Gorlice. 50 lat temu to gorliczanie rozpoznali w Norymberdze zbrodniarzy wojennych
To na zaproszenie Międzynarodowego Trybunału Wojskowego siedmioro gorliczan pojechało w 1968 roku do Norymbergi, by rozpoznać wojennych oprawców. Ich wojenne, trudne wspomnienia wciąż były bardzo bolesne i żywe. Stanisław Sikora bez trudu wskazał esesmana, mimo że ten po wojnie przeszedł operację plastyczną twarzy.
Stanisław Sikora zatrzymuje się jeszcze na ulicy Krzywej, gdzie mieszka. Obraca się po raz kolejny i spogląda na żonę, stojącą w progu ich domu i córki, które siedzą na schodkach wejściowych. Macha im ręką na pożegnanie. W ręce trzyma małą walizkę i kieruje swoje kroki w stronę urzędu miejskiego.
Podróż dla sprawiedliwości
W głowie ma natłok myśli, jak to będzie w tych Niemczech, gdzie wraz z innymi osobami poleci samolotem LOT-u z Warszawy do Norymbergi przez Wiedeń i Frankfurt. A z powrotem Lufthansą przez Düsseldorf i Amsterdam do Warszawy.
Jest czerwcowy, upalny dzień 1968 roku, a kolejne dni zapowiadają także bez deszczu. Nasz bohater na co dzień jest listonoszem w dzielnicy Dworzysko i okolicach, lecz teraz będzie ważnym świadkiem, jak kilkoro innych w procesie nazistów, którzy w czasie okupacji hitlerowskiej mieszkali w Gorlicach. Do ich zadania będzie należało rozpoznać zbrodniarzy wśród innych okazywanych.
Od zakończenia wojny minęło zaledwie 23 lata, a trauma przeżyć okupacyjnych jest tak mocna, że żadna siła nie wymaże z pamięci tych obrazów.
Czytaj więcej:
- Został rozpoznany pomimo operacji plastycznej twarzy?
- Gorliczanie nie muszą uczestniczyć w procesie, dlaczego?
Artykuł dostępny wyłącznie dla prenumeratorów
- dostęp do wszystkich treści Dziennika Polskiego,
- codzienne wydanie Dziennika Polskiego,
- artykuły, reportaże, wywiady i multimedia,
- co tydzień nowy numer Ekstra Magazynu.