Paweł Gzyl

Gdzie jest „Gwiaździsta Eskadra”? W poszukiwaniu przedwojennej superprodukcji

Kadr z filmu "Gwiaździsta Eskadra" Fot. Materiały prasowe Kadr z filmu "Gwiaździsta Eskadra"
Paweł Gzyl

„Gwiaździsta eskadra” to tytuł zaginionego filmu z 1930 roku. Na poszukiwania tej polskiej superprodukcji kinowej sprzed II wojny światowej wyruszył dokumentalista Jan Borowiec. Czy uda mu się odnaleźć kopię legendarnego obrazu?

W czasie I wojny światowej Merian C. Cooper był młodym amerykańskim pilotem stacjonującym we Francji. W jego rodzinie kultywowano pamięć o pradziadku, który w wojnie secesyjnej walczył u boku Kazimierza Pułaskiego, jak i o samym Pułaskim, który oddał życie za amerykańską sprawę. Dlatego, kiedy Cooper dowiedział się, że bolszewicy zaatakowali dopiero co podnoszącą się z kolan po zaborach Polskę, uznał że czas spłacić zaciągnięty przez przodka dług honorowy. Cooper wyruszył nad Wisłę, aby przekonać polskie dowództwo do powołania złożonej z amerykańskich pilotów eskadry samolotowej, która da odpór radzieckiemu lotnictwu.

Nie było to proste: Józef Piłsudski początkowo nie był przekonany co do tego pomysłu. Zapał Coopera okazał się jednak udzielający – i w 1920 roku powołano do życia Eskadrę Kościuszkowską, która walnie przyczyniła się do zwycięstwa Polaków nad bolszewikami. Amerykański pilot o mało nie przypłacił tego życiem, bo został zestrzelony i wzięty do niewoli. Udało mu się jednak uciec - i po pokonaniu pieszo 700 kilometrów dotarł do Warszawy, gdzie czekał na niego order Virtuti Militari.

Kiedy o historii Eskadry Kościuszkowskiej dowiedział się polski reżyser Leonard Buczkowski, wpadł na pomysł zrealizowania fabularnego filmu dedykowanego bohaterskim pilotom. Do napisania scenariusza namówił Janusza Meissnera, który sam latał, więc znał świat lotników od podszewki. Pisarz stworzył opowieść o amerykańskim pilocie, który nie dość, że walczy na polskim niebie, to jeszcze zakochuje się w dziewczynie znad Wisły. Historia ta stała się kanwą do stworzenia widowiskowego filmu zatytułowanego „Gwiaździsta Eskadra”.

Dzięki wsparciu wojska, realizatorom udało się zapewnić produkcji wielki rozmach. Na lotnisku Ławica w Poznaniu zebrano niemal 200 samolotów, a w nieodległym Biedrusku na wojskowym poligonie zorganizowano manewry będące częścią przygotowań do zdjęć filmowych. W rolach statystów wystąpili żołnierze garnizonu w Poznaniu. Kiedy kręcono zdjęcia lotnicze, w powietrzu było niemal piętnaście samolotów naraz. Niestety pod koniec prac doszło do tragedii: zderzyły się dwa myśliwce, w wyniku czego zginęło dwóch pilotów.

Zainteresowanie filmem było ogromne. Dlatego kiedy „Gwiaździsta Eskadra” w 1930 roku kin weszła na ekrany, do kin waliły tłumy. Krytycy byli bardziej powściągliwi: chwalili rozmach produkcyjny, ale czepiali się koturnowego aktorstwa. Początkowo film był w wersji niemej, jednak w 1937 roku dodano mu muzykę i dźwięk. Obraz był szeroko dystrybuowany nie tylko w Polsce, ale i w Europie. Kiedy wybuchła II wojna światowa, film jednak zniknął. Z wiadomych względów „Gwiaździsta Eskadra” nie podobała się Sowietom – zniszczyli więc wszystkie kopie, które wpadły w ich ręce.

Po zakończeniu wojny Buczkowski robił kolejne filmy – i niechętnie przyznawał się do swej lotniczej superprodukcji. Nowym władzom Polski nie zależało na odnalezieniu kopii, z biegiem czasu „Gwiaździsta Eskadra” została więc całkowicie zapomniana. Dopiero w 2012 roku w Zakładzie Historii Wojskowości Instytutu Historii UAM rozpoczęto międzynarodowy projekt naukowy, którego celem jest odnalezienie filmu. Jak na razie – bez rezultatów. Nic więc dziwnego, że historia tego legendarnego filmu rozpala wyobraźnię innych zapaleńców.

- Kilka lat temu wymyśliłem serial o zaginionych polskich dziełach sztuki. I wraz z moim współscenarzystą Michałem Wójcikiem skompletowałem listę dziesięciu takich obiektów. Był wśród nich film „Gwiaździsta Eskadra”. Niestety: nie udało nam się zdobyć finansów na tamtą serię. Pomyślałem wtedy, że „wyjmę” z tego katalogu odcinek o „Gwiaździstej Eskadrze” i rozwinę go w pełnometrażowy dokument. Tak też się stało – mówi nam reżyser Jan Borowiec.

Tego rodzaju produkcja nie była dla niego nowością: w 2020 zrealizował dokumentalny film śledczy „Szklane negatywy”, w którym podążał tropem wyznaczonym przez kolekcję przedwojennych fotografii, odnalezioną przypadkowo przez robotników w jednej z lubelskich kamienic w 2010 roku. Borowiec uznał, że model takiej opowieści, będzie atrakcyjny dla widza, który odkrywa z reżyserem kolejne fakty i dochodzi do wyjaśnienia tajemnicy, więc zaadaptował go do swej nowej produkcji.

Prace nad „Tajemnicą Gwiaździstej Eskadry” rozpoczęły się w 2020 roku. Realizatorzy dokumentu poszukują zaginionego filmu w różnych archiwach w kraju i za granicą. Wiele wskazuje, że „Gwiaździsta eskadra” była dystrybuowana w USA – filmowcy przekopują więc archiwa tamtejszej cenzury, która w latach przedwojennych ustalała m.in. kategorie wiekowe dla wyświetlanych filmów. W dokumencie nie zabraknie wypowiedzi filmoznawców i historyków, zobaczymy również materiały archiwalne z epoki, recenzje i fotosy z „Gwiaździstej eskadry”.

- Nie odrzucamy żadnej hipotezy. Łącznie z tą najbardziej przewrotną, że tego filmu tak naprawdę nigdy nie było. Bo jak to możliwe, że nie zachowała się żadna kopia takiej wystawnej produkcji? Mam nadzieję, że znajdziemy kogoś, kto widział film w kinie. „Gwiaździsta eskadra” była pokazywana najpierw jako film niemy w 1930 roku, a potem jako dźwiękowy – w 1938 roku. I była dozwolona od 7 lat. Jest więc szansa, że jeszcze żyją osoby, które ją oglądały. Poszukamy ich m.in. w Domu Artystów Weteranów Scen Polskich w Skolimowie – zapowiada Jan Borowiec.

Filmowcy skontaktowali się także z rodzinami twórców filmu – Janusza Meissnera i Leonarda Buczkowskiego. Mało tego: dotarli do potomków Meriana C. Coopera. Po wojnie w 1920 roku amerykański pilot wrócił do ojczyzny, gdzie został producentem filmowym – i nakręcił m.in. „King Konga” z 1933 roku (to on pilotował samolot atakujący wielka małpę na Empire State Building). Ma jednak rodzinę w Polsce – zostawił tu bowiem syna Macieja, który wyrósł na cenionego tłumacza i pisarza używającego nazwiska ojczyma – Słomczyński.

- Kręcimy w Warszawie, Paryżu, Nowym Jorku, Chicago, Detroit, San Francisco i Los Angeles, czyli tam, gdzie mogą znajdować się kopie zaginionego filmu, ale też w innych miejscach, również na lotnisku Poznań-Ławica i na poligonie w Biedrusku. Odwiedziliśmy również Kraków – bo tu żyją potomkowie Coopera. Nad Polską i Litwą powstały zdjęcia współczesnych bojowych myśliwców MIG-29 i F-16, które strzegą przestrzeni powietrznej państw NATO. A to dlatego, że mają one oznaczenia Eskadry Kościuszkowskiej z czasu wojny polsko-bolszewickiej z 1920 roku – opowiada Jan Borowiec.

Film, którego producentem jest firma Ubi Leones, a producentem wykonawczym Zespół Filmowy Raban, uzyskał finansowanie ze źródeł Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, Telewizji Polskiej i Filmoteki Narodowej. Ma też wsparcie Wojska Polskiego oraz Ambasady Stanów Zjednoczonych w Warszawie. Premiera „Tajemnicy Gwiaździstej Estrady” zaplanowana jest na 2024 rok. Najpierw film trafi do obiegu festiwalowego, a potem będzie dystrybuowany w kinach, na platformach VOD i w telewizji.

- Kiedy zapytać alpinisty dlaczego wchodzi na górę, to odpowie nam: „Bo ona jest”. A dlaczego ja szukam tego filmu? Bo jego nie ma. Kiedyś jednak był i rozpalał wyobraźnię widzów. „Gwiaździsta eskadra” była niebywałym filmem jak na swoje czasy. Kamery były podczepione pod skrzydłami, w kokpitach, filmowano samoloty w locie oraz złożone sceny batalistyczne. Dlatego jestem szalenie ciekawy jak to wyglądało. Mam więc nadzieję, że uda mi się odnaleźć ten film. Choć liczę się z tym, że może być to trudne. Ale powiem filozoficznie: ważniejsza jest sama podróż niż jej cel – podsumowuje Jan Borowiec.

Paweł Gzyl

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.