Gorlice. Barbórka w Gliniku teraz już nie jest taka huczna, jak choćby jeszcze 40 lat temu
Niezwykły koncert glinickiej, górniczej orkiestry dętej na ulicach Gorlic otwierał barbórkowe obchody w tym największym wówczas zakładzie pracy w mieście. Tam była praca, a więc chleb i przyszłość.
Jest grudniowe popołudnie i szybko robi się ciemno. Na gorlickim Rynku zbierają się grupy mieszkańców, oczekując na jakieś dziwne wydarzenie. Na płycie po prawej stronie pojawiła się orkiestra reprezentacyjna Wojsk Ochrony Pogranicza „Podhalańczycy” z Nowego Sącza. Nastolatki w małych grupkach po cichu obgadują poszczególnych żołnierzy. Tymczasem pomiędzy Barem Mlecznym, a sklepem spożywczym AS ustawia się dwóch mężczyzn z halabardami. Dziwnie odziani i ciągle spoglądają w głąb ulicy Świerczewskiego (dzisiaj Stróżowska). Dochodzi godzina 17-ta 2 grudnia 1975 roku i od strony skrzyżowania z ulicą Kołłątaja wjeżdżają wozy z żupnikiem i jego świtą, a za nimi wozy zwane platformą z beczką piwa i z Lisem Majorem. Za nimi pięć bryczek ze znamienitymi przedstawicielami zakładu i zaproszonymi gośćmi.
Dwaj halabardnicy mają skrzyżowaną swoją broń i tak zwane „stare strzechy” oraz „lisy” zatrzymują swoje środki lokomocji. Wtedy żupnik rozmawia z nimi i przejazd zostaje otwarty. Wówczas główny celebrans dzisiejszych górniczych harców odczytuje tekst bulli z prośbą o wpuszczenie do miasta i rozpoczęcie uroczystości, gdyż chcą pokazać osadzie młodych lisów aktualną starszyznę. Na zakończenie zaprasza wszystkich do wypicia kielicha przedniego miodu za pomyślność mieszkańców i uczciwą pracę. Włodarzy miasta zaprasza do karczmy piwnej na dalsze uroczystości.
Czytaj więcej:
- W tym całym zamieszaniu obowiązuje jedna z zasad. Jaka?
- W tym roku uroczystości fabryczne każda opcja organizuje, kiedy indziej i gdzie indziej. Dlaczego?
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.