania podstawowej higieny osobistej w sytuacji, kiedy dostęp do takich artykułów jest obecnie praktycznie niemożliwy. Pierwsze dostawy pomocy dotrą do Khan Yunis już na początku stycznia. Można wesprzeć tę pomoc na stronie: https://www.pah.org.pl/strefa-gazy/

Katastrofa humanitarna w Strefie Gazy jest najnowszym kryzysem z długiej listy, z którymi PAH mierzy się od 31 lat. Jest inna od pozostałych?
Zazwyczaj mówimy o kryzysach humanitarnych, tak jak w przypadku sytuacji w Madagaskarze, Sudanie Południowym czy innych miejscach, w których pomagamy od dłuższego czasu. To nie oznacza, że potrzeby nie są znaczne, jednak nie mamy do czynienia z tak tragicznymi warunkami dla ludności cywilnej, jak w Strefie Gazy obecnie. Dlatego mówiąc o Strefie Gazy, używamy określenia katastrofa humanitarna. Po pierwsze, potrzeby humanitarne wzrosły tam w bardzo szybkim tempie i nie ustępują, ale rosną każdego dnia. Katastrofalny głód dotyczy już części ludności, ale praktycznie nikt na miejscu nie wie, kiedy zje następny posiłek. Ciągłe ostrzały można porównać do wielu miast i wsi w Ukrainie, zwłaszcza na wschodzie, ale nie do tego stopnia znowu. Nie istnieje już w zasadzie ochrona zdrowia, nie działa zdecydowana większość placówek medycznych. A pomoc humanitarna nie może dotrzeć na miejsce poza nielicznymi konwojami, co bardzo pogarsza sytuację w Strefie. Tak, to innego rodzaju kryzys niż większość kryzysów, z którymi się stykaliśmy, choć gdybym miała szukać porównania z historii PAH, sięgnęłabym np. do oblężenia Sarajewa, które trwało o wiele dłużej, jednak pociągnęło za sobą mniej ofiar wśród ludności cywilnej (choć liczba ofiar nigdy do końca nie została ustalona, co może się wydarzyć także w przypadku Strefy Gazy).

Czy jest kraj, do którego pomoc nieprzerwanie płynie od początku powstania PAH?
Nie ma takiego kraju na szczęście, bo to oznaczałoby, że przez 31 lat nie udało się na tyle wesprzeć takiego kraju, by nie potrzebował pomocy humanitarnej. Jednak jest wiele państw, w których pracujemy od lat – przykładem może być Somalia, w której jesteśmy obecni od 2011 roku, gdy doszło do tragicznej w skutkach suszy, jak i Sudan Południowy, na terenie którego zaczynaliśmy działania jeszcze przed uzyskaniem przez niego niepodległości od Sudanu, w 2006 roku. W samej Ukrainie niesiemy pomoc od 2014 roku, czyli od początku wojny, której nagłą i obejmującą cały kraj eskalację odczuliśmy 24 lutego 2022 roku. Jednak cieszymy się, że w niektórych krajach potrzeby humanitarne zmieniają się w potrzeby rozwojowe, co pozwala na większe zaangażowanie lokalnych organizacji, dofinansowanie projektów innego rodzaju, także na „wyjście” aktorów humanitarnych, które nie są już tak niezbędne na miejscu. Jako PAH otwieramy jednak nowe biura tam, gdzie jesteśmy potrzebni – w 2022 roku na przykład w Madagaskarze, który doświadcza dużego kryzysu humanitarnego na południu wyspy.

Jak zmieniała się twarz potrzebujących na przestrzeni tych wszystkich lat?
To trudne pytanie, bo ile sytuacji, kryzysów i potrzeb, tyle twarzy, imion i historii. Staramy się zawsze sprowadzać naszą pomoc do pojedynczego człowieka, aby uświadomić, że osoby potrzebujące to nie monolit, a ich potrzeb nie można generalizować. Myślę jednak, że coraz częściej w historiach osób cierpiących w wyniku kryzysów humanitarnych pojawiają się kwestie klimatyczne – powodzie, susze, osuwiska błotne, pożary, cyklony, rozprzestrzenianie się chorób przenoszonych przez komary itp. Kiedyś w opinii publicznej uchodźcą mógł być tylko ktoś uciekający przed prześladowaniem czy konfliktem, teraz, choć nie jest to uregulowane prawnie, są już uchodźcy klimatyczni. Wydaje mi się też, że po drodze i my sami zmieniliśmy sposób myślenia o osobach potrzebujących pomocy humanitarnej, a więc nie są to już tylko nieznajomi ludzie tysiące kilometrów stąd, o których nic nie wiemy, poza tym, że dotknęła ich tragedia. Teraz kryzysy stały się bardziej namacalne, między innymi dzięki mediom społecznościowym i dostępowi do błyskawicznie podawanych wiadomości czy zdjęć, ale i dlatego, że coraz więcej tych kryzysów wydarza się na granicach Europy czy tuż za naszą miedzą.

Czy pomagać jest dziś trudniej czy łatwiej?
Łatwiej, bo jest coraz więcej osób świadomych swojej odpowiedzialności za osoby wymagające wsparcia, coraz więcej firm gotowych do dzielenia się swoimi zyskami, aby pomagać na dużą skalę. Wiemy również więcej jako społeczeństwo o świecie, globalnych zależnościach i kryzysach humanitarnych oraz o wpływie zmian klimatu, a więc nam, jako organizacjom, łatwiej mówić o tych kwestiach i spotykać się ze zrozumieniem społecznym. Przyzwyczailiśmy się też do zbiórek, gromadzenia środków podczas koncertów, wystaw, specjalnych okazji, ale mamy też wobec nich duże wymagania – i to dobrze, bo powinniśmy świadomie decydować się na to, którą organizację wesprzemy naszymi pieniędzmi.
Trudniej, bo jest bardzo wiele nowych kryzysów i wiele krytycznie ważnych potrzeb, a dofinansowanie, zwłaszcza ze strony krajów i dużych organizacji czy instytucji międzynarodowych – ograniczone. To oznacza po prostu, że trzeba zadecydować, komu i w jakim stopniu pomóc, bo nie można dotrzeć do wszystkich potrzebujących. Nowe konflikty czy katastrofy zajmują miejsce poprzednich w czołówkach gazet i portali, a trwające i przeciągające się, często bardzo poważne, kryzysy nie są w stanie uzyskać niezbędnego nagłośnienia. Dlatego organizacje muszą bardzo ostrożnie rozporządzać swoimi budżetami i decydować o angażowaniu się w kolejnych miejscach, aby nie odebrać wsparcia osobom, którym go udzielają w innych krajach. To trudne decyzje, wręcz niemożliwe. I będzie ich coraz więcej, bo według prognoz ONZ w 2024 roku pomocą organizacji humanitarnych objętych zostanie ok. 181 mln ludzi, czyli zaledwie 60%ludzi, którzy faktycznie będą tej pomocy potrzebować. Jest więc to najniższy wskaźnik wypełnienia prognozy w ciągu ostatnich lat, a konsekwencje mogą być poważne.

Według szacunków w 2024 roku 300 milionów osób będzie potrzebowało pomocy, by zaspokoić podstawowe potrzeby życiowe. Te liczby wciąż rosną?
Ogłoszona ogólna liczba osób potrzebujących pomocy w 2024 roku jest niższa niż zakładano, ale także niższa niż w ubiegłym roku. Nie jest to jednak efektem działań i zmniejszenia skali potrzeb, ale między innymi zaostrzenia kryteriów, według których są one analizowane. Zatem pod uwagę bierze się jedynie osoby, które krytycznie potrzebują wsparcia humanitarnego, pomijając tych, którzy tego wsparcia potrzebują w mniejszym stopniu. Jednak kilka ostatnich lat pokazuje nam, że liczba potrzebujących na świecie wzrasta, podobnie jak liczba miejsc zapalnych, które mogą wywoływać kolejne kryzysy. Ten rok był bardzo wymagający dla pomocy humanitarnej, a kolejny – niestety – prawdopodobnie będzie jeszcze trudniejszy.

Wojny, katastrofy naturalne i nagłe kryzysy to obraz mijającego 2023, który jak pani pisze, był jednym z najgorętszych okresów dla pomocy humanitarnej w Polsce i na świecie. Gdzie wciąż ta pomoc jest najbardziej potrzebna?
W kolejnym roku najpoważniejszym zagrożeniem dla ludności cywilnej pozostaną konflikty zbrojne. Trwające i nowe wojny oznaczają załamanie gospodarcze, przerwanie łańcucha dostaw, utrudniony dostęp do wielu regionów oraz masowe ucieczki ludności, ale także zagrażają bezpośrednio życiu i zdrowiu cywilów. Coraz większą rolę będą odgrywały też zmiany klimatu i ich skutki. Bez względu jednak na przyczyny kryzysy humanitarne pozostaną realną i palącą kwestią w 2024 roku. Najpoważniejsza sytuacja będzie miała miejsce w krajach Afryki Wschodniej i Południowej, a także na Bliskim Wschodzie i w Ameryce Łacińskiej. Należy także pamiętać o Ukrainie, gdzie konflikt zmusza miliony ludzi do życia w realiach wojny lub do ucieczki z kraju. Możemy wskazać na kilka głównych obszarów, w których potrzebne będzie międzynarodowe wsparcie. Jednym z nich jest dostęp do żywności. W nowym roku aż 333 mln osób z 78 państw będzie zagrożonych niedożywieniem. Jednymi z najbardziej narażonych na głód są mieszkańcy Sudanu Południowego, w którym kryzys ten pogłębiany jest przez niską jakość upraw i wysokie ceny żywności, a także nieustający wzrost liczby uchodźców z sąsiedniego Sudanu, uciekających przed rozwijającym się tam konfliktem. Innym poważnym problemem będzie rozwój niebezpiecznych chorób, w tym cholery czy malarii. W minionym roku przypadki cholery zanotowano w 16 państwach afrykańskich. Wzrost liczby zakażeń wywoływany jest przede wszystkim przez brak dostępu do czystej wody i odpowiedniej jakości sanitariatów. Wzrośnie także ryzyko zarażenia malarią lub dengą – w ciągu kolejnych 25 lat narażonych na nie będzie prawie miliard ludzi (w porównaniu do 873 mln teraz)

Działania PAH w 2024 roku można wspierać na: www.pah.org.pl/wplac

Katarzyna Kachel

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.