Grzegorz Tabasz: Delikatny i pospolity jak mak

Czytaj dalej
Grzegorz Tabasz

Grzegorz Tabasz: Delikatny i pospolity jak mak

Grzegorz Tabasz

Niedawno opowiadałem o chwastach i dostałem pytanie od Czytelnika o polne maki. Te, które przez całe lato czerwienią się na krajach dróg i coraz rzadziej (o tym później) w łanach zbóż. Skąd pochodzą jedne z najpiękniejszych kwiatów i jakim cudem zostały zaliczone w poczet chwastów?

To długa, liczona w tysiącach lat historia, ale wpierw zacznę od definicji chwastów. Tak, by było jasne, o czym mowa. Chwastem jest każda inna roślina na grządce czy w ogrodzie niż to, co uprawiamy. Nieważne, że wygląda ładnie. Mniejsza z tym, że bywa tak jak mniszek lekarski rośliną leczniczą. Wystarczy, by wyrósł na zagonie pietruszki, a zostanie wrogiem uprawy. Czyli chwastem. Chwasty są naszym, ludzkim dziełem. Konkretnie pierwszych rolników, którzy odkryli, że zamiast zbierać nasiona na stepie, można je wysiać i za kilka miesięcy przyjść po zbiory.

Prawdopodobnie pierwsze pola uprawne były obsiane zbożami już dziesięć tysięcy lat przez Chrystusem. Gdzieś na równinach Bliskiego Wschodu koczownicy i zbieracze zaczęli zrywać ręcznie kłosy zapomnianych dzisiaj gatunków orkiszu i jęczmienia. Zbiory były na tyle pokaźne, że koczownicy zostali na miejscu, by dbać o zbiory. Pilnować przed zwierzętami, uprawiać, plewić. Także bronić przed innymi grupami ludzi, którzy nadal byli łowcami i zbieraczami. Wówczas powstały miasta, a po grubości murów można oszacować, że chroniły przed rabusiami solidne, obfite zbiory. Miasta to już zupełnie inna historia.

I wtedy zaistniała wielka triada pierwszych chwastów: kąkol, chabry bławatka i polne maki. Pola uprawne były dla nich nowym wspaniałym światem. Gdzie rosły wcześniej? Tego nie wie już nikt. Prawdopodobnie były niezbyt częstymi roślinami stepu i łąk. Dopiero na polach uprawnych zrobiły niesamowitą karierę. Chwasty zbóż zwykle szybciej kiełkują, szybciej rosną, mają lepszy system korzeniowy. Sprzyja im coroczne przekopywanie i przewracanie gleby.

Wyrośnięte zabierają zbożom wodę i minerały. Potem słońce. Dojrzewają razem z roślinami uprawnymi, zanieczyszczając materiał siewny. Ponoć standardem dawnych rolników była jednoprocentowa domieszka nasion kąkolu w zbieranym zbożu. Wreszcie były trujące, jak choćby ów kąkol, który - nawiasem mówiąc - jest dzisiaj bardzo rzadki. Roślina znana z Biblii była archetypem złego uczynku. Jeśli mściwy sąsiad rozrzucił nasiona kąkolu na polu pszenicy, to szkody były nieuniknione. Wyrwanie chwastów uszkadzało siewki zboża. Nasiona kąkolu są trujące, a nikt nie potrafił oddzielić ziaren zbóż od kąkolu.

Teraz kąkol to roślina rzadka i wedle botaników wymagająca ochrony. Osobiście uprawiam kąkol jako ozdobę kwiatowego klombu. Pojęcie, która roślina jest chwastem, a która nie, bywa zmienne i względne. Mniszek lekarski może być jadany na wiele sposobów, o leczniczych właściwościach nie wspominając. Kolejna trawa, chwastnica jednostronna, zwana dzikim prosem, kiedyś była cenioną rośliną jadalną. Teraz niepokonany wróg małych grządek i wielkich plantacji zbóż.
Z owej triady najmniej szkodliwe są niebieskie chabry bławatki, natomiast maki są najbardziej znane i wciąż pospolite. Rośnie ich u nas kilka gatunków. Mak piaskowy, mak wątpliwy, mak pośredni i najbardziej znany, czyli polny.

Są też mieszańce, którymi zachwycają się botanicy. Tylko dla porządku wspomnę o maku lekarskim z kwiatami o białoniebieskiej barwie. To roślina podwójnego zastosowania. O ile nasiona, czyli nasz mak, są bezcennym surowcem cukierniczym, to sok rośliny służy do produkcji opium i całej gamy narkotyków czy leków znieczulających.
Mak lekarski w ogrodzie to gwarancja wizyty służb i, co tu kryć, poważne podejrzenia o produkcję narkotyków. Za to wszystkie gatunki dzikich maków mogą być siane w ogrodzie, o czym opowiem na końcu. Wracam do maku polnego. Kiedyś był rośliną jadalną i przyprawą.

Ze względu na lichą zawartość narkotycznych alkaloidów nie był używany jako środek nasenny czy znieczulający. Rósł spokojnie na miedzach i na polach pszenicy. Nikt nie potrafił oddzielić drobnych nasion maku od dużych ziaren zbóż, corocznie trafiał z wysiewanymi nasionami na pola uprawne. Nie był specjalnie szkodliwy, ale mąka z domieszką maku nabierała żółtawego zabarwienia i powodowała szybkie psucie surowca do wypieku chleba.

Mak miał jeszcze jedną wspaniałą i bezcenną cechę. Otóż jego nasiona zachowywały zdolność do kiełkowania przez pół wieku. Starczyło, by lemiesz pługa wyrzucił je na powierzchnię, aby w mgnieniu oka rozwinęły kwiaty. Proszę z łaski swojej zerknąć na pobocza nowo budowanych dróg czy autostrad. Nagle wyrastają na nich wielkie łany polnych maków. I nikt już nie pamięta, czy kiedyś w miejscu drogi czy mostu były pola uprawne przerośnięte makami polnymi. Rośliny równie szybko znikną i jeśli ktoś za pół wieku wbije łopatę, pojawią się jak gdyby nigdy nic. Maki polne zapisały się w pamięci jako kwiaty z bitewnych pól pod Monte Cassino. Ziemia przeorana od wiosny tysiącami pocisków zakwitła pod koniec batalii wielkimi łanami czerwonych maków. Przelana krew nie miała żadnego wpływu na kolor płatków.

W rzeczywistości maki wszystkich gatunków są roślinami bardzo delikatnymi. Na przykład nie znoszą koszenia i nie odrastają po wizycie kosiarki. Choć kiedyś trudno było się ich pozbyć z pól uprawnych, dzisiaj na wielkoobszarowych farmach zbóż są już praktycznie wytępione. Zaszkodziły im nowoczesne techniki czyszczenia materiału siewnego. Mak przestał trafiać na pola z ziarnami zbóż. Potem nastała era herbicydów. Proszę wybaczyć krótki wykład z botaniki. Otóż wszystkie zboża należą do roślin jednoliściennych, zaś maki do dwuliściennych. Nazwa pochodzi od liczny pierwszych liścieni kiełkujących nasion. W przypadku herbicydów, czyli środków niszczących chwasty, rolnicy doczekali się preparatów niszczących chwasty jednoliścienne lub dwuliścienne.

Krótko mówiąc, jeśli plantację jednoliściennej pszenicy opryskać preparatem przeciw chwastom dwuliściennym, to specyfik wybije wszystkie maki, chabry i kąkole, nie naruszając zbóż. Oczywiście po pewnym czasie chwasty zdobędą odporność, ale po wprowadzeniu zmodyfikowanych genetycznie gatunków nowoczesne herbicydy wybiją wszystkie inne gatunki prócz GMO. Tym sposobem na liczących tysiące hektarów monokultur zbóż w Ameryce czy Europie starożytne chwasty przestały rosnąć. Kwestie walorów odżywczych takich płodów roślin czy wpływu na różnorodność przyrodniczą to już zupełnie inna historia.

Dzisiaj chwasty polne wracają do łask jako rośliny ozdobne. To te polecane do wielkich miast łąki kwietne, które w odróżnieniu od trawników mogą być koszone dwa razy w roku. Tyle tylko, że maki, kąkole i chabry to rośliny, jakby to rzec, jednorazowe. W sklepach można bez problemu kupić mieszanki nasion z makami czy kąkolami. Wysiane pięknie zakwitną już w tym samym roku. Następnego roku będzie ich bardzo mało lub wcale nie wyrosną. Nie trzeba wysiewać ich od nowa. Należy powtórzyć zabieg, który zawsze miał miejsce na polach uprawnych, czyli wykonać orkę lub choćby proste przekopanie zagonu motyką. Nasiona zostaną wyrzucone na powierzchnię gleby i szybko skiełkują. Po kilku latach powstanie wasz własny depozyt glebowy nasion chwastów. Taki sam jak na poboczach nowych dróg czy innych budowli związanych z wykopywaniem i przerzucaniem ziemi.

Pewnie ktoś zapyta, co prócz wrażeń estetycznych czy sentymentalnych mamy z zagonów kolorowych i starożytnych chwastów? Otóż zwiększymy różnorodność przyrodniczą. Kwiaty maków, chabrów i kąkolu będą karmić nektarem i pyłkiem nie tylko pszczoły, ale liczne gatunki drobnych owadów. Ich liście wykarmią liczne larwy bezkręgowców. Wreszcie nowe badania botaników i ekologów pokazały, że słynny kąkol wcale nie jest taki zły, jako go w Piśmie Świętym malowali.

Jeśli na miedzach obok pól pszenicy zostawić w spokoju wraży kąkol, to plony zbóż będą znacząco większe. I to bez stosowania dodatkowego nawożenia mineralnego czy oprysków pestycydami. To tak zwana allelopatia dodatnia, czyli pozytywny wpływ różnych gatunków roślin rosnących obok siebie. Forma symbiozy, którą dopiero poznajemy i uczymy się stosować w praktyce w ogrodach. Co z trującą mąką powstałą ze zmielenia zboża z kąkolem? To żaden problem. Współczesne techniki pozwalają znakomicie oddzielić to co wartościowe od zanieczyszczeń. Jeśli mam coś doradzić, to polecam inne mieszanki dzikich roślin. Znacznie prostsze w zakładaniu i utrzymaniu. Łąka maków polnych to wyższa półka ogrodnictwa dla wytrwałych przyrodników.

Grzegorz Tabasz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.