Gorzów: Młodzieżowa rada miasta? A komu ona jest potrzebna? Kto chce działać, nie potrzebuje garnituru i zwoływania sesji
Do magistratu wpłynęła petycja o utworzenie młodzieżowej rady miasta. Dziwię się, że młodzi - w erze smartfonów i mediów społecznościowych - chcą działać w sposób, jaki był przestarzały już dwie dekady temu.
Pismo pod koniec listopada przyjęto w biurze podawczym, a 3 grudnia trafiło do sekretariatu prezydenta Jacka Wójcickiego. Autorem petycji jest stowarzyszenie na rzecz innowacji społecznych Novum. Czworo wnioskodawców podpisanych pod petycją przekonuje, że - pisownia oryginalna - młodzieżowa rada „jako organ opiniodawczy mogła by zadbać o to, by Gorzów stał się bardziej przystępny młodzieży (w tej chwili wielu młodych gorzowian planuje wyjeżdżać z miasta)”.
Naprawdę? To was kręci i to wydaje się wam skuteczną drogą do załatwienia czegokolwiek? Głosowania, garnitury, darmowa woda na stole i przemawianie do mikrofonów? W dzisiejszych czasach szybciej i skuteczniej wpłyniecie na urzędników organizując masowe wydarzenie na facebooku albo tworząc sensowną petycję z setkami (tysiącami?) podpisów. Możecie realnie zmieniać osiedla, zgłaszając pomysły do budżetu obywatelskiego. Możecie włączać się w akcje charytatywne i zbiórki oraz promować obywatelskie postawy poprzez namawianie rówieśników do głosowania w wyborach. Możecie działać w komitetach wyborczych, w partyjnych młodzieżówkach czy zdobywać kasę z unijnych projektów dla młodzieży. Wszystko to, co wymieniłem, znajduje się w uchwale powołującej młodzieżową radę. Tylko że - jak widzicie - wszystko to można robić już, bez powoływania niepotrzebnego gremium. I kto chce, ten już to robi.
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.