Grzegorz Goncerz, napastnik Stali Rzeszów w meczu z Wiślanami Jaśkowice pierwszy raz zagrał przed rzeszowską publicznością. Zdobył gola i wywalczył rzut karny.
Ładnie przywitał się pan z kibicami w Rzeszowie...
Bardzo się cieszę z efektownego zwycięstwa. Tych bramek mogliśmy strzelić więcej, ale w kilku sytuacjach zawiodła skuteczność. Zdobyłem jednego gola, wywalczyłem rzut karny, ale czasu na świętowanie nie ma i trzeba dalej pracować. Przed nami bowiem kolejne ciężkie spotkanie. Z meczu na mecz powinniśmy być jednak jeszcze lepsi.
W dalszej części rozmowy przeczytasz m.in:
"Wiedziałem, że przechodzę na czwarty poziom rozgrywkowy i biorę to co jest. Jeśli popatrzymy na boiska w ekstraklasie - w Poznaniu czy w Gdyni, to ciężko wymagać, aby w tej lidze były stoły"
"Ja swoje bramki jeszcze strzelę, a jak mogę zbudować kolegę, z którym wychowałem się w jednym klubie, to jak najbardziej to robię"
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.