Grzegorz Tabasz o sowie: Choć oczy ma dookoła głowy, ledwo widzi co je

Czytaj dalej
Grzegorz Tabasz

Grzegorz Tabasz o sowie: Choć oczy ma dookoła głowy, ledwo widzi co je

Grzegorz Tabasz

Nad wodami i lądem, jak żagiel skrzydlaty bezszelestnym i cichym ścigałam go lotem… Cytat, który zapamiętałem z antycznej tragedii Ajschylosa doskonale opisuje lot naszych sów. Od pospolitych puszczyków poczynając, na bardzo rzadkich puchaczach kończąc. Cicha, latająca śmierć. Precyzyjna i bezwzględna. Co do tragedii Ajschylosa, to sów w nich brak, za to sporo krwawych mordów i zemsty. Brrr, wolę nasze sowy…

Ruch skrzydeł jest rzeczywiście niesłyszalny, co pozwala nocnym drapieżnikom na skuteczne łowy. Pospolity i spotykany nawet w miastach puszczyk to rewelacyjna maszynka do chwytania gryzoni. Miękkie i aksamitne pióra to dopiero część sukcesu. Ptak dysponuje także doskonałym narządem wzroku. Nieproporcjonalnie duże w stosunku do całego mózgu gałki oczne umieszczone inaczej niż u innych ptaków na przedzie głowy obok siebie. Tak jak u ludzi. Dno oka pokrywa odblaskowa warstwa komórek wzmacniająca najsłabszy refleks światła. Oczy pracują niczym lornetka połączona z noktowizorem.

Małe gryzonie puszczyk wypatrzy z odległości kilkudziesięciu metrów nawet w bezksiężycową, pochmurną noc. Jeśli zaś księżyc jest w pełni, żaden szczegół nie ujdzie uwadze sowy. W księżycową noc sowy widzą jak my w dzień, tyle że prawdopodobnie w czarnobiałej wersji obrazu. Tego akurat nie jesteśmy pewni, ale widzenie w kolorach w niczym nie zwiększy sukcesu łowieckiego. Natura nie lubi marnować energii na nieprzydatne gadżety… Byłbym zapomniał: są jeszcze uszy. Ustawione po bokach głowy, otoczone piórami w kształcie lejka, zwanego szlarą. Doskonale skupiają i wzmacniają najcichsze dźwięki. Puszczyk potrafi obracać głowę o prawie 270 stopni, nie ruszając przy tym resztą ciała, czego nie potrafią inne zwierzęta. Nocne łowy polegają na cierpliwym wsłuchiwaniu i wpatrywaniu się w otoczenie. Sowa przysiada na gałęzi i długo kręci głową, lokalizując cel. Resztę załatwi bezszelestny lot i ostre jak brzytwy szpony. Każda doskonałość ma swoją cenę. Każda sowa jest dalekowidzem i ... nie widzi tego, co je, nawet jeśli trzyma zdobycz w łapach. Przy posiłku jest zmuszona do używania zmysłu dotyku, czyli szczeciniastych piór ułożonych przy dziobie. Ot i feler. Bardzo ostre, ale o tym za chwilę.

Inna, nie mniej skuteczna, technika łowów polega na płoszeniu śpiących ptaków. Jeśli puszczyk wypatrzy przytulone do konarów śpiochy, próbuje je zmusić do ucieczki. Najlepiej przenikliwym, ponurym pohukiwaniem. A nuż rozbudzona sikorka zatrzepota panicznie skrzydłami? Czy też wystraszony wróbel spanikuje i zacznie w ciemności obijać się o gałęzie? O to chodzi. Cichy lot fascynuje naukowców pracujących na zlecenie wojska. Bezszelestny lot sowy zawdzięczają specjalnym frędzelkom na krawędzi aksamitnie miękkich piór. Zmierzony hałas lecącej sowy jest o osiemnaście decybeli mniejszy niż przy locie innych ptaków. Przy sowie wróbel czy gołąb hałasują niczym pociąg pospieszny. Bionicy, czyli specjaliści od podkradania patentów wymyślonych przez naturę, budują komputerowe modele pióra sowy i analizują ruch powietrza na sztucznym skrzydle. Przednia krawędź natarcia skrzydła, która rozcina strumień powietrza, musi mieć kształt delikatnego grzebyka. Pióra skrzydeł są pokryte aksamitnym meszkiem. Zaś krawędź tylna spływu zakończona jest frędzlami, które nadają jej ząbkowany kształt.

***

Bionicy już wiedzą, że owe cudowne frędzelki muszą być asymetrycznie ułożone i mieć obły kształt. Póki co, sztuczne modele skrzydła sowy pozwalają na redukcję halsu o śmieszne pięć decybeli. Cztery razy mniej niż u pospolitego puszczyka zwyczajnego! Cóż, natura miała miliony lat na opracowanie doskonałej konstrukcji i łatwo nie odda swoich tajemnic. Pewnie zapytacie, do czego nam potrzebne podpatrywanie sów. Choćby do bezszelestnie pracujących wentylatorów czy wirników elektrowni wiatrowych. To zbożny cel, ale można być pewnym, że pierwsze zastosowanie cichego lotu, jeśli ktoś zdoła wykorzystać tajniki lotu sów wykorzysta przemysł zbrojeniowy. Bezgłośne roje dronów i niesłyszalne statki powietrzne.
Polecam nocne podglądanie sów. Właśnie przystąpiły do godów. Minionego wieczora na kraju lasu słyszałem przynajmniej trzy samce. Donośne pohukiwanie, przy pomocy którego oznajmiały swoją obecność. I przejęcie rewiru łowieckiego. Niesamowite głosy, stały element klasycznych filmów grozy, wydają tylko samce. Jak to u ptaków. Gdzieś w ciemności w koronach drzew przesiadują panie puszczykowe. Adresatki samczych zabiegów, które lada chwila wybiorą ojca potomstwa. W łowieckim rewirze ilość pokarmu jest ograniczona. Zapotrzebowanie na pokarm wkrótce wzrośnie. Puszczyki są ptakami, które najwcześniej składają jaja. W końcówce lutego wylegną się pisklaki, które rodzice będą dokarmiać do końca lata. Biada polnikom, nornikom czy myszom wszystkich gatunków. Spłoszone po zachodzie słońca ptaki też wpadną w głodne dzioby. Rozpoznawanie głosów sów w epoce internetu jest bajecznie proste. Każdy gatunek wydaje inne odgłosy. Można je nagrać zwykłym smartfonem i odsłuchać w domu, porównując z wzorcowymi nagraniami. Lub wrzucić plik dźwiękowy do bezpłatnych aplikacji identyfikujących ptasie głosy. Co do gniazda, to sowy są minimalistami. Starczą gołe deski na opuszczonym strychu czy porzucone gniazdo wrony. Żadnego znoszenia patyczków czy innego materiału na gniazdo. Zresztą w nocy jest to niemożliwe, zaś w dzień sowy są przeganiane przez inne ptaki. Rewanż za nocne prześladowania. Jeśli dzienne ptaki wypatrzą gdzieś śpiącą sowę, to już jej nie darują. Będą atakować, przeganiać i co gorsza obrzucać odchodami. Sowa ubrudzona guanem straci zdolność do lotu i zwyczajnie zdechnie.

***

Wrócę do szpon sowy. Kilka lat temu miałem okazję gościć pod własnym dachem młodego puszczyka. Ktoś niebacznie zabrał go z balkonu w końcu sierpnia. Niepotrzebnie, bo ptak był wciąż karmiony przez rodziców. Po upływie doby było już za późno na odniesienie sowy na miejsce. Musiałem ptaka podtuczyć przed zimą, by nabrał ciała i tym samym zwiększyć jego szanse na przetrwanie. Kilka myszek dziennie, co było pewnym wyzwaniem finansowym. Mysz musiałem pozbawić życia i wetknąć puszczykowi do dzioba. Jak każdy dalekowidz, nie widział, co je. Najgorsze było przede mną. Niestrawione resztki, czyli kości i skórę, co jakiś czas wypluwał na ziemię. To było do przeżycia. Bryzgi guana musiałem czym prędzej usuwać, zanim odbarwiły podłogę. Nim wyczarterowałem dla puszczyka wolierę, odkryłem istotny szczegół słynnej sagi o Harrym Potterze. Występująca tam w roli listonosza sowa śnieżna pokaźnych rozmiarów z powodu opisanych wyżej wypluwek i defekacji nie nadawała się do trzymania w domu. Żaden czarodziej by tego nie zdzierżył…

Przez dwa dni sowa latała po domu bezszelestnym i cichym lotem. Puszczyka nazwałem Zuzią, choć płci nie mogłem w żaden sposób stwierdzić. Zuzia zręcznie siadała na przedramieniu, gdy tylko zgłodniała, a apetyt miała imponujący. Dzięki czemu empirycznie potwierdziłem jak ostre i samoostrzące ma szpony. Spłynąłem krwią i czym prędzej nakładałem skórzany mankiet, jaki posiadają sokolnicy. Gdy Zuzia nabrała odpowiedniej wagi, w połowie października puściłem ją na wolność. I żywię głębokie przekonanie graniczące z pewnością, że pohukiwanie puszczyka, które dopiero co usłyszałem za oknem, to potomek Zuzi.

Polowałem na sowę. Dokładnie mówiąc, na puszczyka. Nocami łowił na moim wzgórzu myszy i małe ptaki. Moje polowanie było absolutnie bezkrwawe. Chciałem znaleźć czatownię. Miejsce, skąd sowa wyruszała na wyprawy. Puszczyk stosuje dwie techniki zdobywania pokarmu: z zasiadki i polowanie z nagonką. Pierwsza jest banalnie prosta. Ptak siedzi na eksponowanym miejscu, zwanym z tego powodu czatownią, i cierpliwie czeka. Kręci głową. Wypatruje. Nasłuchuje. Każdy ruch, każdy podejrzany szelest zostanie dokładnie sprawdzony. Jeśli to coś żywego i małych gabarytów, łowca dopadnie cel bezszelestnym lotem Łowy z nagonką to patrolowy lot nisko nad ziemią. Strategia całkowicie odmienna. Głośna i hałaśliwa. Z przenikliwym pohukiwaniem. A nuż rozbudzona sikorka zatrzepota panicznie skrzydłami? .Sowa schwyta ptaka w kilka chwil. Tym razem role nieco się odwróciły i to ja polowałem na puszczyka. Spacerowałem nocami po okolicy. Podsłuchiwałem skąd najczęściej dolatuje mrożące krew w żyłach pohukiwanie. Od czasu do czasu widziałem cień ptaka na niebie. Dopadłem go po tygodniu. Na balkonie opuszczonego domu. Wymarzona czatownia. Rozległy widok na zapuszczoną łąkę i luźne krzewy. Puszczyk okupował balustradę. Obracał głową we wszystkie strony. Wytrzeszczał oczy. Kłapał dziobem. Mówię wam, piękny widok!

***

Tuż przed północą słupek cieczy w termometrze zatrzymał się w okolicach sześciu kresek poniżej zera. Stojąc przy oknie, usłyszałem sowy. Puszczyki! Tym razem nie były to łowy, lecz miłosne zawodzenia. Dwa samce pohukiwały i kwiliły do siebie. Dla ptaków to znakomite narzędzie wyznaczania terytorium i wabienia samicy. Puszczyki jako pierwsze ptaki przystępują do lęgów w drugiej połowie zimy i jako pierwsze składają jaja. Bywa, że na początku stycznia. Potem długo karmią młode. Dieta opiera się na chwytanych gryzoniach, toteż muszą mieć gwarancję, iż konkurencja nie będzie im podbierać ograniczonych zasobów pokarmu. To żaden egoizm, lecz prosta zasada, iż jedzenia nie starczy dla wszystkich. Z tego powodu wyznaczanie rewirów jest bardzo praktycznym zabiegiem, który z samolubstwem nie ma nic wspólnego. Wrócę do ptaków. Jeden puszczyk przycupnął w koronie starej topoli. Konkurent odzywał się z grupy domów. Albo siedział gdzieś na dachu czy balkonie, albo na jabłoniach w ogrodzie. Przez pół godziny wysyłały sobie komunikaty. Co skusiło mnie na nocny spacer. W pewnej chwili kątem oka zobaczyłem bezszelestny cień lecący w kierunku domów. Czyżby pojedynek? Nocne wyjście zapowiadało się interesująco… Gdy doszedłem do zabudowań, słychać już było tylko jedną sowę. Druga pohukiwała smętnie z oddali. Pojedynek rozstrzygnięty, teren podzielony. Teraz tylko trzeba

Grzegorz Tabasz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.